Od matrioszki: no i Niall spotkał się z Joshem.
Co z tego wyniknie?
musimy poczekać do kolejnych rozdziałów! ^^
nowy w środę!
a na deser zostawiam Was z Noshem, może być? :)
***
Niall nie zadawał pytań, kiedy Perrie niespodziewanie usiadła przy ich stoliku na długiej przerwie, a Kaya niemal natychmiast chciała od niego odejść. Nie zadawał pytań, kiedy Harry, dla niego niezrozumiale, skomentował wygląd obu dziewczyn. Nie zadał pytania, gdy Danielle spojrzała znacząco na brunetkę, w momencie kiedy Perrie wymieniła z Zaynem szybkie spojrzenie, zupełnie tak jakby łączyło ich coś więcej, poza czysto koleżeńską znajomością. Może jakiś spisek, ale z pewnością nieukrywany związek. Niall nie wierzył w to, by chłopak jej przyjaciółki, mógł znowu wrócić do blondynki. Akurat to wiedział na pewno. Spojrzenia jakie Zayn posyła Kayi były pełne miłości i ciepła. Przytulał ją do siebie, co jakiś czas składając na czubku jej głowy słodkiego całusa. Czy gdyby była mu obojętna, kazałby by jej założyć swoją ulubioną skórzaną kurtkę, by żaden inny chłopak, nie patrzył się na nią z pożądaniem? Wątpliwe.
Kiedy jednak lekcje się skończyły i jedyne, o czym Niall myślał, to o obiedzie, Harry oznajmił mu, że właśnie umówił go na obiad z Joshem. Tego blondyn nie potrafił zignorować. Nie rozumiał dlaczego młodszy chłopak układa mu plan dnia, umawiając z Joshem. Starszym chłopakiem, kumplem Louisa, studentem.
- Hazz, to kiepski pomysł – jęknął blondyn, chowając swoje podręczniki do szafki, zerkając na drugoklasistę, który uśmiechał się głupkowato – miałem iść do Kayi.
- Kayi czy Liama? – zapytał szeptem, nie kryjąc łobuzerskiego uśmiechu. Irlandczyk ciężko westchnął, głośniej zamykając drzwiczki od swojej szafki. – No właśnie. Jeśli chcesz by Liam uwierzył w twój związek z Joshem, musisz się z nim pokazywać. Przynajmniej dwa razy w tygodniu. Nie zaszkodzi, kiedy przyjedzie po ciebie pod szkołę. Ma samochód, więc twoje…
- Skończ już – mruknął flegmatycznie Niall, przerywając koledze monolog, którego i tak nie słuchał. Na szkolnym parkingu dostrzegł Josha, opierającego się o białego mini vana z przeciwsłonecznymi okularami nosie, łobuzerskim uśmiechem, ubranego w sportową bluzę z kapturem, jakiej na pewno nie widział w szafie Liama. – Więc, co mam robić?
- Na serio nie wiesz – zauważył z przerażeniem w głosie Harry, poprawiając ramiączko swojego plecaka – idźcie do baru kanapkowego. Albo McDonalda. Czy w jakieś równie publiczne miejsce, gdzie poczujesz się dobrze. Park? Jasne, ale tylko ten, w którym grałeś z Louisem i Liamem w piłkę nożną.
- Musiałeś wypowiadać jego imię? – zapytał retorycznie, podchodząc do Josha, który ściągając z nosa swoje okulary, posłał mu jeszcze szerszy uśmiech. – Cześć Josh – rzucił do chłopaka, posyłając mu nieśmiały uśmiech.
Josh przygarnął blondyna do lekkiego uścisku, całując go w czubek głowy, ukradkiem patrząc na wychodzącego właśnie ze szkoły Liama, który mocniej ścisnął dłoń Danielle. Dziewczyna spojrzała na stojącą za nimi Kayę z Zaynem. Panna Payne skinęła twierdząco głową, zdając sobie sprawę, co Peazer chciała jej przekazać. Liam na widok Nialla, w uścisku Josha, był zazdrosny.
- Liam właśnie zamordował mnie spojrzeniem – szepnął mu na ucho Devine, otwierając drzwi swojego vana od strony pasażera – hej, Niall, spokojnie. Nie mam zamiaru cię porwać – uśmiechnął się szeroko, składając na czubku jego głowy słodkiego całusa.
Pojechali do McDonalda na hamburgera i wielką colę. Niall dodatkowo zamówił wielkie frytki i czekoladową babeczkę na deser. Usiedli przy czteroosobowym stoliku pod ścianą, na której wisiały obrazy z XVII wiecznej Anglii. Niall nerwowo skubał swoje frytki, co jakiś czas zagryzając je hamburgerem, czy popijając colą; w tym czasie Josh uśmiechał się do niego ponad swoją kanapką, czekając, aż blondyn zacznie rozmowę.
- Więc, tak bez żadnego „ale” chcesz mi pomóc? – Niall zmusił się do podjęcia rozmowy na ciążący mu temat.
- To dla mnie czysta przyjemność, Nialler – odparł – skoro pomogłem w związku Louisa i Harrego, to może pomogę i tobie? Masz jakiś plan? Bo poza tym, że kochasz Liama Payne’a nie wiem nic więcej, a ten kretyn Tomlinson niczego nie chce mi powiedzieć. Dupek.
- Nie wiem – wymamrotał zawstydzony blondyn, pochylając się nad swoimi frytkami. Nagła ochota na fast-foody przeszła mu jak ręką odjął.
- Jesteś uroczy – przyznał Josh z troską w oczach – zagubiony, bezgranicznie zakochany w biseksualnym, najpopularniejszym chłopaku z liceum. To dobijające. Poważnie, jestem w szoku, że nadal się trzymasz na nogach.
- Co, jak co, ale nie umiesz pocieszać, Josh.
- Co jak co, ale nie umiesz ukrywać swoich uczuć, Niall – odgryzł się mu, siorbiąc przez słomkę swój napój. – Zróbmy tak, poudawajmy związek i zobaczmy co z tego wyjdzie. Jeśli Liam pozostanie obojętny, wyciągnę cięższe działa.
- To znaczy?
- Przelotne całusy, uściski, czułe spojrzenia, dwuznaczne gesty. Z czasem posuniemy się dalej – puścił mu oczko, na Niall wyraźnie się zaczerwienił. – Hej, to twój pierwszy raz?
- Miałem już chłopaka, ale to była pomyłka. Toksyczny związek – mruknął, pochylając się nad swoim zjedzonym do połowy hamburgerem. – Nie chcę do tego wracać.
- Spokojnie, Niall, nie miałem zamiaru sprawić ci przykrości – posłał mu oczko, wyciągając przed siebie dłoń, by poczochrać mu włosy. – Będzie dobrze, a Liam twój. Masz na to moje słowo.
- Czemu tak bardzo chcesz mi w tym pomóc? Nie masz nic ciekawszego do roboty? Żadnego chłopaka? Dziewczyny?
Josh uśmiechnął się zdawkowo rzucając w blondyna jedną z jego frytek. Dlaczego mu pomagał? Sam do końca tego nie wiedział. Lubił Tomlinsona, a jego postrzelone pomysły dodawały życiu Josha kolorów. Kiedy Tommo powiedział mu nieodwzajemnionym uczuciu jednego z jego przyjaciół, student długo się nie zastanawiał. Od razu rzucił, że z chęcią pomoże Horanowi w zdobyciu serca Payne’a. I tak nie miał nic lepszego do roboty. Był samotny. A jego jedyną formą rozrywki były studia i praca w nocnym klubie ze striptizem.
- Jestem wolnym strzelcem. Jeden szybki, niezobowiązujący numerek i nic więcej mi do szczęścia nie potrzeba.
Niall zauważył, że Josh coś ukrywał. A, że jest z natury ciekawski, prawdopodobnym było, że w końcu dowie się, co takiego siedzi w jego głowie.
Zdenerwowana Kaya siedziała na swoim łóżku, wtulona w bok Zayna, bezskutecznie próbując się skupić na fabule dramatu, który puścił mulat, przeszło godzinę wcześniej. Wciąż zastanawiała się, w jakim kierunku zmierzyła rozmowa Nialla z Joshem. Była niemal pewna, że nie poszli na romantyczną randkę, a zwyczajny obiad, na którym mieli obmyślić szczegóły planu, który Harry nazwał „zdobycie upierdliwego serca Liama”. Zayn wyczuwał, że jego dziewczyna ani trochę nie skupiała się na fabule filmu, z gatunku, który oboje tolerowali, ale nie miał zamiaru wypytywać co jest tego powodem. Domyślał się i to mu w zupełności wystarczyło. Lubił Nialla, chociaż był gejem, miał z tym jeszcze, co prawda pewien problem, chociaż nie rzucił się na niego z pięściami, jak co poniektórzy, to nie widział sensu w wypytywaniu swojej dziewczyny, co siedzi mu w głowie. Nie chciał się dowiedzieć, że Niall kocha kogoś, kto jest mu cholernie bliski. Czuł, że zwyczajnie tego nie zniesienie.
Kiedy szatynka niespodziewanie podniosła się do pozycji siedzącej, zrzucając z siebie miskę z popcornem, jego cierpliwość się skończyła. Nagle zapragnął zapalić papierosa, najlepiej dwa od razu, by następnie na spokojnie, spytać co ją gnębi. Inaczej nie mógł.
- Kaya, co się z tobą, do licha ciężkiego, dzieje? – spytał, starając się brzmiąc jak najspokojniej. Payne posłała mu przelotne spojrzenie, powoli wstając z łóżka, zakładając przy tym ramiona na piersi.
- Co Perrie robiła dzisiaj przy naszym stoliku? – odpowiedziała pytaniem na pytanie, sprawiając, że Zayn czuł, że długo nie pociągnie. – Okej, siedziała z nami wcześniej, rozumiem to. Ale dlaczego usiadła z nami właśnie dzisiaj? Zgaduję, że…
- Byłem u niej rano i porozmawialiśmy – odpowiedział, pauzując film.
- Porozmawialiście? – powtórzyła, patrząc mu prosto w oczy. – I co ci powiedziała?
- Wpadła w jakieś gówno. Chcę jej pomóc z niego wyjść. Liczę, że mi na to pozwolisz. W końcu to twoja koleżanka z drużyny.
- Wpadła w gówno – ponownie zrobiła za jego echo – niedorzeczność.
- Jednak nie brzmisz na zbyt przekonaną – zauważył Zayn, stając obok niej. – Sama przyznaj, że to nie było normalne zachowanie, jak na nią.
- Dlaczego mam wrażenie, że bronisz ją ze względu na wspólną przeszłość, Zayn?
- Dlaczego mam wrażenie, że jesteś zazdrosna, Key? – drażnił się z nią, dotykając dłonią jej zaczerwionego policzka; w jej jasnych sarnich tęczówkach czaiła się determinacja, która miała pomóc jej w szybszym poznaniu prawdy; drżała, ale bynajmniej nie z zimna. Jej ciało zachowywało się tak za każdym razem, kiedy Malik był tuż obok niej. Kiedy jej dotykał, patrzył prosto w oczy, w niczym lusterko, kiedy całował, pieścił ją i jej zmysły. Gdy był obok i czułymi słowami, potwierdzał swoją miłość do niej. Drżała na samą myśl, o tym, że najlepszy chłopak w szkole, jak i w caluśkim Londynie jest tylko jej. I on doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Dlatego nie oczekując odpowiedzi na swoje pytanie, przyciągnął ją do siebie i złożywszy na czubku jej głowy pocałunek, odparł – Perrie to moja przyjaciółka, tak samo jak dla ciebie Niall. Ty pomagasz jemu, a ja jej. Naprawdę nie masz powodu do obaw, kochanie. Zaufaj mi.
Ufała.
Nie musiała mówić tego na głos. Wystarczyło lekkie kiwnięcie głową i mocniejsze przyciśnięcie się do jego ciała. Znał ją i wiedział, o czym myślała w tamtym momencie. Nie mógł jej winić za to, że bała się, że go straci.
Znowu.
No comments:
Post a Comment