Friday, October 25, 2013

Epilog



Koronkowa spódniczka zatrzepotała na wietrze, kiedy Eleanor zrobiła pełny obrót w swoich dwunasto-centymetrowych szpilkach. Nie podobał się jej fakt, że Paul niemalże siłą zmusił ją do ubrania wysokich obcasów, doskonale zdając sobie sprawę, że jest ona niestabilną osobą i chociaż wieloletniemu doświadczeniu na wybiegach, nadal jest w stanie upaść w nich i to na prostej drodze. Do rozkloszowanej beżowej koronki, która sięgała jej do połowy ud, oraz beżowych prostych szpilek, dobrała elegancką, czarną koszulę z bufiastymi krótkim rękawkami i ozdobnymi guziczkami, oraz grube jasne rajstopy. Włosy zakręciła w loki, spryskując je odżywką, która nie wymagała spłukiwania. Makijaż zawdzięczała Perrie, która z pomocą swoich kosmetyków wyczarowała prawdziwe dzieło sztuki; jednak bez przesady czy kiczu. Lekko, naturalnie, z klasą, dziewczęco. Dokładnie tak, jak Eleanor mogłaby się malować na co dzień. 

- Mam nadzieje, że jesteś gotowa stawić czoła tym wszystkim ludziom, którzy tylko czekają na powrót Eleanor Jane Calder – tok jej błahych myśli przerwał Paul, pojawiając się tuż zza jej plecami z aktówką pod pachą i w nienagannym garniturze. Brunetka zrobiła kolejny pełny obrót by spojrzeć mu w oczy. – Piękny mają ten ogródek. Szkoda, że tutaj nie zorganizowali konferencji. Świeże powietrze jest na wagę złota. 

- Zgadzam się – skinęła głową, robiąc krok w kierunku mężczyzny – myślisz, że podjęłam słuszną decyzję, Paul? 

- Sądzę, że tak – kiwnąwszy głową na jego odpowiedź, ruszyła za nim w kierunku wejścia do budynku. – Uśmiechaj się i odpowiadaj tylko na to, co chcesz. Nie zmuszam cię do opowiadania o wszystkim.

- Wiem i dziękuję ci za to. 

Zajęła miejsce zza podłużnym stołem, czując na sobie nie tylko irytujący błysk fleszów, ale także niecierpliwe spojrzenia. Dziennikarze, którzy pojawili się w sali konferencyjnej, należącego do jednej z największych wydawnictw w kraju, przybyli tłumnie i z licznych krajów. Zza stołem rozpościerał się wielki plakat z jej twarzą, nazwiskiem, oraz ilustracją powodu, dla którego zostało zorganizowane to całe spotkanie. Eleanor siedziała po środku; po swojej lewej stronie miała menadżera, a po drugiej wydawcę – Andy’ego Samuels’a, mężczyznę który nie tylko zaproponował jej by napisała książkę, ale także że to on osobiście będzie nadzorował wszystko to, co jest związane z wydaniem jej. Chciał by wszystko przebiegło nie tylko szybko czy sprawnie, ale przede wszystkim dokładnie i bez zbędnych niedomówień. Eleanor mogła śmiało stwierdzić, że praca z nim, była udana.

- Skąd pomysł na napisanie książki w formie pamiętnika, panno Calder? – zapytała kobieta z burzą blond loków. Brunetka spojrzała w jej kierunku, uśmiechając się lekko.

- Wydaje mi się, że pamiętnik łatwiej przeczytać niż coś w formie ciągłego listu. Poza tym, nikt o tym oczywiście nie wiedział, ale pisałam pamiętnik w czasie pobytu w ośrodku, więc pomyślałam, że to dobry pomysł. 

- Jak się czułaś opisując to wszystko? – zapytał ktoś inny.

- Dobrze. W końcu mogłam wyzwolić wszystko. Książka „Zacząć od nowa” jest zapiskami dosłownie każdej mojej myśli, jaka pojawiła się na przestrzeni minionych kilkunastu lat. Tam nie znajdziecie samych wspomnień z odwyku. Dowiecie się także, co czułam, kiedy szłam po wybiegu w ubraniach za tysiące dolarów. Jak się czułam, kiedy media i brukowce pisali o mnie oszczerstwa. W „Zacząć od nowa” obnażyłam się. 

- Jesteś zadowolona z tego, co napisałaś? – pytanie dobiegło z oddalonego kąta, przez co Eleanor miała trudności z dostrzeżeniem twarzy pytającego.

- Zdecydowanie tak. Pisałam ją przez dwa miesiące, ale nie uważam, by ten krótki czas, sprawił, że wyszło źle. Napisałam ją szybko, bo dokładnie wiedziałam, co chcę w niej zamieścić, przez co nie widziałam sensu w niepotrzebnym przedłużaniu pracy nad nią. Cieszę się również, że Andy sprawił iż książka ukazała się miesiąc później. Kto by przepuszczał, że wystarczą trzy miesiące, by trzymać swój autorski pamiętnik w dłoniach?

- Intryguje mnie dedykacja, jaką zamieściłaś na początku. Jest ona dla kogoś specjalnego? – pytanie ponownie zadała kędzierzawa blondynka, na co Eleanor uśmiechnęła się półgębkiem, kiwając potakująco głową. – Zdradzisz dla kogo?

- Dla ludzi, którzy nauczyli mnie przyjaźni, miłości, zaufania, wsparcia, szczerości, wierności, lojalności. Dla ludzi, dzięki którym się uśmiecham. Dla ludzi z Holmes Chapel. Dla Ciebie także, Danielle – zacytowała. – Te osoby wiedzą, o kogo chodzi. Nie muszę na głos wymawiać ich imion. Grunt, że wymieniłam jedno i niech tylko to się liczy. 

Słońce chowało się zza horyzont, kiedy Eleanor z powrotem zawitała w spokojnym miasteczku, który stał się jej domem. Podróż do Londynu sprawiła, że jeszcze mocniej doceniła ciszę tego miejsca. Parkując swój samochód uważała by przypadkiem nie wjechać w sporej wysokości górkę śniegu, którą utworzyła rano z Niallem, kiedy w drodze do stolicy odwoziła go pracy. Chociaż miał swój samochód i korzystał z niego naprawdę często, nie mógł sobie darować przejażdżki z Eleanor; a dzięki temu, że później został bez wozu, miał powód, by zadzwonić do Liama, który nareszcie po wielu podchodach został jego chłopakiem. Z bagażnika wyciągnęła torebkę, w której schowane zostały dwie butelki czerwonego wina i ze swoją torbą przewieszoną na ramieniu, zamknęła auto na autopilota. Idąc do bramy, uważała by się nie pośliznąć i przypadkiem nie rozbić wina.

W mieszkaniu panowały egipskie ciemności, gdy otworzyła drzwi i po omacku weszła do środka. Ledwo zrobiła krok w stronę kuchni, a z pokoi wyskoczyli przyjaciele, krzycząc donośne „niespodzianka!”. Z wrażenia omal nie wypuściła torebki z alkoholem.

- To naprawdę jest niespodzianka – mruknęła, gdy po kilku chwilach odzyskała sprawność mówienia i mogła w końcu ściągnąć z siebie buty. – Ale nawet nie wiecie jak dobrze was widzieć po tych kilkunastu godzinach – szepnęła, kiedy każdy z nich przytulał ją na przywitanie. Dostrzegła nawet Josha, który opierał się bokiem o framugę drzwi od kuchni, uśmiechając się do niej szeroko. – Nie przywitasz się ze mną, Josh? – spytała ze smutkiem w głosie, podnosząc ku górze brew.

- Nie byłem pewny czy sobie tego życzysz, panno Calder – powiedział spokojnie, idąc w jej kierunku. Otulił ją swoimi silnymi ramionami, całując przy tym w płatek ucha, dodając przy tym: - Jak to możliwe, że pomimo kilkustopniowej temperatury, ty wybrałaś się do stolicy w tak kusym stroju i nawet nie zmarzłaś?

- Jestem przyzwyczajona do takich temperatur, Josh – odparła z figlarnym uśmiechem, odsuwając się od niego. – Mam wino, napijemy się? 

Siedzieli u niej w pokoju, na podłodze. Zachowywali się jak ekipa nastolatków, którzy przyszli na dobrą domówkę. Harry opierał się o bok swojego chłopaka, jeżdżąc palcem po jego udzie, kreśląc przy tym bliżej nieokreślone wzory; Louis bawił się jego włosami, masując przy tym skórę jego głowy, co wyraźnie podobało się Harremu, gdyż mruczał cicho, jak zadowolona kotka. Nogi Zayna i Perrie były splątane i wyciągnięte do środka okręgu; mulat owinął dłoń wokół karku swojej żony, a ona ułożyła wygodnie głowę na jego ramieniu, uśmiechając się przy tym słodko. Niall opierał się o tors Liama, plącząc ze sobą nie tylko ich długie nogi, ale także dłonie, które ułożył na swoim brzuchu. W oczach każdego można było dostrzec miłość, szczęście i spokój.

Był też Josh, który w jej życiu pojawił się przypadkiem. Nie umawiając się z nią na żaden konkretny dzień, na żadną konkretną godzinę, wkroczył do jej życia, niszcząc mur bólu, wspomnień i wewnętrznego smutku. Chłopak, który jednym słowem potrafił zmienić jej sposób postrzegania świata, nauczyć ją śmiałości i przekonać do wydania książki. Który pokochał ją, taką jaka była. Nie chciał by się zmieniała; pragnął by zawsze była taka sama. Niezmienna. 

- Nie zapytaliśmy jak tam twoja premiera książki. Wszystko poszło dobrze? – odezwał się Niall, uśmiechając się do niej promiennie. 

- Wszystko w porządku, Niall. Ludzie zadawali dobre pytania, nie odbiegając od wątku głównego, więc jestem zadowolona – odpowiedziała szczerze, sięgając po lampkę wina, którą następnie podniosła ku górze, chcąc wznieść toast. – Za nowe decyzje, nowe wybory, kolejny rok. Za przyjaźń, miłość, wsparcie i szczęście. Za uśmiech, który dajecie mi każdego dnia. A przede wszystkim, za to, że mimo moich wad wpuściliście mnie do swojego świata – powiedziała wzruszona, przeskakując spojrzeniem po twarzy każdej osoby. – Dziękuję wam, że pozwoliliście mi zacząć od nowa.

- Zdrowie! – krzyknęli wszyscy donośnie, stukając się kieliszkami. 

- Nie odpaliłaś nam jeszcze kopii swojej debiutanckiej książki – zauważył Harry, uśmiechając się łobuzersko, na co Eleanor wywróciła oczami. – Nie rób takiej miny, panno Calder. Powinnaś się nam jakoś odwdzięczyć za to, że pozwoliliśmy ci użyć naszych nazwisk w swoim pamiętniku.

- Marudzisz, Styles – westchnęła, ale wstała z podłogi by podejść do szafki nocnej, z której wyciągnęła cztery egzemplarze wydania. Rozdawszy je przyjaciołom, oparła się o ramię Josha, obserwując jego skupiony wyraz twarzy, gdy czytał ręcznie napisaną dedykację.

- Piękna – ciszę przerwał Liam. – Czekam na kolejne twoje dzieła.

- Się zobaczy, czy coś jeszcze napiszę. Na razie ta musi wam wystarczyć.

Mając dwanaście lat nie spodziewała się, że za dekadę pozna przyjaciół, którzy staną się jej bliżsi niż rodzina. 

Mając dwadzieścia dwa lata, nie liczyła na szczęście. Chciała tylko żyć, nie robić nikomu problemów. Chciała być obok społeczeństwa, nie wtrącać się w nie swoje sprawy. Nie chciała mieć więcej problemów z narkotykami, nie chciała wracać do ośrodka, nigdy więcej nie chciała spotkać Toma Styles’a. 

Nie przepuszczała, że pozna bezinteresowną przyjaźń i bezwarunkową miłość. 



Dla Nialla i Liama,

Nigdy więcej nie gubcie się w labiryncie smutku i poczucia winy. 

Dla Louisa i Harrego,

Miłość silniejsza niż nieporozumienia przeszłości. Nie zapominajcie o swoim uczuciu.

Dla Perrie i Zayna,

Szczęście jest waszym najdroższym darem. Kochajcie się zawsze i na zawsze.

Dla Josha,

… Dziękuję za Twoje zaufanie…






_________________________________________

Witam! :) 

Nigdy nie byłam dobra w żadnych notkach, które pojawiały się pod rozdziałami czy epilogami. Wiem, że były bez sensu i wiele im brakowało. Wiem też, że nie odpisywałam na Wasze komentarze, przez co mogliście czuć, że Was ignoruję czy coś w tym stylu. Ale tak nie było. Każdą kolejną opinię czytałam z wielkim zainteresowaniem. Uśmiech poszerzał mi się do niewyobrażalnych wielkości, przez co z pewnością wyglądałam jak idiotka. Ale to nieważne. Dziękuję, że poświęcaliście swój czas, by nie tylko przeczytać kolejny (krótki) rozdział, ale także za te wszystkie komentarze. Dziękuję za opinie na twitterze, pytania na asku. Dziękuję, że tutaj byliście i mnie wspieraliście. Przepraszam jeśli momentami byłam niemiła, arogancka, wredna i tak dalej. Przepraszam, że niekiedy rozdziały nie trzymały się kupy i z pewnością miały wiele niedomówień. Był moment, kiedy chciałam skończyć pisać tą historię. Bez żadnych tłumaczeń, chciałam ją zawiesić, ale nie zrobiłam tego. Zmobilizowałam się i napisałam do końca. Kto by pomyślał, że skończy się na 30 rozdziałach? Ja na pewno nie! :)

W poniedziałek minie równie 8 miesięcy, od kiedy zaczęłam pisać "Begin Again"! Cała historia posiada: w sumie 32 rozdziały (30 rozdziałów + prolog i epilog), 194 strony w Wordzie (Times New Roman, 12, interlinia 1,5), oraz 61,514 słów :) 



Na sam koniec: na razie nie oczekujcie nowej historii. Nie zabieram się za nic nowego. Moim priorytetem zostaje matura i chęć jako takiej nauki do niej.  Chcąc skończyć "BA" chciałam mieć czyste myśli; chodzi mi, o to, że nie chciałam się zastanawiać nad kolejnymi wątkami, w czasie nauki. Mam nadzieje, że to ogarniacie i zrozumiecie moją decyzję :) Oczywiście nadal będę pisać shoty! Wow, co za hojność z mojej strony, haha! 

Trzymajcie się, dzieciaczki! 




Ps. nadal będę dostępna na twitterze, asku :) 


14 comments:

  1. Aż się popłakałam na końcu. Życzę ci wszystkiego najlepszego i zdania matury oczywiście mimo że do niej jest jeszcze trochę czasu. Mam nadzieję że Jeszcze kiedyś napiszesz dla nas opowiadanie bo masz niesamowity talent.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Rzeczywiście do matury jeszcze mnóstwo czasu, ale ja już teraz wolę się powoli mobilizować do nauki do niej. Nauczyciele potrafią być okrutni, nawet na początku roku, szczególnie jeśli z jego przedmiotu zdaje się rozszerzenie.

      Nie mam talentu, ale dziękuję. Z pewnością wrócę, ale nie wiem kiedy.

      Pozdrawiam ciepło, matrioszkaa! x

      Delete
  2. Za te wszystkie rozdziały, zmagania z brakiem weny powinnam tutaj nabazgrać sporą ilość zdań, choć to i tak by nie opisało jak bardzo Ci dziękuję. Dziękuję, że poświęcałaś każdą wolną chwilę temu opowiadaniu i dziękuję za to, że pozwoliłaś nam wejść do świata twojej wyobraźni. Ta historia od samego początku mnie urzekła, wydawała się być dość niezwykła, a zarazem nietypowa. Koniec historii nikomu nie był znany i nawet nie wiesz jak bardzo często zachodziłam myślami jak to wszystko się zakończy. Cóż, cieszę się, że szczęśliwie! Cholernie ci dziękuję za każde słowo, przecinek, który pojawił się w tym opowiadaniu. Ukochałam je sobie i na pewno nie pozwolę mu odejść. Powtarzam się, ale dziękuję za to, że przez chwilę mogłam znaleźć się w tym świecie i zatracić się w tej historii. Życzę Ci wiele sukcesów zarówno w pisaniu jak i na maturze. Trzymaj się, słońce i mam nadzieję, że wystartujesz niebawem z nową historią bądź jednopartem! Pozdrawiam! :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Bardzo dziękuję za tak ciepłe słowa dotyczące tego opowiadania. Nawet sobie nie wyobrażasz, jak bardzo się bałam zacząć go publikować. Miałam tak wiele obiekcji, co do niego, że to się w głowie nie mieści. Cieszę się, że je pokochałaś.

      Całuję, matrioszkaa! x

      Delete
  3. Wszystko kiedyś się kończy... Jedna z reguł od których nie ma wyjątku. Epilog wyszedł ci cudownie i myślę, że idealnie podsumował tą historię. Nigdy bym się nie spodziewała, że Eleanor napiszę książkę, ale w sumie, dlaczego nie? Jak na dwadzieścia dwa lata przeżyła w życiu wiele i z pewnością mogłaby napisać powieść o każdym etapie swojego życia... No i w końcu znalazła pomysł na siebie (czy tez ktoś jej go pomógł znaleźć).
    Skończyło się tak, jak powinno - w gronie przyjaciół. Właściwie to oni nadali sens jej życiu i całej tej historii... Zresztą, co ja tu się będę bardzo rozpisywać, ty wiesz, że w tym opowiadaniu to nie na Eleanor czekałam zawsze z niecierpliwością. Akurat jej postać wzbudzała we mnie mieszane emocje. Ale pokochałam pozostałych, choć Zayn był niezłym wyzwaniem i nie do końca rozumiem człowieka ;) Zakochałam się w takich małych rzeczach... W ufności dziecka, nieśmiałym uśmiechu, zakłopotaniu, rumieńcach na policzkach... Tego nie można ci odebrać - potrafisz naszpikować każdy rozdział takimi niuansami, o których niewielu pamięta i nie robisz tego nachalnie.
    Cieszę się, że opowiadanie skończyło się szczęśliwie... Przyjaciele pokazali El, że jeszcze wiele przed nią, tylko musi nauczyć się tym cieszyć. Josh spadł jej z nieba ;) Choć raczej nie może być aniołkiem, jeśli ma z nią wytrzymać ;) Cieszę się, że Louis i Harry przetrwali. Udowodnili tym samym, że związki nie są łatwe, ale warte, by o nie walczyć. Liam i Niall razem? Na to czekałam :) Przez ciebie zauważam Niama dosłownie wszędzie, ale nie mogę narzekać, bo dobrze mi z tym :) Teraz mogę sama sobie ułożyć dalsze i żyli długo i szczęśliwie... z gromadką dzieci i przyjaciółmi, którzy je rozpuszczali na każdym kroku. Coś czuję, że Eleanor i Louis byliby najgorsi ;)
    Trochę smutno, że to koniec i że na razie nie planujesz nic nowego, ale rozumiem... Zresztą sama mam zamiar zrobić przerwę, gdy zakończę moje opowiadanie, Mam nadzieję, że uda ci się zrealizować wszystko, co sobie zaplanowałaś i powodzenia w przygotowaniach do matury... Cieszę się, że nie znikasz zupełnie z internetowego świata :) A skoro tak, to do napisania...
    Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego :)

    @KateStylees

    ReplyDelete
    Replies
    1. Sama miałam do Eleanor wiele wątpliwości. Często się zastanawiałam, dlaczego ona się tak zachowuje. Czemu mówi to, a nie tamto. Dlaczego wtrąca się w nie swoje sprawy. Później sama sobie na to odpowiadałam; chciałam mieć coś z niej. Być jednocześnie nieśmiała, ale kiedy trzeba, pokonać to i być bardziej pewniejsza siebie. Pokazałam ją inaczej, ale chyba nie gorzej, prawda? Ważne było dla mnie to, by w całej historii przemycić właśnie te małe rzeczy, które mocno na nas wpływają, które kształtują nasze życie. Pomysł z napisaniem przez Eleanor książki, wpadł mi do głowy nagle. Miałam inny plan na epilog, ale wyszło tak, a nie inaczej. Bardzo się cieszę, że Cię nie zawiodłam i dałaś radę przejść przez ten rozdział, ostatni raz.

      Dla mnie przerwa od pisania jest naprawdę trudna. Aż mnie korci by napisać coś, cokolwiek. Jednak chociaż mam chęci, brakuje mi pomysłu. Ten pech zmusza mnie do odrabiania rzeczy do szkoły. Ugh. I tak w ogóle, to nigdy nie planowałam całkowitego zniknięcia z internetowego świata.

      Tuuuuuulę Cię mocno i do napisania, Kaś! :*

      matrioszkaa.

      Delete
  4. Płaczę jak małe, głupie dziecko. Wspominałam, że będę płakać? Wspominałam. Wiedziałam, że to się tak skończy. Jezu, to najpiękniejsze zakończenie dnia kiedykolwiek. Jestem tak skołowana, że nie wiem, co ci tutaj napisać. Bardzo dobrze wiesz o tym, że kocham twoje pisanie i najchętniej czytałabym cię non stop.
    Nie wiem, ale ta historia...Begin Again...dałaś mi coś, czego nie potrafię określić, jakkolwiek nazwać. Jesteś jedną z niewielu osób, które potrafią mnie poruszyć. Nie wiem, co mam ci napisać. Wiesz, że nigdy nie byłam dobra w pisaniu czegokolwiek. Chcę cię przeprosić za to, że jestem jaka jestem, i że nie komentowałam często, że bywałam upierdliwa...przepraszam.
    Ale chcę, byś wiedziała, że dzięki twojej twórczości moje życie jest lepsze. Nie przesadzam.
    Dziękuję Ci za wszystko, za tą historię, za to co w niej przekazałaś...DZIĘKUJĘ.

    Kocham cię.
    xoxo
    Ann.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Nie masz powodu do płaczu, słoneczko. W końcu wszystko skończyło się dobrze, prawda? Jak mogłaś przeczytać, nikogo nie uśmierciłam. Wszyscy żyją i mają się dobrze. A wszystko dlatego, że nie umiałam nikogo posłać do grobu. Chyba sama bym tego nie zniosła. Eleanor nawet Josha poznała!

      Dziękuję za Twoje słowa, maluszku.

      Też Cię kocham! x

      matrioszkaa.

      Delete
  5. Koniec. Szkoda, że to już zakończenie tej historii,jednak jestem pod wielkim wrażeniem zakończenia i całego wątku tego opowiadania. Już ci kiedyś pisałam, że odbiega tematycznie od każdego innego ff wśród tego wszystkiego. Jest/był? specyficzny. Cieszę się bardzo,że historia Eleanor zakończyła się dobrze. Lubię szczęśliwe zakończenia,choć smutne też są dobre.
    Właśnie, ciekawy pomysł,co do książki,jaką wydała Calder. Nie wpadłam na to, by to zrobiła.
    Wszystko przyjęło odpowiedni kierunek. Szczęście, miłość, szacunek i przyjaźń. To jest najważniejsze.
    Yeaaaaah, ostatni komentarz tutaj,a jest taki beznadziejny,że aż szkoda czytać. Przepraszam cię za to,ale i dziękuję, że tworzyłaś tę historię i ukazałaś nam namiastkę bólu i smutku,z jaką borykają się osoby uzależnione. Takich historii jest mało, a ja tutaj nadużywam sobie słowa "historia". Ze mną jest już źle.
    Dziękuję za wszystko.
    Kocham cie , xoxo

    ReplyDelete
    Replies
    1. Lubię być oryginalna przynajmniej w jednej rzeczy. Moim zdaniem już samo to, że główną bohaterką była Eleanor, odbiegało od jakiegoś tam niepisanego schematu. Dziękuję, że ze mną byłaś do samego końca i historia Cię nie znudziła. Emocje musiały być, chociaż jestem raczej kiepska w ich opisywaniu.

      Wcale nie sądzę, by Twój komentarz był beznadziejny. Cieszę się, że w ogóle skomentowałaś.

      Pozdrawiam gorąco, matrioszkaa! x

      Delete
  6. Po przeczytaniu tych wszystkich rozdziałów, nie jestem w stanie uwierzyć, że już więcej nic nie dodasz. Zatraciłam się w świecie Eleanor bez końca, pokochałam i ją i nowe oblicze One Direction. Pokochałam od nowa Larrego, Niama, Zerrie... W głowie się nie mieści, że to już koniec. Tym bardziej, że na obecną chwilę nie planujesz żadnych nowych dzieł! Chociaż ja osobiście uważam, że niedługo wrócisz z nowymi pomysłami, haha, maturka zostanie napisana i ponownie zostanę obrzucona tweetami dotyczącymi nowych rozdziałów na kolejnym blogu Matrioszki :D
    Cieszę się, że to opowiadanie skończyło się tak, a nie inaczej. Wydanie książki w formie pamiętnika to dobry pomysł, szczególnie zważywszy na ciekawą historię Els. Historię o walce z nałogiem, o przyjaźni, miłości, o życiu niby codziennym, a jednak pięknym.
    Twoje lekkie pióro jest rewelacyjne, piszesz naprawdę fenomenalnie i mam nadzieję, że kiedyś w przyszłości to wykorzystasz :) Oczywiście mam na myśli wydanie książki oraz późniejszy jej mój zakup w Empiku :D
    Nie do końca wiem, co chcę Ci przekazać... życzyć powodzenia? Szczęścia? Dobrze napisanej matury? Chyba to wszystko naraz. Weny w przyszłości również oraz wyobraźni, jeszcze wspanialszej niż masz.
    Przepraszam, że nie komentowałam późniejszych rozdziałów, ale chyba sama rozumiesz jak to jest z nauką... poza tym nie ukrywam, że jest obecnie dosyć ciężko.
    Kochana moja, mam nadzieję, że będziemy jeszcze miały jakikolwiek kontakt, jak będziesz miała pomysł na nową historię - daj mi znać, chętnie poczytam :)
    Życzę Ci wszystkiego co najlepsze, trzymam za Ciebie kciuki i dziękuję Ci za to wspaniałe opowiadanie, które z pewnością wprowadziło w moją szarą monotonię codzienności sporo uśmiechu i ciepła :) Wszystkiego dobrego!
    Twoja Pluton

    ReplyDelete
    Replies
    1. Napiszę. Mogę Ci obiecać, że jeszcze kiedyś coś napiszę. Może nie do "Begin Again", ale możliwe, że jakiegoś shota czy kiedyś tam, nową historię. Jednak coś napiszę. Nie planuję wydania czegokolwiek, a już na pewno nie na taką skalę, by znalazło się to w takim miejscu, jak empik. Tam można znaleźć prawdziwe perełki, nie zniżaj ich do niskiego poziomu, dobrze? :) Wena przyda się do pisania pracy maturalnej, ha! Nie przepraszaj, za niekomentowanie. Nie masz powodu.

      Myślę, że zawsze będziesz mogła napisać do mnie na twitterze, czy na asku. A także na e-maila, którego znajdziesz w zakładce "autorka". Pisz, gdzie chcesz i kiedy chcesz.

      Dziękuję Ci, do napisania, matrioszkaa! x

      Delete
  7. Wow, Wow, Wow!
    Co za zakończenie.. Mega!
    W prawdzie powinnam się wstydzić i to porządnie za te niepozostawione komentarze ( z wyjątkiem tego ), ale to przez to moje cholerne szczęście... Dominika - informatyk zechciała pobrać film sobie z internetu, przez co pobrała kolejnego wirusa, a filmu jak nie było, tak nie ma :) Chyba już Ci wspominałam o tej mojej ostatniej historii i wirusem, więc nie będę przedłużać.. :)
    Epilog, epilog, epilog.. Co mogę o nim powiedzieć. Przyznam szczerze, że nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy! Josh, książka.. Każdemu marzyłoby się takie zakończenie, a jednocześnie początek czegoś nowego... Żal mi jest jedynie Eleanor, ze względu na jej relacje z rodzicami, a zwłaszcza z matką.. Miałam nadzieję, że coś się zmieni, ale jak zwykle się myliłam. :P
    No i jeszcze Liam i Niall.. Ostatecznie powinnam zalewać się łzami, topić smutki w kieliszku, no ale jakoś się pozbierałam po tym, że żaden z nich nie zajął miejsca Josha. Widocznie tak miało być.. ;D No ale przecież zawsze można marzyć, prawda? W końcu za marzenia się nie płaci.. :)
    Szkoda, że nie rozpoczniesz kolejnej historyjki, ale wierzę, że "wszystko w swoim czasie"... :)

    Z całego serca życzę Ci wszystkiego dobrego! Zasłużyłaś! Mam nadzieję, że uda Ci się osiągnąć wyznaczony cel...
    Trzymam kciuki za zdanie matury! Z tego, co się orientuję, to niedługo będą próbne.. :)
    Powodzenia i jeszcze raz wszystkiego dobrego, Matrioszkaa! xx

    Lots of love.
    @CK_Dominica :)

    P.S. Na koniec jeszcze raz chciałabym przeprosić..

    ReplyDelete
  8. Pierwsze, co mi się rzuciło w oczy to to, że mój komentarz przełamię tę ( prawdopodobnie) pechową 13 i nie wiem czy się z tego powodu ucieszysz, ale mam cichą nadzieje, że tak.
    Jednak na początku powinnam napisać coś innego. Nie wiem dlaczego mój komentarz pojawia się tutaj tak późno. Słowo ‘późno’ prawdopodobnie nie jest tutaj odpowiednie, z racji tego jak długi okres czasu minął od momentu, w którym przeczytałam Epilog, ale go nie skomentowałam. Po raz kolejny napiszę, że nie wiem jak to się stało, ale przepraszam. Przepraszam to jedyne co mogę powiedzieć.
    Przechodzą do meritum. Postaram się jakoś ubrać w słowa to co chcę Ci przekazać, i napisać coś co będzie esencją moich myśli, które krążą teraz z zawrotną prędkością w mojej głowie, a nie mieszaniną wszystkiego.
    Ta historia, jest taka Twoja. To słowo, narzuciło mi się właśnie teraz, gdy po raz kolejny przeczytałam zakończenie. Wiadomo, że pisząc chcą nie chcąc, zamieszczamy w opowiadaniu coś z nas, choćby najdrobniejszy szczegół. W tym opowiadaniu, w TWOIM opowiadaniu, również jest tyle szczegółów, które kojarzą mi się z Tobą. Choćby ta nieśmiałość i skromność, która ciągle gdzieś przeplata się między wierszami. Ta historia jest zdecydowanie Twoja.
    Pisałam to już wcześniej, ale nie zaszkodzi gdy napiszę jeszcze raz. Dedykację. Nie wiem co jest w nich takiego, ale strasznie je lubię. Czasami czytałam je po parę razy i uśmiechałam się coraz bardziej. Wydawać by się mogło, że to tylko zaledwie jedno zdanie, ale daje ono naprawdę dużo. Zamieszczone na początku rozdziału, jest znakomitym wprowadzeniem. Człowiek automatycznie przestawia się i wchodzi w nowy świat. Jest tylko on i opowiadanie. Ja tak mam. Jest to dla mnie jakiś dziwny rodzaj halucynacji, w którą ja zostaję wprowadzona. Pstryk, czytam i mnie nie ma. To fajne.
    Wspominam sobie teraz moment jak siedziałyśmy u mnie w mieście nad wodą, pisałyśmy pozdrowienia dla Kate i mówiłaś mi jakie masz plany co do dalszych losów Eleanor. Zdziwiłam się trochę gdy zdradziłaś mi, że dziewczyna będzie ‘sama’ do końca. Mówię tutaj oczywiście o statusie ‘w związku’ nie o samym życiu. I sama nie wiem, z jednej strony żałuję, że w Begin Again nie było żadnego „płomiennego romansu” między główną bohaterką a kimś, ale zaraz szybko się reflektuję i myślę ‘hej, on nie był tutaj potrzebny’. I zdecydowanie nie był. To opowiadanie nie miało być miłosną historią. Chodziło w nim o coś innego. Miłość nie jest przecież zawsze oczywista, a my mieliśmy okazję obserwować ją od innej strony. Mogliśmy dostrzec w opowiadaniu inne ważne rzeczy: przyjaźń, walkę z samym sobą i wiele innych wartości. Teraz nie wyobrażam sobie, żeby ta historia mogła się opierać na czymś innym. W niej chodziło właśnie o pokazanie tego. Gdyby był tutaj jakiś (użyję ponownie tego słowa) ‘romans’ ta historia nie byłaby tą samą historią. Dlatego dobrze, że jest tak jak jest, bo to wszystko składa się w jedną fajną całość, która wygląda na przemyślaną i ma coś w sobie. Dla mnie mimo wszystko- narkotyków, walki czy kłótni, to opowiadanie ma w sobie spokój. Może dlatego, że na końcu tak strasznie go czuć. Spokój duszy, który czuje Eleanor przelewa się na nas. A może i ulga? Spokój i ulga, tak zdecydowanie.
    Cieszę się, że napisałaś tę historię i doprowadziłaś ją do końca. Gdy przelatuję w pamięci po całości i analizuję rozdziały, myślę że zakończona oddaje cały sens opowiadania. Oczywistym jest to, że epilog jest zakończeniem, ale u ciebie mam wrażenie, że jest nawet takim ‘szkicem’, który w zasadzie powinien być na początku. Ukazuje nam coś co cały czas próbowałaś pokazać nam w opowiadaniu: jak cenna jest przyjaźń, ile znaczy miłość i wsparcie. A przede wszystkim to, że zawsze można „Zacząć od nowa” i nigdy nie trzeba tracić nadziei.


    PS- mam nadzieje, że jeszcze kiedyś cos dla nas napiszesz! Byłby super!

    Ściskam Cię mocno! X

    ~spóźnialska Eirene


    ReplyDelete