Saturday, April 27, 2013

Rozdział 5



Próbowała zasnąć, ale dopóki nie otworzyła okna na oścież, jej próby kończyły się fiaskiem. Dopiero czując na swoim ciele mroźne powietrze, poczuła się na tyle dobrze by pójść spać. Sen jednak nie trwał długo, bo już o wschodzie słońce, usłyszała huk dobiegający z korytarza. Kilka przekleństw zawisło w powietrzu, które ona próbowała zignorować, jednak dopóki kolejne drzwi ponownie nie trzasnęły, nie dała rady wrócić do krainy spokoju, którego tak silnie potrzebowała. Ułożywszy się na boku, naciągnęła na siebie kołdrę, mocniej wtulając się w sztywną poszewkę, którą otulona była stara poduszka. Nie narzekała jednak, nie miała też zamiaru kupować sobie nowej. W końcu się przyzwyczai. Tak jak przywykła do luksusów, w których jeszcze do wczoraj się obracała. Spanie na satynie może i było przyjemne, jednak sztuczne, bez duszy. A ta poszewka, wraz z poduszką miała to coś. Louis z Niallem, musieli ją dostać od kogoś z rodziny, gdy się tutaj wprowadzali. Właśnie dlatego, czuła się dobrze, gdy jej zimny policzek raz po raz szurał po szorstkim materiale, mając nadzieje, na spokojny sen. 

Bieg przez długi, zimny korytarz, wyłożony bladoniebieskimi kafelkami, przerwało Eleanor ciche pukanie do drzwi. Chętnie zwlokła się z łóżka, wciąż półprzytomna doszła do drzwi, powoli je otwierając, nie zastanawiając się nawet nad tym, kogo może zastać po drugiej stronie. 

- Dzień dobry, Eleanor! – usłyszała radosny, niczym śpiew skowronka, głos Nialla, który przywitał ją nie tylko wesołym tonem, ale także szerokim uśmiechem, błyszczącymi oczami, czy zdrowo wyglądającą twarzą. Dziewczyna tego właśnie mu zazdrościła najbardziej; chociaż przeszła przez zewnętrze oczyszczalnie z narkotyków, w środku wciąż czuła się chora, zanieczyszczona. – Obudziłem cię? Nie wyglądasz za dobrze. 

- To nic – uśmiechnęła się niemrawo, otwierając szerzej drzwi, wpuszczając go do środka – wybacz za bałagan, mimo małej ilość rzeczy, mam z nimi niemały problem. Stało się coś, że z samego rana mam przyjemność rozmowy z tobą? 

- Chciałem cię tylko zaprosić na śniadanie, o ile lubisz kawę zbożową i tosty. 

- Przez ostatni rok, na śniadanie jadłam tylko owsiankę z gorzką herbatą – przyznała ponuro, nie odchodząc od drzwi ani, o krok. Blondyn pokiwał ze zrozumieniem głową, patrząc w jej stronę ponad ramieniem. – Zaraz przyjdę, tylko się ubiorę. 

- W porządku. Było ci gorąco? – kiwnął w stronę wciąż otwartego okna. Brunetka nieśmiało przytaknęła uważnie obserwując jak blondyn podchodzi do niego, zamykając je, zostawiając rozczelnione. – Przeziębisz się. 

- Nie musisz się, o mnie martwić, Niall. Wszystko będzie w porządku. Mam dobry system odporności. Całonocne imprezy w kusych sukienkach przy minusowej temperaturze, zrobiły swoje – powiedziała z nutką sarkazmu, marszcząc brwi. – Co u Matta? 

- Przyszedł dzisiaj rano z moją mamą na stację z ciepłymi bułeczkami. Idealnie śniadanie na koniec zmiany – podszedł bliżej niej, kucając, by zrównać się z nią wzrostem, poczym powiedział: - chcę byś czuła się tutaj naprawdę dobrze, więc jeśli będziesz czegokolwiek potrzebowała, po prostu powiedz mi lub Louisowi, okej? 

- W porządku – przytaknęła, posyłając mu ciepłe spojrzenie – czy będę mogła przemalować ściany na inny kolor? – spytała wprost. 

- Oczywiście! – klasnął w dłonie, ani trochę nie zawracając sobie głowy z zachowaniem ciszy, o którą zapewne prosi śpiący Louis. Niall musiał zauważyć jej dziwne spojrzenie, które posłała w głąb korytarza, bo powiedział: - Louisa i Harrego nie ma. Harry wczoraj wrócił do domu, a Louis pojechał do Chester, pracuje jako kurier. 

- Niall – Eleanor ciężko westchnęła, posyłając blondynowi lekki uśmiech – nie musisz mi od razu streszczać całej waszej biografii. Jestem pewna, że z czasem was poznam. A teraz przepraszam, ale chciałabym wziąć prysznic. 

Śniadanie w towarzystwie gadatliwego blondyna, który obdarowywał ją kolejnymi zabawnymi historiami na temat swojego dzieciństwa, działało na nią naprawdę dobrze. Dzięki niemu zapomniała o śnie, którego przez jego pobudkę nie mogła przeżyć do końca, chociaż chciała. Była ciekawa jaki obraz jej umysł podsunąłby tym razem. Ostatnio, w tym samym korytarzu, na tych samych bladoniebieskich kafelkach pisała obraźliwe słowa na swoich rodziców. W rzeczywistości wcale tak, o nich nie myślała, jednak nie panowała nad snami. W nich była tą odważniejszą wersją siebie. Osobą, która bez strachu krzyczy, tudzież pisze, o tym co ją boli. Chciała być taka w rzeczywistości. Kolejne tosty lądowały na jej talerzyku, a kawa w magiczny sposób była uzupełniania. Śniadanie zaserwowane przez blondyna smakowało jej. Nie pamiętała, kiedy ostatnio jadła coś innego niż suche, stare płatki, które w ogóle nie smakowały, jak płatki zbożowe. A kawę? Miała wrażenie, jakby przeniosła się w czasie i siłą została zmuszona do życia w innej epoce, bo kawa przygotowana przez Nialla była pyszna. Oczywiście była bez cukru, ale dzięki temu, mocniej czuła aromatyczny zapach czy smak napoju. 

Po śniadaniu, z pożyczonym od Nialla laptopem, usiadła na podłodze w swoim pokoju. Okno zostało uchylone, a wpuszczony przez nie wiatr, tarmosił koronkową, szarą firanką wprawiając ją tylko w sobie znany taniec. Logując się na odpowiedniej skrzynce pocztowej, napisała do swojego menadżera krótkiego e-maila, w którym podała mu adres na jaki ma przesłać resztę jej rzeczy, w tym karton ze starymi książkami, który zalegał na strychu, a o którym w chwili pakowania zapomniała, przypominając sobie o nim, gdy przeglądała skromną biblioteczkę chłopaków. Po wysłaniu wiadomości wylogowała się i z laptopem pod pachą, poszła do kuchni, w której wciąż krzątał się chłopak. 

- Dziękuję - szepnęła, stawiając urządzenie na stoliku, przy którym jedli śniadanie. 

Chłopak nie zwrócił na nią najmniejszej uwagi, jego wzrok skupiony był na czymś znajdującym się za małym oknem, które także zasłaniała poszarzała firanka w fikuśne wzroki. Na niskim parapecie stała mała, półżywa roślinka, w której Eleanor rozpoznała skrzydłokwiat. Mimo że była młoda, dziewczyna już przewidywała jej rychłą śmierć. No chyba, że ktoś się nią zaopiekuję. Może ona? 

- Niall? Wszystko dobrze? – spytała bardziej z grzeczności, niż z ciekawości, wolno do niego podchodząc. Zauważyła, jak blondyn mocno zacisnął dłonie w pięści, ukazując niebieskie żyły, wraz z mocnymi mięśniami. Niall kiwnął w stronę okna, niemo prosząc by i ona za nie spojrzała. Jej wzrok szybko odnalazł osobę, w którą wpatrywał się chłopak. Nieznajomy wyglądał jak przeciętny Brytyjczyk; ubrany w luźną białą koszulkę z nałożoną na nią odpiętą niebieską koszulę z kratą; przetarte ciemne spodnie, oraz niebieskie conversy. Jego wzrok utkwiony był w ich okno i chociaż nie stał obok nich, Eleanor śmiało mogła powiedzieć, że jego twarz nie wyrażała żadnych emocji. – To twój znajomy? 

- Czy w ośrodku spotkałaś się z ludźmi, którzy chcieli się zabić? – odparł pytaniem na pytanie, nawet na nią nie zerkając. 

- Było kilku takich… śmiałków. Próbowali wbić sobie długopis w tętnicę lub ciąć się plastikowym widelcem. Bezskutecznie. Uciekali, głodowali, ale zawsze wracali do psychologa ze łzami w oczach, zapewniając o chęci zmiany – odpowiedziała niechętnie, ale zgodnie z prawdą. – Czemu pytasz? W gazetach, albo w Internecie nie było, o tym mowy? – zironizowała nie bardzo wiedząc, do czego Niall zmierza. 

- Co? Nie. Po prostu zastanawiam się, jak dotrzeć do osoby, która ma za sobą nieudaną próbę samobójczą. Liam, on… - ciężko przełknął zalegającą w jamie ustnej ślinę, zerkając na Eleanor ukradkiem – chciał się zabić. 

- Liam? To ten chłopak? – wskazała palcem na szatyna, który w dalszym ciągu kwitł obok piekarni, z kamienną twarzą wpatrując się w okno. Niall pokiwał głową. – Próbowałeś z nim rozmawiać? Rozmowa potrafi zdziałać cuda, wiesz? – klepnąwszy go po plecach opuściła kuchnię, zostawiając go samego z przyjacielem. 

Po założeniu na siebie beżowego swetra i czarnych tenisówek, wyszła z mieszkania informując o tym Nialla, który rzucił do niej swoje klucze, zapewniając, że po nocce i tak nigdzie nie wyjdzie. Pogoda była znośna, chociaż o tej porze roku Eleanor bardziej spodziewała się słońca, niż szarego nieba, ale nie mogła narzekać. Przynajmniej nie padało. Nie spotkała Liama przy piekarni; nie żałowała tego. Chociaż może gdyby go spotkała, zapewne nawet by do niego nie podeszła, bo nie widziała w tym żadnej potrzeby. Nie chciała ingerować w życie swoich współlokatorów. Nawet ich nie znała. Spędziła tutaj dopiero noc. Z wyjątkiem wymiany zdań z Louisem na temat pokoju, Harrym odnośnie nic niemówienia Louisowi skąd się znają i dzisiejszej rozmowy z Niallem, nie wiedziała o nich nic. Więc ingerowanie w ich sprawy prywatne było niepotrzebne. 

- El! – usłyszała zza sobą słodki głos kilkunastoletniego chłopca, z którym chociaż rozmawiała kilka razy, polubiła go do tego stopnia, że śmiało mogłaby nazwać go swoim małym przyjacielem. – Cześć śliczna. 

- Matt. Skąd ty bierzesz te teksty? – spytała ze śmiechem, kucając przed blondynem, który rzucił się jej na szyję. – Spokojnie, kowboju – rzekła, podnosząc się z nim na równe nogi. – Gdzie twoi rodzice? 

- Gdzieś tam – pokazał dłonią bliżej nieokreślony kierunek, uśmiechając się przy tym uroczo – jak tam Niall? Rano był nieswój i nawet śniadania nie zjadł. Mama mówiła, że to naprawdę rzadkie. Zmartwiła się tym, chociaż Niall ma już swoje lata. 

- Może nie był głodny? – spytała, stawiając go na ziemię. – Nie każdy tak wcześnie ma ochotę na jedzenia. Ja wówczas marzę o śnie, ewentualnie o zimnym prysznicu. Ale uspokoję cię, przygotował posiłek, który razem zjedliśmy. Nie musisz się martwić. 

- Matt! Matt! – kobieta w średnim wieku krzyczała z paniką w głosie, ciężko przy tym oddychając. Pojawiająca się zadyszka uniemożliwiała jej wzięcie głębokiego oddechu, którego teraz tak bardzo potrzebowała. – Matty. 

- Mamo, jestem cały – powiedział uspokajająco chłopiec, kiedy kobieta przyciągnęła go bliżej siebie, zamykając w żelaznym uścisku. – Oddychaj – poprosił, kładąc dłonie na jej ramionach. 

Eleanor, na ten widok, nie kryła ciepłego uśmiechu, który pojawił się na jej wargach, kiedy jasnoniebieskie tęczówki Matta, spotkały się z granatowymi pani Horan. Mama Nialla ubrana była w elegancką garsonkę, którą rozświetla delikatna broszka z lewej strony kołnierzyka i sznur pereł, luźno opadających na beżowy materiał. Wyglądała wytwornie, a delikatny uśmiech, dodawał jej młodzieńczego wyglądu. Eleanor z podziwem patrzyła na kobietę, która nie tylko dała życie swojemu starszemu synowi, ucząc go dobrego wychowania czy obdarzając go wielką miłością, ale także dając sierocie dom, o którym do wczoraj mógł tylko marzyć. 

Widząc, jak rodzina tuli się do siebie, miała ochotę uciec. Wrażenie, że ingeruje w coś tak osobistego, przytłaczało ją. Już cofała się do tytułu, by w milczeniu się oddalić, kiedy zatrzymał ją pełen podekscytowania głos chłopca. 

- Poznaj moją przyjaciółkę, mamo – wskazał na szatynkę, która na słowo „przyjaciółka” spięła się, nie bardzo wiedząc jak się zachować w nowej sytuacji. Nigdy, nikt nie określił jej takim słowem. Miała wielu znajomych, z którymi imprezowała, ale nigdy nie zwracała się do nich na per „przyjaciółka.” A Matt, tak po prostu o niej powiedział, chociaż w ogóle jej nie znał. – Eleanor. Mieszka razem z Niallem i Louisem – dodał, podchodząc do niej; złapał ją za rękę, którą skierował w stronę dłoni swojej matki. 

- Miło mi cię poznać, dziecko – odezwała się pani Horan głosem tak ciepłym i przyjaznym, że Eleanor chciała się uszczypnąć, by sprawdzić czy to nie sen. Pamiętała głos swojej matki; oschły, zimny, bez emocji. Tak inny od tego. – Maura Horan. 

- Eleanor Calder – lekko uścisnęła dłoń kobiety, uśmiechając się delikatnie. 

- Matt naprawdę wiele mi, o tobie mówił, chociaż jest z nami dopiero od wczoraj. Mam wrażenie, że streścił nam całą twoją biografię – powiedziała ze śmiechem Maura. 

Oby nie – pomyślała ponuro Eleanor, czochrając chłopca po włosach. 

- Mamo, mogę iść z El na plac zabaw? – spytał wesoło Matt, ciągnąc matkę za rękaw marynarki. Maura skinęła głową, wcześniej podając mu wyciągniętą z torebki paczkę paluszków w czekoladzie. – Dzięki. 

Siedzieli na huśtawkach, przegryzając czekoladą przekąskę. Matt co chwilę raczył ją historiami z Domu Dziecka, które wbrew pozorom, wcale nie były smutne czy przytłaczające. Chłopiec wspominał bitwę na poduszki z dziewczynami; jedzenie budyniu na dachu ośrodka, chociaż miał dopiero osiem lat i naprawdę łatwo mógł z niego spaść; całonocne szwędanie się po holach budynku, uważając by nie być przy tym złapanym. Nie prosił by i ona opowiedziała, coś w zamian. Po prostu mówił, o sobie. Widocznie potrzebował by komuś się wygadać. Pozwolić minionym wydarzeniom wyjść na światło dziennie. Eleanor nie przeszkadzała mu w tym. Grzecznie przytakiwała, wtrącając pojedyncze pytania, jak na przykład te odnośnie jego ulubionego smaku budyniu, czy imię dziewczynki, którą najbardziej lubił. 
 
- Jak pójdziesz do szkoły, poznasz nowych kolegów. Do tego czasu, mogę się z tobą bawić, kiedy tylko zechcesz – zaproponowała mu, gdy temat ich rozmowy zszedł na szkołę. Chłopiec w odpowiedzi mocno przyległ do jej nóg, uśmiechając się szeroko. Widząc szczęście w jego oczach, wiedziała, że podjęła słuszną decyzję, której nie zamierzała żałować.

___________________________

no i macie Liama.
cieszycie się?
mam nadzieje, że nie zabijecie mnie za to, co dla niego "przygotowałam."

Nowy rozdział 4 maja
miłego tygodnia. 

9 comments:

  1. nie ukrywam, że się mocno zmartwiłam czytając fragment dotyczący Liama. nie znałam go w takiej odsłonie... przecież to taki spokojny człowiek. ciekawa jestem jak dalej pociągniesz ten wątek. co do Nialla - lubię tego chłopaka. jest taki serdeczny, taki ciepły dla Eleanor. martwi mnie jedynie to, że to ona jest dla niego taka oschła.. nie wiem, może mi się wydaje, ale serio. mam wrażenie, że ona wręcz jakoś nie za bardzo chce z nim przebywać, co jest dla mnie smutne, bo on jest taki dla niej... miły no. w końcu udostępnił jej mieszkanie, zrobił śniadanie, rozmawiał z nią i obdarzał swoim wesołym uśmiechem. jak można od razu nie polubić kogoś takiego? w sumie El ma na usprawiedliwienie swoje smutne zdarzenia z przeszłości. to zrozumiałe. no ale i tak... no Nialla tak zlewać? SERIO? co do Mattiego - ah kocham tego chłopaczka. cudowne dziecko pełne pozytywnej energii, radości i innych wspaniałych rzeczy, których niestety brak obecnym dzieciakom. spójrzmy choćby na mojego brata - tylko gry komputerowe, a jak nie to telewizor, konsola albo psp. czy to nie chore? jak ja byłam mała to np kochałam grać w piłkę, chodzić na place zabaw, zupełnie jak Matty. dlaczego mój brat taki jest, no? nie rozumiem tego.
    mama Horan wydaje się być miłą kobietą. mam nadzieję, że dobrze zadba o naszego małego przyjaciela. tylko.. ciekawe, że tak bez oporów pozwoliła małemu iść na plac zabaw z obcą jej osobą :D może to ta gadanina Mattiego o niej tak zadziałała? nie wiem, ale polubiłam ją. w końcu to mama Nialla, ah <3
    ej ciekawa jestem co z tym Harrym. weź się sprężaj, bo umieram z ciekawości! całuję, Twoja Pluton <3

    ReplyDelete
  2. Hmm.. Od czego tu zacząć. Przede wszystkim podoba mi się długość rozdziału- optymalna do czytania, nie nudzo, akcja rozkręca się stopniowo, co jest dla mnie jak najbardziej na plus. Nialler jest przekochany, Matt też. Nie umiem rozszyfrować Liama mimo kilkukrotnego czytania fragmentu z nim. Martwi mnie to, że El jest taka zimna i oschła. Mam nadzieję, że to wkrótce się zmieni, bo nie chciałabym przestać darzyć ją sympatią...
    Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział
    xx

    ReplyDelete
  3. Ale fajny rozdział! :) Nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy z Liamem, ale to przyjemne zaskoczenie :)
    Nie zostawiłam komentarza pod ostatnim postem - szczerze mówiąc, zapomniałam - ale interesują mnie relacje między Eleanor a Harrym... Niby nic szczególnego się nie wydarzyło, ale jednak pojawił się ten wątek ośrodka odwykowego i narkotyków... To wszystko wydaje się być takie.. tajemnicze? Tak. To chyba odpowiednie słowo :) Mam nadzieję, że w kolejnych rozdziałach będzie coś o tym wspomniane..
    Zayn i Perrie.. Też wydają się być tacy tajemniczy.. Niby nic, ale jednak coś.. I to zachowanie Louisa o ile dobrze pamiętam, gdy zauważył ich przez okno, spacerujących razem..
    Hmmm.. Jestem bardzoooo bardzoooo ciekawa jak to wszystko się dalej potoczy.. :)
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :)

    Pozdrawiam gorąco!
    @Scream_PL

    ReplyDelete
  4. Oh, dobra, w końcu biorę się za komentowanie.
    Więc (wiem że zdania nie zaczyna się od więc, ale trudno xD) rozdział bardzo, bardzo mi się podobał. Chociaż w sumie to zmartwiłam się czytając fragment dotyczący Liama. Był taki... inny. Wiesz o co mi chodzi, prawda?
    Następny jest Nialler. O tego też się martwię, ale wiesz dlaczego i w ogóle... Ogólnie to bardzo go polubiłam. Takie słoneczko na deszczowe dni.
    Eleanor... Cóż, Els jest zupełnie inna. I nie, nie zmieniłam o niej zdania. Jest jaka jest i mimo trudnej przeszłości, stara się ruszyć dalej. Cholera, brakuje mi jej rozmów z menażerem. I według mnie dobrze postąpiła, nie wtrącając się w sprawy między Niallem a Li.
    Matt, BOŻE, KOCHAM TEGO DZIECIAKA! On jest jeszcze większym słoneczkiem niż jego przybrany braciszek. I jeszcze ten gif, który wstawiłaś przy jego opisie... Haha, ściągnęłam go na komórkę :D Też chcę mieć takiego dzieciaczka w rodzinie.
    Dobrze, że ma Els, a Els ma Matta. Potrzebują siebie nawzajem. Oboje mają trudną przeszłość i muszą się z nią zmierzyć. Els przez zamieszkanie z Nouisem, a Matt z państwem Horan. Zmiany czasem wychodzą na lepsze i wierzę, że im uda się zacząć od nowa.
    A tak a propo... Bierzemy jeszcze Louisa za ten jego anielski głos ze sobą do loży VIP? On też ramionka ma niczego sobie :D
    Goś! xx

    ReplyDelete
  5. Obiecałam sobie, że napiszę dzisiaj ten komentarz i nawet przeczytałam sobie rozdział jeszcze raz z tej okazji... I nic. Siedzę i gapię się w białe pole. I oprócz kilku małych błędów, których nawet nie warto przytaczać (na jeden się skuszę - napisałaś, że Matt to kilkunastoletni chłopak), nie wiem co powinnam napisać...
    Rozdział mi się spodobał. Zresztą jak zawsze. A już sama końcówka z Mattem w roli głównej sprawiła, że się uśmiecham :) Ewidentnie mały wpasował się w nową rodzinę idealnie. Oj, będą z nim mieli ciekawie ;) To wciąż moja ulubiona postać, jak na razie...
    Oczywiście, tak jak wszystkich, zaintrygowała mnie postać Liama... Niedoszły samobójca... Milion pytań w mojej głowie, a przede wszystkim jedno, najważniejsze. Co go do tego popchnęło? Już nie mogę się doczekać, co ty też tam nawymyślałaś ;)
    Nie było Larry'ego... Trudno, jakoś przeżyje ;) Ale za to było wspólne śniadanko z Niallem. Prawdę mówiąc, chyba tylko on mógłby mnie obudzić bezkarnie. Każdy inny wydałby na siebie wyrok śmierci ;) No, chyba że dostałabym pyszne śniadanko... Wtedy jeszcze mogłabym rozważyć ułaskawienie ;)
    Już miałam kończyć ten komentarz, gdy uzmysłowiłam sobie, że to jest w końcu opowiadanie o Els, a ja jakoś tak trochę specjalnie unikam pisania o niej... To chyba dlatego, że trochę "męczy" mnie jej postać. Z jednej strony chce zmian na lepsze. Nowego życia w nowym miejscu, ale z drugiej, to ciągle jest ta sama modelka, która nawet z grzeczności nie potrafi wysłuchać tego, co ktoś ma do powiedzenia. Ja rozumiem, że Niall nie musiał jej od razu streszczać życiorysu każdego po kolei, ale chyba nic by się jej nie stało, gdyby ugryzła się w język... Niby nic takiego, ale jakoś zdenerwował mnie ten moment... Chyba wciąż jestem na etapie odkrywania Els. I nadal nie wiem, czy to jest przyjaźń, czy może kochanie ;) Mam nadzieję, że w końcu się dowiem.
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział i wcale mi nie ułatwia czekania wiedza, kiedy go dodasz ;)
    Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego

    @KateStylees

    ReplyDelete
  6. Zawsze się zastanawiam od czego zacząć w komentarzu.. Może po prostu od początku? Rozdział ogólnie mi się spodobał,pojawił się Liam a więc wprowadziłaś już chyba wszystkie postacie.. ;) muszę przyznać,że czekałam na niego..i wiesz co Ci powiem?moja wyobraźnia naprawdę potrafi zdziałać wiele rzeczy,i po przeczytaniu tego rozdziału za każdym razem kiedy o nim pomyślę mam przed oczami Liama,tego Liama stojącego na przeciwko okna Nialla, mam obraz zagubionego i tak bardzo nieobecnego chłopaka..I co jeszcze?Tysiące pytań. Dlaczego przyszedł własnie tam?Dlaczego akurat do mieszkania Nialla? I dlaczego Niall tak zareagował?Skąd te mocne nerwy?No i przede wszystkim skąd ta próba samobójcza i czy ma jakiś związek z relacją ze swoim przyjacielem?Bo tak podejrzewam.. nie mogę się doczekać odpowiedzi na te wszystkie nurtujące pytania.I muszę Ci powiedzieć,że chyba pierwszy raz zdarza mi się coś takiego,że obraz z jakiegoś rozdziału tak bardzo utkwił mi w pamięci i nie ukrywam wywołuje bardzo dużo emocji..
    Matt jak zwykle utrzeka mnie coraz bardziej, a powiedzeniem "Cześć śliczna" to już w ogóle!Jest cudowny! ;) Cieszę się,że jest taki otwarty w stosunku do El, bo ona potrzebuje właśnie czegoś takiego.Bezpośredniości,otwartości, szczerości i prawdy, a takie w końcu są dzieci :) Myślę,że prędzej czy później El będzie mu bardzo dużo zawdzięczać! :)
    Ciągle czekam także na tą całkiem całkiem prawdziwą El,ale myślę że przed nami jeszcze długa droga do tego ;p Fajnie,że jak narazie ma dobry kontakt z Niallem, choć cały czas gdzieś tren dystans wczuwam jednak w tej sytuacji ją rozumiem ;)

    Jutro sobota, co za tym idzie?Nowy rozdział, którego ogromnie nie mogę się doczekać! :)
    Pozdrawiam i przesyłam buziaki! :*
    @Paulkaaa_

    ReplyDelete
  7. Zaczynanie komentarza jest najgorszą, rzeczą w komentowaniu. Zawsze mam z tym problem i przez to czasami dłużej zajmuje mi wymyślanie jak mam zacząć, niż samo komentowanie. Jak już widzisz, moje wstępy są raczej z serii tych tragicznych i prawdopodobnie bezsensownych.
    To tak na początku, teraz bez zbędnych ogródek i dalszych niepotrzebnych wyrazów przechodzę do meritum czyli rozdziału. Nie wiem czy powinnam pisać podobało mi się. Te słowa same w sobie, nie poparte niczym, niosą za sobą w zasadzie małe znaczenie. Więc powiem Ci co mi się podoba, tak chyba będzie bardziej uczciwie. Otóż ,chciałam zacząć od więc, ale niestety moja pani z polskiego, wybiła by mi z głowy ten pomysł, w każdym razie. Lubię oczywiście Eleanor, podoba mi się postać tej dziewczyny. Chęć złożenia swojego życia w całość i pokonania, bo moim zdaniem ona wciąż walczy, wszystkiego co ją niszczyło i może wciąż trochę niszczy. Fajnie, że potrafi się uśmiechać nawet wtedy gdy przez tyle czasu tkwiła w mroku. Kolejnym takim małym promykiem jest Matt, chyba każdy już polubił tego chłopca. W zasadzie nie wyobrażam sobie, żeby ktoś mógł nie darzyć go sympatią. Przecież to jest mały chodzący kwiatuszek, który budzi się do życia i wznosi ponad ziemią, nie przejmując się tym, że czasami nie świeci słońce. Przeżył swoje a mimo to nadal ma siłę się uśmiechać. Może to właśnie tak bardzo zbliża go do Eleanor, może są jakimiś bratnimi duszami, i on i ona mają na swoich plecach jakiś bagaż doświadczeń. On dom dziecka. Ona modeling, który doprowadził ją na skraj i zrzucił w otchłań. Cieszę, się że chłopczyk znalazł rodzinę, która się nim zaopiekowała i obdarzyła miłością. Myślę, że kiedyś Eleanor też znajdzie człowieka, który także pokocha ją miłością czystą i bezinteresowną. Mam taką nadzieje.
    Ciekawą postacią jest Liam. Nie spodziewałam się go w takiej kreacji, że będzie niedoszłym samobójcą, ale to bardzo intrygujące i inne. Właśnie teraz przypomniały mi się te stałe połączenia, które przeważnie występują między chłopakami. Harry jest zawsze powiązany z Louisem, Liam z Niallem, a Zayn, on ma swoje ścieżki, którymi sobie chadza. Mimo to jednak wszyscy są złączenie jakimiś niewidzialnymi więzami, które łączą ich w całość. Zastanawiam się nadal nad Liamem, dlaczego próbował się zabić? I to jest pytanie, którym zakończę ten komentarz. Czekam na dalszy przebieg wydarzeń!
    Ściskam!x
    ~Eirene

    ReplyDelete
  8. No więc w końcu dotarłam, Martuś.
    Cieszę się, że w końcu wiemy coś o Liamie!
    Może to nie jest najszczęśliwsza historia, jaką czytałam, ale właśnie to czyni ją taką wspaniałą. Żaden z bohaterów nie jest tu wyidealizowany, nie ma lekkiego życia. I to mi się podoba.
    Dziękuję za Matta w tym rozdziale! Mały, kochany promyczek! Mimo tego, że nie mało w życiu przeszedł jest pogodny i radosny. Coś mi się wydaje, że chłopak znalazł bratnią duszę w El.
    No i taka słodka postać Niallera. No kocham go i nic na to nie poradzę, no.
    Ogólnie to nie umiem dziś niczego zebrać do kupy, napisać jakiegoś konstruktywnego komentarza, więc nie będę pisać bez sensu. Strasznie mi się podobało i czekam na kolejne rozdziały! :)

    -Ann

    ReplyDelete
  9. I oto jestem! :D Niesamowite, co? Dobra, już zaczynam...
    Niall, Niall, Niall... Kocham go! Jest wspaniałym człowiekiem i tak też go tutaj widzę. Facet o wielkim sercu, który ma w sobie wiele dobroci i jest kochający. Taki jest w moich oczach :) Jest on niezaprzeczalnie słodki i uroczy. (Moja siostra mnie chyba zabije za to, że kieruję w stronę jej męża tyle TAKICH słów...) I Liam... W głębi duszy czekałam na tą postać, ale powiem szczerze, że nie spodziewałam się, że ten chłopak próbował się zabić. Bardzo mnie to intryguje i zastanawiam się, co musiało na to wpłynąć? Dlaczego targnął na swoje życie? Z niecierpliwością będę śledziła losy tego bohatera i szukała odpowiedzi na nurtujące mnie pytania :)
    No i oczywiście nie mogę NIE wspomnieć o postaci jaką jest Matt! O rany! Przeurocze dziecko i gdybym nie miała chłopaka, to z pewnością on by nim został! :D Jego teksty są powalające i jest taką wesołą i pogodną duszyczką, którą UBÓSTWIAM! :) Chcę go jeszcze więcej! :)
    Tymczasem lecę czytać kolejny rozdział, buźka! xx
    @unrealdreamm

    http://www.sensitive-loving-nasty.blogspot.com/

    ReplyDelete