Harry
Cześć, jestem Harry Styles.
Och, znasz mnie?
Przepraszam. Jednak musiałem się przedstawić. Dobre wychowanie tego wymaga.
Mam propozycję… Lubię pytania typu „Co by było gdyby…?”
Znacie je?
Co by było gdyby, mama wraz ze znajomi nie przekonała mnie do pójścia na casting?
Nie byłoby One Direction.
Proste, prawda?
Nie poznałbym Cher.
Nie poznałbym Cher i nie byłbym z nią. Nie byłbym z tak cudowną osobą.
Co by było gdybym nie posłuchał Caroline i nie pojechał wówczas do Cher?
To samo. Dosłownie to samo.
Wszystko sprowadza się do przeznaczenia. Osobiście w nie, nie wierzę, ale…
Właśnie, to „ale” dość często zaważa na wielu rzeczach.
Pomyśleć, że gdyby Louis nie wszedł do Hard Rock Coffee, nie poznałby Caroline. Gdyby ona do niego nie podeszła, nie poznaliby się bliżej. Gdyby ona go nie zaintrygowała, z pewnością nie zostaliby parą. Gdyby nie zaczęli się ze sobą spotykać, nie poznałbym tak cudownej dziewczyny, jaką jest Zuza. Gdyby nie oni, nie zostałbym ojcem chrzestnym Larrego i chociaż to imię nie raz doprowadza mnie do szału, kocham tego dzieciaka. Kocham państwo Tomlinson, ich małą rodzinę. To, że się pogodzili. To, że są razem dopóki śmierć ich nie rozłączy. Kocham te momenty, kiedy obdarzają się uśmiechami. Kocham ich.
Chyba się powtarzam… Wybaczcie mi.
Nigdy nie byłem dobry w pisaniu czegokolwiek.
Jestem tylko prawie trzydziestoletnim facetem, który nigdy nie pisał bloga. Jak bardzo żałosny jestem? No i proszę bardzo, kolejne powtórzenie. Proszę, zignorujcie je, dobrze?
Cała ta historia zaczęła się od jednego dnia.
Louis musiał iść na randkę z Eleanor, która udawała jego dziewczynę. Pewnie znacie prawdę, ale ja ją przypomnę. Eleanor i Louis byli kiedyś razem naprawdę. Tworzyli Elounor. Nie kochali się. Może kochali, ale nie jak para. Raczej jak rodzeństwo. Rozumiecie do czego dążę? Mam nadzieje, bo to staje się coraz bardziej skomplikowane. W każdym bądź razie zarząd kazał im iść na randkę. Wybrali spokojne miejsce, kawiarnię Hard Rock Coffee. Dokładnie tam Louis zobaczył Caroline. Gdy Eleanor wyszła, ona się do niego dosiadła i dalej już wiecie.
Zakochali się. Louis ją zapłodnił. Ona urodziła jego potomka. Pobrali się.
To tak w skrócie.
Co by było gdyby Louis nie zabrał do Hard Rock Eleanor?
Nie miałbym chrześniaka!
Rozumiecie mnie? Ten dzieciak jest genialny!
Ale, o czym to ja?
Ach, tak. Wszystko jest kwestią przypadku. Grunt, że przypadek ich połączył, ja mam chrześniaka, Louis syna i żonę, a Caroline swoją własną gwiazdę.
Więc może nie zadawajmy już sobie żadnych pytań, okej? Ja osobiście mam dość.
Do następnego postu – o ile, blogspot, przez te wszystkie błędy, nie usunie mi bloga.
To nie był żart. Pewnie jak ci wszyscy szefowie blogspota zobaczą ten post, usuną mi bloga, bez żadnego ostrzeżenia. To jest pewnie jak nic.
A miałem kończyć… Kocham Was.
H. S.
- Co by było gdyby? Naprawdę nazwałeś tak post? – usłyszałem nad swoją głową, roześmiany głos Caroline. – Nie wierzę, że na starość zacząłeś prowadzić bloga.
- Hej! Ja wcale nie jestem taki stary – zaoponowałem, publikując post, poczym zamknąłem klapę laptopa. – Gdzie zgubiłaś swojego męża?
- Podrywa twoją żonę – wytknęła, pokazując mi język. – Dziękuję Harry.
- Za co?
- Za danie mi szansy – uśmiechając się szeroko, cmoknęła mnie w policzek.
Nigdy nie ignorujcie szeptu nadziei.
"Zakochali się. Louis ją zapłodnił. Ona urodziła jego potomka. Pobrali się" hahahahaah oj Harreh uwielbiam Cię :D szczególnie za ten fragment. To dziwne, że zabrałam się za piątkę jako pierwszą.. nie powinno się zaczynać od jedynki? Nie wiem, no nieważne. Wobec tego, jestem wzruszona, na prawdę. "Dodatek" jest wspaniałym rozwiązaniem na niedosyt jaki zazwyczaj zostaje po opowiadaniu takim jak WOH. cieszę się, że je dodałaś, Matrioszka, na serio.
ReplyDeleteTreść tej "notki Harolda" nie wiedzieć czemu, ale.. mnie śmieszy. Przypomniałam sobie te wszystkie chwile, jakie były w opowiadaniu, wzruszenia, wzloty, upadki, śmiechy chichy i te sprawy. Urocze.
Nie męczę dalej, biorę się za dodawanie rozdziału i czytanie poprzednich (następnych?) dodatków.
Uwielbiam Cię.