Wednesday, April 17, 2013

Rozdział 3



Smutna piosenka ani trochę nie poprawiała humoru Eleanor, która krzywiła się na widok grubych kropel, ścieżką spływających po szybach jej samochodu. Słońce już dawno schowało się zza kołdrą chmur, ciężko wiszących nad polną drogą, którą dziewczyna zmierzała do celu swojej podróży. Po drodze do Holmes Chapel zatrzymała się tylko raz, półtora godziny wcześniej, by upewnić się, że rzeczywiście jedzie w dobrym kierunku; skorzystać z toalety; od nowa związać włosy w koński ogon; a przede wszystkim napić się mocnej kawy, która w taką pogodę, była jej najbardziej potrzebna. Mozolnie sięgnęła do radia, by zmienić stację na jakąś żywszą. Nie miała w planach zaśnięcia za kierownicą, a tym samym spowodowania jakiegoś wypadku. Dopiero co wyszła z ośrodka i chciała zacząć żyć inaczej. Niekoniecznie w Niebie. 

Kilka kilometrów przed wjazdem do miasta, skręciła w zjazd na stację benzynową. Chcąc błądzić po miasteczku, musiała uzupełnić niedobór kawy, która przez ten czas zdążyła już z niej wyparować. Do tego nie pogardziłaby ponownym skorzystaniem z toalety, czy zakupu czekoladowego batonika, na jaki się zdecydowała na pierwszym postoju i miała nadzieje, że znajdzie dokładnie taki sam w tym miejscu. 

Po zaparkowaniu nieopodal wejścia, wyciągnęła kluczyk ze stacyjki, sięgnęła po małą torebkę leżącą na siedzeniu obok i wysiadła z samochodu, zamykając go automatycznie. W środku małego sklepiku, unosiły się dźwięki wesołej piosenki, która sprawiła, że usta Eleanor rozciągnęły się w lekkim uśmiechu. Klimatyzacja buczała gdzieś w kącie, dając lokalowi nutkę pozornego ciepła, którego nie dało się znaleźć na zewnątrz, mimo że lato trwało w najlepsze. Dziewczyna krążyła wokół skupiska słodyczy, kiedy usłyszała wesoły głos młodego chłopaka, zwracającego się do kogoś innego. 

- Ile razy mówiłem ci, że nie możesz ot tak podbierać sobie moich czekoladek? – mimo powagi w głosie, Eleanor miała wrażenie, że chłopak uśmiecha się. Zdradzała to wesoła nuta, która mieszała się z udawaną naganną. Ciekawa wychyliła się zza alejki, zauważając postać z blond czupryną, stojącą do niej tyłem, schylającą się nad kimś. Chwilę później, nieznajomy posadził na ladzie niższego od siebie chłopaka, który wyglądał jak jego mniejsza kopia. Przynajmniej z perspektywy Eleanor, która wciąż widziała tylko burzę jasnych włosów, i fragmenty odzieży. Wyższy ubrany był w jeansowe ogrodniczki, oraz białą koszulkę z krótkim rękawem, a niższy w kolorową bluzę. – Matt, jeszcze jeden taki numer i więcej ze mną tutaj nie przyjdziesz, zobaczysz – pogroził mu palcem, w tym samym momencie odwracając się przodem do lokalu, tym samym zauważając Eleanor, wciąż wpatrującą się w niego, niczym w muzealny obiekt. – Cześć! Pomóc ci w czymś? – zwrócił się do niej z nienagannym uśmiechem, machając przy tym dłonią. 

- Cześć – wymamrotała pod nosem brunetka, sięgając po pierwszego z brzegu batonika, oraz puszkę napoju energetycznego, który stał nieopodal, chociaż miała przeczucie, że i tak go nie wypije. – To i mocną kawę na wynos. 

Siedzący na ladzie chłopiec odwrócił się w jej kierunku, a kiedy błękitne tęczówki natrafiły na brązowe, uśmiechnął się szeroko, zeskakując z lady, by chwilę później znaleźć się przy nogach dziewczyny. 

- El! – zapiszczał wesoło, wtulając się w jej nogi. – A już myślałem, że nigdy cię nie spotkam. Co ty tutaj robisz? – zapytał zainteresowany. 

- Cześć, Matt. A więc, rzeczywiście mieszkasz w Holmes Chapel – odparła, czochrając go po jasnych włosach. W tym samym momencie starszy chłopak wrócił z zamówioną kawą. 

- Skąd znasz Matta? – zwrócił na siebie ich uwagę, kasując batonika i energetyka. 

- Niall, to ta dziewczyna, o której ci mówiłem. Pamiętasz? Litości, musisz pamiętać! 

- Uspokój się, dzieciaku – poprosiła brunetka, uśmiechając się do niego ciepło – jestem pewna, że Niall ci odpowie, jeśli tylko dopuścisz go do głosu – zauważyła, wyciągając z torebki portfel, z którego następnie wydobyła banknot dwudziestofuntowy. 

- Matt uciekaj na zaplecze – pogonił chłopca, który z miną zbitego szczeniaka posłusznie spełnił jego prośbę, znikając za jednymi z wielu drzwi. – Jestem Niall Horan, witamy w Holmes Chapel – Eleanor uścisnęła wyciągniętą dłoń chłopaka, chowając po tym wydaną przez niego resztę. – Poznałem tego dzieciaka dzisiaj rano, a już zdążył streścić mi całą podróż tutaj. Wspominał, że poznał pewną Eleanor, ale nigdy nie pomyślałbym, że… 

- Nie kończ – przerwała mu, przykładając do ust kubek z kawą – jestem tylko Eleanor i niech tak zostanie, dobrze? 

- Jasne – pokazał jej wyciągniętego do góry kciuka, na co uśmiech brunetki nieznacznie się powiększył. – Więc co cię przywiało do takiej dziury, jak Holmes Chapel? 

- Konieczność zmienienia swojego spojrzenia na świat – odparła filozoficznie – szukam jakiegoś pokoju. Cena nie gra roli, możesz mi coś polecić? 

- No pewnie! Mieszkam w tym mieście od urodzenia, nie wróć, mieszkałem do osiemnastki, potem wyprowadziłem się do Chester na studia i dwa miesiące temu wróciłem – wyjaśnił – mieszkam z kumplem w trzypokojowym mieszkaniu. Jeśli nie przeszkadza ci dzielenie mieszkania z leniem i bałaganiarzem, to możesz zatrzymać się u mnie. To znaczy u nas. 

- Chcesz, żeby dziewczyna się do was wprowadziła? Dziewczyna, której nie znasz? 

- Nie wyglądasz mi na psychopatycznego mordercę, więc czemu nie? Zawsze to jakieś urozmaicenie. Poza tym jestem naprawdę ciekawy, jak długo wytrzymasz z naszą dwójką. 

- Nie mam pojęcia – przyznała szczerze – do tej pory mieszkałam sama – zauważyła, spuszczając na moment wzrok na swój kubek z kawą – jesteś pewien, Niall? 

- Trzeba pomagać osobom w potrzebie – powiedział wesoło, skrobiąc coś na kawałku papieru – o to adres. Nie zabłądzisz. To główna ulica. Blok mieści się naprzeciwko małej piekarni. Trafisz. Mój współlokator nazywa się Louis – dodał. 

- Nie chcę, żebyś się czuł do czegokolwiek zobowiązany, Niall. Tak naprawdę mogę zatrzymać się w jakimś motelu – mruknęła dziewczyna, przyglądając się skrawkowi papieru, który ściskała w dłoni. 

- Motelu? – spytał wyraźnie przerażony jej słowami – nie wiesz, co mówisz. W mieście jest tylko jeden motel, a do tego cholernie obskurny i podejrzany. Nocami zamienia się w dom publiczny, więc nawet największemu wrogowi nie radziłbym tam mieszkać. Możesz się u nas zatrzymać, dopóki nie zdecydujesz co dalej. 

- Właściwie mnie nie znasz, a proponujesz mi mieszkanie u siebie. Czemu? 

- Matt wspominał, że jak cię poznał wyglądałaś na naprawdę smutną. Nie lubię smutnych osób, chciałbym żebyś w tym mieście, o ile to możliwe, znalazła szczęście i spokój. Kto wie, może ja ci w tym pomogę? A na razie jedź do nas i zdrzemnij się, bo tak szczerze nie wyglądasz najlepiej. 

Eleanor podziękowała mu, lekkim skinięciem i wyszła, nim zdrowy rozsądek nakazałby jej odmówić przyjęcia propozycji i zmusić by zatrzymała się w motelu. Wsiadłszy do samochodu, rzuciła torebkę na miejsce obok, włączyła radio i skierowała się w stronę miasta. Przez całą drogę zastanawiała się, czemu chłopak, który jej nie znał, proponował pokój? Czemu bez żadnego przepytywania ją, tak po prostu napisał adres i kazał jechać, by się przespała. Czy to możliwe, by już od pierwszych minut pobytu tutaj, poznała kogoś bezinteresownego? No i Matt. Urocze dziecko, które było tak bardzo podobne do swojego przyrodniego starszego brata. Na pierwszy rzut oka powiedzieć by można, że są biologicznym rodzeństwem. Są do siebie niesamowicie podobni i nie tylko z wyglądu, ale i z charakteru. Oboje żyją beztrosko. A Eleanor się to podobało. 

Zatrzymała samochód, przy piekarni, o której wspominał Niall, zgasiła silnik, ale jeszcze nie wysiadała. Nie była pewna czy to oby na pewno dobry pomysł. Przecież ona w ogóle ich nie znała. A co jeśli ci chłopcy okażą się być w rzeczywistości niemili? Źli? Wulgarni? Takich osób miała naprawdę dość. Nie chciała więcej na takich trafić, dlatego miała wrażenie, że jej strach nie był całkowicie, nieuzasadniony. Bała się i miała do tego prawo, prawda? 

Spuściła w dół głowę, ciężko wzdychając. Po raz pierwszy, odkąd wyjechała z Londynu bała się. Prawda przygniotła ją swoim ciężarem, odcinając dostęp do tlenu, którego teraz tak bardzo potrzebowała. Zaczynała żałować, że nie została w miejscu, które chociaż jej zbrzydło, to znała. Co strzeliło jej do tego łba? Czyżby terapia, a wcześniej narkotyki wyżarły jej mózg do tego stopnia, że przestała rozsądnie myśleć? Kto normalny jedzie do miasta, którego nie zna i jeszcze przyjmuje propozycje mieszkania z totalnie nieznajomymi osobami? Że niby chce zacząć od nowa? Jeszcze wyjdzie na to, że naprawdę trafi do grobu, a swoje nowe życie zacznie w Niebie. Albo w Piekle. 

Jednak było coś w otaczającym ją krajobrazie, co sprawiało, że strach odchodził na bok, a ona sama znowu wysiadła z auta, zakładając torebkę na ramię. Z kieszeni spodni wyciągnęła kartkę, chcąc upewnić się co do adresu. 


Pigeon Street 8/4 


Pierwszy raz spotkała się z taką nazwą ulicy. Ona sama mieszkała przy znanej wszystkim ulicy, w dzielnicy opływającej z dobrobyt, elegancję, bogactwo, niezdrowy rozsądek, huczne imprezy, kłótnie, kłopoty i inne takie rzeczy, które nie zawsze są oznaką dobra i pomyślności. Miała nadzieje, że tym razem trafiła dobrze i nie będzie musiała nigdzie dalej jechać. A już na pewno nie do Manchesteru, nie do rodziców, którzy nawet do niej nie zadzwonili. Nie do miejsca, w którym to wszystko się zaczęło. Nie chciała tam wracać. Nie i koniec. 

Przechodząc przez ulicę, zdała sobie sprawę, jaka wokół panuje cisza. Nie przejeżdżało żadne auto, żadne dziecko nie płakało, nie śmiało się. Nawet ptaki nie śpiewały swoich treli, a deszcz padał jakby ciszej. Znacznie ciszej, niż w czasie drogi tutaj. Do tego nie widziała nikogo. Żadnej starszej pary, dziecka na czterokołowym rowerku, bezpańskiego psa, czy zabłąkanego kota. Deszcz znowu zaczął mocniej uderzać o chodnik, kiedy w całkowicie przemoczonych tenisówkach, weszła do bramy jednego z bloków. Na klatce schodowej paliła się tylko jedna żarówka, słaba jarzeniówka na samej górze, dająca naprawdę słabe światło na schody. Na szczęście mieszkanie numer cztery mieściło się na drugim piętrze. Stojąc pod odpowiednimi drzwiami, poprawiła ubranie, które od nadmiaru wody, przykleiło się do niej. Niepewnie zapukała do nich, a kiedy w progu zobaczyła burzę ciemnych loków i zielone oczy, zapomniała języka w buzi i powodu, dla którego tutaj była.

_______________________________

Witam Was bardzo serdecznie rozdziałem numer 3.
ostatnio zastanawiałam się, jak długo będę pisała to opowiadanie. 
ile wyjdzie mi rozdziałów. czy będę miała chęci na dalsze pisanie. 
chciałabym je skończyć, naprawdę. 
ale boję się, że zabraknie mi chęci. nie czasu, czy weny (chociaż, o to w sumie też się boję), ale właśnie chęci. lubię pisać i nie mam ku temu żadnych wątpliwości, ale... no nic, nie przejmujcie się mną. 
to tylko takie co środowe rozmyślanie. 
u mnie naprawdę wszystko w porządku. wszystko idzie powoli, ale do przodu. 
jestem zdrowa, czasami spotkam się ze znajomymi, a poza tym piszę, więc spokojnie. 

co myślicie o trójce? Niall dobrze zrobił podając jej swój adres?
a Eleanor? czy postąpiła słusznie przyjmując jego propozycję?
komentujcie! :)

do zobaczenia, 24 kwietnia, kiedy to dodam nowy rozdział :*

ps. ask (przypominam, że możecie zadawać pytania bohaterom), twitter, a nawet mój tumblr

wybaczcie mi jeśli są jakieś błędy.




8 comments:

  1. No więc...kocham cię! Ale to już raczej wiesz! :)
    Czekałam na ten rozdział, serio! No i oczywiście jak zawsze...nie rozczarowałam się! Czułam, że będzie dobrze, a jest jeszcze lepiej!
    Nie wiem dlaczego, ale cieszę się, że to właśnie Nialla poznała jako pierwszego. Kurcze, może jestem głupia, ale jak to czytałam to jakoś taka myśl mi się nasunęła, no nic.
    Co poza tym? Uwielbiam Matta! Słodki chłopaczek!
    A ta burza ciemnych loków to Harry? ;) No kurczę, musiałaś zakończyć w takim momencie akurat? No maaaaaaaj gaaasz, kocham cię, ale jak będziesz mi kazała czekać na rozdział do kolejnej środy to cię uduszę, Matrioszka! :D
    No bo jejku, mi się w mojej chorej główce już tworzą chore wyobrażenia, a wolałabym poczytać o twoich wyobrażeniach, nooo.
    Matkomatkomatko! Zabijasz, Matrioszka, zabijasz!
    No nie wiem, co ci napisać. Działo się w tym rozdziale mało i dużo zarazem. No było świetnie. Nie wiem, co ci więcej napisać. Ugh.
    Trzymaj się, pisz i dodawaj mi szybciej rozdział!
    Kocham,
    Ann! :*

    ReplyDelete
  2. Kolejne cudowne cudo pisane Twoją ręką:) El na prawdę przeszła bardzo wiele, jak na swój wiek, ale taki show biznes- wyniszcza, jeśli zostajesz sama sobie ze wszystkim. Świetnie, że dziewczyna trafiła na Nialla, który od razu zdecydował się jej pomóc;) a teraz spotkanie z loczkiem, czyzby Hazza?;))
    extra się zapowiada!:) czekam do tego 24 :)
    Pozdrawiam ciepło :*
    M.

    ReplyDelete
  3. Cóż za genialna nazwa ulicy! :D
    Nialler ma dobre serduszko, świetną rolę dla niego wybrałaś.
    Ciekawa jestem, jaki będzie Louis no i dlaczego pojawił się loczek.
    Pozdrawiam i ściskam
    xx

    ReplyDelete
  4. Wohohohohooo! Harry! Harry i El? Wow, tego się nie spodziewałam! Ale.. stop. Czekaj, czekaj. Przecież to, że zaniemówiła jeszcze o niczym nie świadczy, nie? Prawda? Powiedz, że to prawda! A co jeśli nie… w sumie ciekawie by było. Haleanor. Hahaha jak to brzmi <3 Ale tak całkiem serio to sobie ich razem jako tako nie wyobrażam. Ale to może przez to Elouanor.. za dużo się mieszam w prywatne życie chłopców -.- ale tak całkiem szczerze nie przeszkadza mi to :D dobra, co do treści – oj podoba mi się. Serio. Rozdział jest w sumie taki.. w pewnym sensie przełomowy. No bo co jak co, ale El prawdopodobnie znalazła swoje przyszle miejsce zamieszkania. Poznała Nialla, który.. no jak zwykle wydaje się być uroczym i sympatycznym chłopakiem. Ciekawe jak pociągniesz dalej ich wątek. Och i Matty <3 jak ja uwielbiam tego dzieciaka! Boże, niech mu się nic złego nie przytrafia, już wystarczy, że był w Domu Dziecka! Cudowny chłopczyk. Strasznie ładna nazwa ulicy :) chciałabym na takiej mieszkać. Serio. Taka… strasznie romantyczna. Ah, aż mam przed oczami piękną, Angielską uliczkę pełną prostokątnych domków zbudowanych z brązowej kostki i ciemnymi dachami <3 i jeszcze nie można zapomnieć o kwiatach w ogrodzie! No i deszczu… ale deszcz można przeboleć, ważne że w mieszkaniu dziewczyna ma Harrego! No bez jaj, jak ja uwielbiam tego gościa. Ciekawa jestem jak nam go przedstawisz. Czy faktycznie będzie takim kobieciarzem jak w prawdziwym świecie? Czekam z niecierpliwością na rozdział trzeci <3 Twoja Pluton <3
    + mogłyby być dłuższe te rozdziały, śmierdzielu! <3

    ReplyDelete
  5. Przeczytałam wszystkie trzy rozdziały łącznie z prologiem i muszę Ci powiedzieć, że naprawdę potrafisz zaciekawić i zauroczyć swoim stylem pisania. Piszesz bardzo lekko, a pomysł na fabułę, widać, że jest przemyślany i dopracowany. ^^
    Te wszystkie przemyślenia Elki są po prostu wspaniałe! Czytając rozdział zapominam o całym otaczającym mnie świecie. Ta historia jest niesamowita i ten Matt - taki słodki mały chłopczyk!
    Jak Niall zaproponował Eleanor, żeby zamieszkała z nim i jego współlokatorem to aż pisnęłam z radości. A kiedy powiedział, że nim jest Lou to uśmiechałam się do monitora jak głupia! ;D
    Ale ten opis na końcu to raczej Harrego, więc śmiem przypuszczać, że Harry jest u Louisa jako chwilowy gość. Oby!
    Na koniec jeszcze raz napomknę, że piszesz niesamowicie, a pomysł jest cudowny! Czyta się to wyśmienicie, a człowiek chce więcej i więcej.
    Czekam na rozdział czwarty(jeszcze tylko - a raczej AŻ - cztery dni! ;P
    I podpisuję się pod prośbą Plutona - powinnaś pisać dłuższe rozdziały.
    Życzę Ci dużo weny i zapału do pisania tego opowiadania.
    Pozdrawiam,
    Aurelia

    ReplyDelete
  6. Przepraszam... Znów mam takie opóźnienie, że szkoda gadać... Ale za to przeczytałam rozdział ponownie ;) Są więc i jakieś plusy z tego mojego lenistwa. Głupio mi tak przepraszać, co rozdział, ale nie umiem inaczej zacząć pisać... Chyba potrzebuję popracować nad swoim sumieniem ;)
    Dlaczego mi się wydaje, że rozdział był jakiś krótszy? Był taki? Bo przecież to niemożliwe, że tak mi się dobrze czytało te wszystkie opisy... Przecież ja nie lubię opisów. To nie możliwe. Musiał być krótszy. Tak, jestem tego pewna. W sumie nie do końca i chyba zaraz zacznę liczyć słowa...
    Jedna rzecz nie daje mi spokoju? Czy Niall ją rozpoznał? W sensie, wie, że jest byłą modelką? Tak to zrozumiałam z tej ich krótkiej wymiany zdań... I tak sobie myślę, że w zależności od odpowiedzi, mam dwie wersje, co dalej w komentarzu. Bo jeżeli on wie, że jest/była narkomanką, alkoholiczką i czym tam jeszcze... To głupio, że zaproponował jej nocleg i tego nie do końca potrafiłabym zrozumieć. Oczywiście wydaje się on być dobrym i patrzącym na świat przez różowe okulary człowiekiem, ale nawet ktoś taki pewnie wolałby uniknąć kłopotów pod własnym dachem... Druga opcja byłaby tylko o tej jego otwartości na innych. Pomoc nieznajomej w potrzebie po prostu pasuje do niego...
    Za to doskonale rozumiem chwilowe zwątpienie El. W końcu trudno znaleźć kogoś bezinteresownego w świecie mody i narkotyków... Cieszę się, że postanowiła zaufać Niallowi. No i był Matt :) Wspominałam już, ze uwielbiam tego szkraba? I ma na imię jak mój braciszek :) To też pewnie wspominałam, przepraszam :)
    Tak w ramach ciekawostki, numery domów w Anglii pisze się przed nazwą ulicy :) No i był Harry! Bo to tył on, prawda? Zresztą kto inny by tak działał na kobiety ;) A może będzie Larry? Jezu... Chyba bym umarła z zachwytu! Chyba muszę się uspokoić, bo sama się nakręcam ;) Ale w końcu uczciwie mogę powiedzieć, że umieram w oczekiwaniu na nowy rozdział :) I ona będzie mieszkać z Niallem i Louisem. I Harry będzie wpadał w odwiedziny. I Matt. I... Zdecydowanie przesadziłam z cukrem. Przepraszam. Chyba powinnam na tym poprzestać, bo zaraz napiszę epopeję o niczym.
    Skoro się uspokoiłam (powiedzmy), to muszę ci powiedzieć, że jakoś mi nie pasuje pierwsze zdanie... Tak jakbyś miała dwa pomysły w jednym ;) "Smutna piosenka ani trochę nie poprawiała humoru/sprzyjała humorowi Eleanor..." Zresztą tylko się czepiam. Po prostu rzuciło mi się w oczy, bo to pierwsze zdanie ;) No i mam nadzieję, że te twoje końcowe rozważania, to rzeczywiście takie nic wielkiego... Ty MUSISZ skończyć to opowiadanie!
    Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego :)

    @KateStylees

    ReplyDelete
  7. Dlaczego rozdział jest tak krótki? Dlaczego? Strasznie polubiłam twoje opisy. Same słowo opisy przeważnie ludziom kojarzą się one z długim wywodem, który trzeba jak najszybciej przeczytać lub w najgorszym przypadku ominąć. Rozwlekłe, zbyt długie, nudne i monotonne, często takie padają słowa pod adresem słowa "opisy". Niesłusznie. U Ciebie ich czytanie sprawia mi dużą przyjemność. Są ciekawe i pochłaniające. Mówię serio!
    Wszystko powoli się buduje w życiu Elenor. Przyjechała do Holmes Chapel i zaczyna od początku. No i jak widać już na samym starcie spotyka kogoś takiego jak Niall. Zaskoczyło mnie to, że zaproponował jej mieszkanie u siebie. To trochę podejrzane, zważając na to że przecież jej nie zna. Dziwne jest też to, że dziewczyna przyjęła tą propozycję. Bo niestety w dzisiejszym świecie chyba niewiele rzeczy jest bezinteresownych. No i nie ukrywajmy dodatkowym niebezpieczeństwem jest to, że mieszka z facetami. Nie podejrzewam ich o to, że są 50 letnimi pedofilami ( przypomniało mi się coś i myślę, że Tobie też mogło ^^) ale jednak fakt, że proponuje jej pokój chłopak, który widzi ją pierwszy raz w życiu nie wydaje się być najlepszy. Jak wiadomo ostrożności nigdy dość! Próbuję sobie wytłumaczyć to tym, iż przy Niallu był ten cudowny malec i dlatego El się zgodziła. Musisz lubić dzieci, skoro tak często są one jednymi z bohaterów twoich opowiadań?
    Muszę Ci powiedzieć, że ostatnio zauważyłam że coraz lepiej piszesz! Nie uważam się tutaj za jakiegoś specjalistę, absolutnie nie chcę się wymądrzać , wychylać , ani nic z tych rzeczy. Tylko po prostu, to zwyczajny komplement a ja spostrzegłam, że z każdym kolejnym opowiadaniem Twoje historie pochłaniają mnie coraz bardziej. I wiesz na jaką historie, jeszcze czekam w Twoim wykonaniu? Myślę że wiesz! 
    A teraz będzie groźnie. Ochh będzie! Nie możesz nie skończyć tego opowiadania! To znaczy możesz, jak człowiek chce to może wszystko, ale właśnie dlatego że człowiek może wszystko Ty także możesz skończyć to opowiadanie. Wierzę w to, że możesz i to zrobisz! Jeżeli nie moja twarz nabierze koloru tak czerwonego ze złości niczym twoje włosy! A ani ja, ani ty nie chciałybyśmy tego. Uwierz mi!

    Ściskam Cię mocno!
    Wiedz, że jestem choć czasami mało się odzywam


    ~Eirene

    ReplyDelete
  8. Czekałam na ten moment.. Chwilę,w której El zmierzy się z nowym światem, kiedy pozna zupełnie nowe osoby ( nie martw się, pamiętam o tym małym szkrabie ;) ). Muszę Ci się przyznać,że trochę się zdziwiłam,że tak szybko podjęła decyzję o zamieszkaniu o osób,których tak naprawdę w ogóle nie zna, i podziwiam ją za to, myślę,że właśnie tutaj przejawia się jej charakter :) Jestem bardzo ciekawa postaci Nialla w tym wydaniu, jestem do jego postaci bardzo pozytywnie nastawiona, tym bardziej,że tworzy on duet z naszym kochanym Mattem :) Bardzo pozytywnie zaskoczyłaś mnie tym,że Niall mieszka z Louisem,mogę być pewna,że będzie ciekawie :)
    Wiesz,jak pierwszy raz przeczytałam ten rozdział po końcówce-reakcja El na spotkanie Harrego- miałam w głowie pewną wizję i próbowałam sobie coś tam poukładać.Jednak po przeczytaniu opisu bohaterów,który ostatnio dodałaś moja koncepcja runęła w sekundzie i nie wiem czy zdajesz sobie sprawę do jakiego stopnia wzbudziłaś we mnie ciekawość :) Nie mogę się doczekać tego wątku!

    Wiem,że dodałaś już nowy rozdział, i zaraz zabieram się za czytanie. Najpierw chciałam zostawić kilka słów tutaj :)

    Pozdrawiam gorąco, przesyłam wiosenne promienie słońca i całuję! :*
    @Paulkaaa_

    ReplyDelete