Friday, May 10, 2013

Rozdział 7



Brunetka bacznie obserwowała powolne, aczkolwiek dokładne czynności wykonywane przez Nialla, następnego ranka. Po blondynie ani trochę nie było widać, by w nocy cokolwiek zaszło. Zachowywał się jak zawsze i właśnie to niepokoiło dziewczynę najbardziej. Mijając ją w przejściu, cmoknął przelotnie jej policzek, wrzucając drugie śniadanie do torby, która wisiała na jego lewym ramieniu. Chciała coś powiedzieć, poprosić by został dzisiaj w domu, ale ubiegło ją lekkie trzaśnięcie drzwiami, sygnalizujące, że nici z rozmowy. Wzdychając ciężko, weszła w głąb pomieszczenia, wstawiając wodę na herbatę. 

Louis przywitał się z nią kilka minut później. Flanelowe spodnie luźno opadały mu na biodra, podkreślając ich wąską budowę. Nie miał ubranej koszulki, ale to w żadnym wypadku mu nie przeszkadzało. Czuł się swobodnie w jej towarzystwie. Podobnie co jego przyjaciel, przywitał się z nią całusem w policzek, poczym sięgnął do szafki po swój ulubiony kubek. 

Eleanor stała w milczeniu, już drugi raz w ciągu niespełna dwóch godzin obserwując kogoś. Mimowolnie przygryzała dolną wargę, chociaż już nie raz próbowała pozbyć się tego złego nawyku. Pamiętała jak makijażyści na każdym kroku narzekali na jej suche wargi, nakładając przy tym zbyt dużą warstwę błyszczyków, pomadek i innych dupereli, których nie lubiła, a które i tak niedługo później zlizywała, przez co trzeba było powtarzać czynności. Pamiętała gdy menadżer prosił ją, by przestała tak katować swoje usta, bo później źle wychodzą na zdjęciach. Jednak nieważne, jak mocno się starała i tak wkrótce potem, zostawała pokonana. Teraz było podobnie, chociaż powstrzymywała się, by nie naznaczać ust zębami i tak to robiła. 

- Wydusisz to z siebie sama, czy mam ci w tym pomóc? – spytał spokojnie Louis, który od dobrych kilku chwil przyglądał się Eleanor, czego ona, przez rozkopywanie przeszłości, nie zauważyła. Jej idealnie cienka brew podniosła się w pytającym geście, na co chłopak pokręcił z dezaprobatą głową, zalewając oba kubki wrzącą wodą. – Wyglądasz jakbyś chciała się o coś zapytać, ale nie wiesz, czy wypada – wyjaśnił, słodząc swoją herbatę. – Możesz pytać, o co tylko chcesz. 

- Nie chodzi o to, czy mam wątpliwości co do zadawanego pytania – zaczęła się tłumaczyć, na co Louis uśmiechnął się troskliwie – ale, o to czy chcę poznać odpowiedź. Czasami odpowiedzi są naprawdę trudne do zaakceptowania, a ja osobiście mam dość trudności w swoim życiu na najbliższe kilkanaście lat. 

- Poznanie odpowiedzi pomaga też zrozumieć to co nas otocza. Zrozumieć niektóre zjawiska. Kto pyta nie błądzi. 

- Czasami wolę się gubić we własnych myślach niż pytać, o cokolwiek i wchodzić na grząski grunt – jej chudy palec wolno jeździł po obwodzie kubka, gdy usiedli przy stoliku. Louis w dalszym ciągu nie spuszczał z niej wzroku, czekając aż dziewczyna zdecyduje się na zadanie pytania, które ją męczy. 

- Zadawanie pytań pozwala uwolnić się od natłoku myśli – nalegał, nie wzruszony jej milczeniem. – Za chwilę przyjdzie Harry, może to jego wolisz się zapytać, o to co nie daje ci spokoju? 

Na wspomnienie chłopaka o mocno kręconych włosach i przebijających na wylot duszę, zielonych oczach, wstrząsnął nią dreszcz. Szczupłe palce mocniej zacisnęły się na ceramicznym kubku z łosiem, który był pierwszym na jaki trafiła w szafce nad zlewem. Nie miała uprzedzeń do Harrego. Właściwie go nie znała. Spotykając go w ośrodku nie rozmawiała z nim za wiele. Tak na dobrą sprawę w ciągu tych kilku spotkań poznała tylko jego pełne imię i nazwisko, częściowe zainteresowanie, orientację seksualną i ulubiony gatunek muzyczny. Nie chodziło tutaj o strach. Raczej o tajemnicę, która w pewien sposób ich ze sobą łączyła. Nie chciała z nim przebywać, bo w ten sposób nie myślała o tym, aż tak bardzo. 

- Niall ma bulimię? – chociaż było to pytanie, bardziej zabrzmiało jak stwierdzenie. Tym razem to smukłe palce Louisa zacisnęły się mocniej na kubku, a wzrok spoczął w napoju. Eleanor miała wrażenie, że jego oddech stał się płytszy, jakby zaczynał walczyć o każdy kolejny oddech. – A Liam próbował się zabić? Czy to ma jakieś powiązanie? No bo czemu, do cholery, tak młodzi ludzie przechodzą przez takie bagno? – pytania, które kumulowały się w niej od dnia, w którym Niall w niebezpośredni sposób przedstawił jej Liama, dały w końcu o sobie znać, atakując bogu winnego Louisa. – Przepraszam, Louis. Nie musisz odpowiadać. To nie moja sprawa – powiedziała pośpiesznie, kiedy dotarło do niej, co właśnie powiedziała. Już chciała wstać i wypić herbatę w pokoju, kiedy zatrzymał ją nad wyraz spokojny głos współlokatora. 

- Oboje stracili kogoś dla siebie ważnego. Zaraz po tym Liam całkowicie się od nas odizolował. Przestawał odbierać telefony, odpisywać na wiadomości, nie wpuszczał nikogo do domu. Nie pamiętam momentu, kiedy Niall wpadł w to gówno. Czy to było po tym, jak przestawał dostawać wiadomości od Liama, czy wówczas gdy doszła do niego informacja, że Liam nie chce mieć z nim nic wspólnego. Nie wiem, ale to było trudne. O resztę musisz się zapytać albo jednego, albo drugiego, Eleanor. 

Eleanor była jeszcze bardziej zagubiona. Chociaż poznała przyczynę złego stanu psychicznego obu chłopaków, ciężkie myśli nie odpuściły jej. Ręce drżały pod wpływem nowych wiadomości, czuła kolejne łzy spływające po policzku, a myśli tworzyły trudny do przejścia labirynt, który swój początek miał w momencie gdy zobaczyła Liama. Nie była pewna co dalej. 


Oboje stracili kogoś dla siebie ważnego… 


Odbiło się jej echem długo po tym, jak Louis zmienił smutny temat na coś bardziej weselszego, a mianowicie na głupie zachowanie swoich znajomych z pracy. Dziewczyna udawała, że słucha, chociaż tak naprawdę wciąż trwała w chwili, w której Louis powiedział jej te kilka zdań. Zapewne jej stan wciąż by trwał, gdyby nie dzwonek do drzwi, na dźwięk którego dziewczyna drgnęła. Szatyn wstał ze swojego miejsca, posyłając jej pokrzepiający uśmiech, nim nie poszedł otworzyć. 

- Harry, jak zawsze spóźniony – powiedział ze śmiechem Louis. Eleanor szybko otarła wierzchem dłoni łzy, nie chcąc dawać chłopakowi pretekstu do żartowania z niej. – El, Harry przyszedł. Możecie iść na te zakupy, o ile się nie rozmyśliłaś - dodał pośpiesznie. 

- Nie, nie rozmyśliłam – odpowiedziała grzecznie, dopijając szybko herbatę. – Cześć, Harry – rzuciła w jego kierunku, gdy minęła się z nim w przejściu. Na szarą koszulkę z krótkim rękawkiem zarzuciła czarną bluzę z zamkiem błyskawicznym. Na ramię ubrała torebkę z kilkoma drobiazgami w środku, a na stopy wsunęła tenisówki. Z nocnej szafki zabrała kluczyki od auta. – Możemy jechać. 

- Świetnie – odparł pochmurnie Harry, całując Louisa w czoło. 

- Harry ma klucze! Do zobaczenia! – zawołał za nimi, gdy wyszli na klatkę. 

Eleanor schodziła po schodach równie szybko co Harry, bez trudu dotrzymując mu kroku. Odgłosy ich stóp mieszały się tworząc jedną spójną, głośną, całość, za którą z całą pewnością oberwaliby, gdyby zachowywali się w ten sposób w środku nocy. Stawiane przez Harrego kroki układały się w hałaśliwą, ciężką, szybką i zdecydowaną melodię; ta tworzona przez Eleanor była jego przeciwieństwem; lekka, bezgłośna, płynna i zwinna. Chociaż osobno były różne, w połączeniu dawały coś innego, dziwnego, trudnego do opisania. Współgrały ze sobą. Ale to w końcu były tylko kroki pokonujące kolejne schody, prawda? 

Pogoda na dworze zapowiadała przyjemny dzień. Otaczające się białymi, puszystymi chmurkami, które wyglądały jak stado baranków, słońce, świeciło wysoko na błękitnym niebie. Gdzieś nieopodal grupa ptaków śpiewała swoje wesołe trele, sprawiając, że Eleanor mimowolnie się na te dźwięki uśmiechnęła. W Londynie miała niewiele możliwości by móc jednoczyć się z przyrodą. Najczęściej spędzała czas w centrum miasta, na kolejnych sesjach, próbach do pokazów, czy samych pokazach. Zza miasto wyjeżdżała stosunkowo rzadko, czego naprawdę żałowała. Teraz będąc w mieście, o zupełnie innym klimacie niż stolica, nareszcie czuła się dobrze. Tak jak powinna się czuć osoba, kochająca przyrodę. 

- Który to twój samochód? – zapytał, przeskakując spojrzeniem po kolejnych autach. Eleanor podeszła do swojego, z kieszeni wyciągając kluczyki, które bez słowa podała Harremu. – Nie wiem, na co mi je dajesz, skoro nie mam prawka – powiedział, odrzucając je. 

- Serio? – spytała wyraźnie zdumiona, łapiąc je. Otworzyła drzwi, usiadła na swoim miejscu i czekała, aż chłopak zajmie swoje. – Masz klaustrofobie czy boisz się, że wjadę w jakieś drzewo? – zakpiła, uruchamiając silnik. 

- To będą długie zakupy – jęknął, gdy usiadł obok niej, zapinając pas. – Właściwie dlaczego ja się na nie zgodziłem? – spytał retorycznie, na co brunetka wzruszyła ramionami. Płynnie wyjechała z podwórka, skręcając w stronę, w którą wczoraj szedł Liam, a której ona jeszcze nie znała. Gdyby Harry nie włączył radia, ich oddechy były jednym źródłem jakiekolwiek hałasu. – Mam nadzieje, że nic mu nie powiedziałaś. 

- Nie mam powodu, by to robić – mruknęła. – Ty sam powinieneś to zrobić. Nie wiesz, co się stanie, więc lepiej nie ukrywać takich rzeczy. Zresztą Tom, to twoja rodzina. 

- Rodzina – prychnął pogardliwie, nakazując jej skręcić w lewo – rodzina, która odzywa się tylko wtedy, kiedy ma jakiś problem. Do dupy z taką rodziną. 

- Oceniasz go zbyt ostro – stwierdziła, zerkając na niego szybko. – Tom wydawał mi się miłym facetem. Po prostu wpadł, jak nie jeden z nas. 

- Nie broń go, Calder – poprosił sarkastycznie – dobrze wiesz, jaki z niego czub. Nie pamiętasz już, jak uciekł z ośrodka i wrócił kompletnie naćpany? Nie pamiętał jak uciekł, nie pamiętał co robił, nie pamiętał jak wrócił. Dragi kompletnie mu mózg wyżarły. Nienawidzę go. Ta rodzina to jakaś patologia. 

Ostre słowa Harrego sprawiły jej wewnętrzny ból. Ponownie zadrżała, dłonie mocniej zacisnęły się w pięści, gdy zza rogu wyłonił się supermarket. Harry nawet nie zauważył zmiany w jej zachowaniu. Zresztą nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, że dziewczyna może mieć jakikolwiek powód by jakoś inaczej reagować na wzmiankę o jego kuzynie. Dla niego był to rodzinny nieudacznik. Ktoś, kto na własne życzenie zniszczył sobie życie, do tego stopnia, że nie chce już z tego wyjść. Ktoś kto postawił rodzinę w złym świetle. Eleanor nie miała ku temu żadnych wątpliwości, bo własnej rodzinie zrobiła dokładnie to samo. Jednak w porównaniu do Toma, odzyskała zdrowy rozsądek i zawalczyła. 

- Powinien wziąć z ciebie przykład – szepnął spokojniej i gdyby na nią nie spojrzał, Eleanor byłaby pewna, że tylko jej się to przesłyszało. Jednak łagodne spojrzenie jego zielonych tęczówek, sprawiło iż uwierzyła w ich prawdziwość. – Więc, co masz zamiar ugotować? – spytał, gładko zmieniając temat, za co była mu wdzięczna. 

- Coś lekkiego. Myślałam o rybie na parze z ryżem i warzywami – odparła, pchając wózek w głąb sklepu. – Co tym sądzisz? 

- Naprawdę pytasz się mnie o zdanie? – zapytał z niedowierzaniem, przyglądając się kartce papieru, którą wygrzebał z tylniej kieszeni spodni. 

- Znasz ich lepiej niż ja. Wiesz, co jedzą – mówiąc to wrzuciła do wózka ciemne pieczywo, sucharki, wafle ryżowe, kilka pudełek płatków śniadaniowych. 

- Myślę, że ryba będzie okej – mruknął, dorzucając do jej zakupów jasne bułki i płatki czekoladowe. – Nie miałaś kupić tylko czegoś na obiad? 

- Dawno nie jadłam niczego poza niedobrymi papkami – wyjaśniła, wrzucając do wózka kolejne produkty, na które po drodze natrafili. – Są na coś uczuleni? 

- Nie wiem – wzruszył niedbale ramionami, przebiegając wzrokiem po kolejnych punktach na liście. – Dowiedziałaś się już o Niallu? 

- Słyszałam jak w nocy wymiotował. Rano Louis powiedział mi co nieco. Powinnam się martwić? Bulimia to poważna choroba. Ja nie chcę się wtrącać, ale czy nie staraliście się mu jakoś pomóc? Wpłynąć na niego? 

- On nie chce zrozumieć, że to gówniana choroba. Dla niego to coś normalnego. Nic wartego zachodu. Udaje, że jest w porządku. 

- Ale tak nie jest, Harry – powiedziała cicho, pchając wózek w stronę kolejnych alejek. 

- Nie musisz mi tego mówić. Takich też spotkałaś? – spytał cicho, wrzucając do wózka kilka naturalnych jogurtów, paczkę sera żółtego i salami w plasterkach. Eleanor spojrzała na niego pytająco, nie rozumiejąc do czego zmierza. – Bulimików. Anorektyków. 

- Byłam w ośrodku odwykowym, a nie w szpitalu psychiatrycznym – przypomniała mu, mocniej zaciskając palce na rączce wózka. Wspominanie tamtego miejsca, było dla niej przykre. Chociaż bardzo jej pomogło, nie chciała już więcej do niego wracać. Chciała zapomnieć. – Ale tak, trafiali tam tacy, którzy korzystając z prochów chcieli zrzucić wagę. 

- Pomagało? 

- Serio się mnie pytasz, o to, czy narkotyki pomagają zrzucić wagę? 

- Tak, Eleanor. Naprawdę się ciebie, o to pytam. Więc? 

- Pomagało. Szczególnie jak bierzesz na pusty żołądek. 

- Wiesz to, ponieważ? 

- Ponieważ marihuanę brałam na śniadanie, kokainę na obiad, a LSD na kolacje.


___________________________________

No i co sądzicie o postawie Eleanor z tego rozdziału? 
Wtrąciła się. Zareagowała. Przejęła się. 
Dobrze czy źle? 
Podzielcie się ze mną, swoją opinią :)

Ten rozdział jest najdłuższy ze wszystkich dotychczas. Ma w sumie 7 stron.

Dodałam go szybciej niż zapowiedziałam, a to dlatego, że nie wiem, co przyniesie jutro. 
Nie wiem, gdzie mnie znajomi wyciągnął i, o której wrócę do domu. 

Nowy, oczywiście za tydzień. 17/18 maja. 
miłego tygodnia, misie! :*

6 comments:

  1. Jestem pierwsza, wow.
    Jestem bardzo zaskoczona chorobą Horana i jestem ciekawa jakie wydarzenie łączy go z Liamem.
    Rozdział jest naprawdę dobry, nie mam wątpliwości.
    Ciekawi mnie rozwój całej akcji, czy El dogada się z Harry'm i jak to wszystko będzie dalej wyglądało.
    Ostatnie zdanie rozłożyło mnie na łopatki.
    Ściskam mocno i życzę weny.
    @ahhmynialler

    ReplyDelete
  2. Hm... Po pierwsze: STO LAAAAT, KOCHANIE! NIECH MOJA ELFIA MOC POZWOLI CI SPEŁNIĆ WSZYSTKIE MARZENIA! *fangirluje, rzucając Ci się na szyję*. Co z tego, że nic nie poczujesz? I tak warto, nie? ^^
    Mój malutki promyczku *a to to wina lakieru do paznokci, który stoi otwarty na biurku i fajnie pachnie. Wiesz, że ostatnio przez zmywacz do paznokci tak mnie głowa bolała, że miałam ochotę wymiotować. Serio! *, rozdział jest cudny, prześliczny *nie czepiaj się, haha! I tak wiem, że pismo pisane nie może być prześliczne, ale tu chodzi o coś więcej, haha! *, fantastyczny i tak dalej :D
    Eleanor zrobiła się taka... no, życiowa! Cholera, Liam zaczyna mnie intrygować! Co z nim jest nie tak? A co do Hazzy... Cóż, nie powinien aż tak ostro oceniać Toma. Po prostu się zgubił po drodze. Weź Hazzie walnij w łeb ode mnie przy najbliższej okazji, dobrze?
    Kocham Cię!
    Goś! xxxxxxxxxxx

    ReplyDelete
  3. Genialnie napisany rozdział ! Co ja gadam , raczej BLOG ^^
    Liam jest fajny w tym opowiadaniu, bardziej tajemniczy jak by się mogło wydawać :) Harry powinien przystopować, jest trochę za ostry...
    Eleanor-pani realistka ^^
    Mam nadzieję, że dodasz next w miarę szybko, wybacz że dziś krótko ale głupi dzień :c
    P.s
    Chciałabym zaprosić na 1 rozdział mojego opowiadania na blogger : O Justinie Bieberze. Nie jest tam sławny, a jeżeli go nie lubisz to mam nadzieję, że zaobserwujesz i skomentujesz, jednocześnie się jakoś przekonując bo zależy mi na twojej opinii , każdy komentarz motywuje :) ♥
    http://dirty-romance.blogspot.com/

    ReplyDelete
  4. Tym razem chyba zdążę dodać komentarz przed pojawieniem się kolejnego rozdziału... Przepraszam za to opóźnienie ostatnio... No i muszę ci trochę...Albo nie. Może na końcu ci pomarudzę ;)
    Rozdział świetny. Zresztą już mnie trochę do tego przyzwyczaiłaś i wchodząc na twojego bloga nie spodziewam się niczego innego.
    A więc bulimia... Zaskoczyłaś mnie w tym rozdziale. i to nie samą chorobą, bo o niej już dowiedziałam się czytając komentarze pod poprzednim rozdziałem, ale tym, że było tak mało Nialla... Jakoś się nastawiłam, że po tych nocnych wydarzeniach, teraz będzie dominował, a tu proszę... Niespodzianka. Zabrał kanapki i wyszedł do pracy. Uwielbiam jak mnie zaskakujesz ;) Oby częściej :)
    Nie wiem czy tak powinnam odebrać tą rozmowę Els z Luisem, jak odebrałam, ale rozbawili mnie... Debata filozoficzna na temat pytań i odpowiedzi. Biorąc pod uwagę, że poważny temat wisiał w powietrzu, to jakoś zabawne było to ich przerzucanie się zdaniami... Z drugiej strony - nie chcesz poznać odpowiedzi, to nie pytaj. Krótko i na temat. A skoro ona już to zaczęła, to jasne dla mnie było, że odpowiedź ją interesowała.
    No i kogo stracił Liam i Niall? Czy to naprawdę był powód tego, co się z nimi stało? Ta część historii bardzo mnie interesuje i mam nadzieję, że z czasem dowiem się wszystkiego. Ale raczej wcześniej niż później ;) Ja i cierpliwość niestety nie chodzimy razem w parze...
    Zakupy z Harrym... Nie było tak źle. Tak sobie myślę, że trochę rozumiem Stylesa. A trochę nie ;) No bo skoro tak nie lubi kuzyna, to po co go odwiedza? Ktoś go zmusił? Z drugiej strony, to ciężko jest nie osądzać ludzi, którzy staczają się na dno i mimo naszych szczerych chęci, nie chcą pomocy, by się podnieść...
    Sama nie wiem... jestem, czy nie jestem zaskoczona końcowym wyznaniem Eleanor? W końcu za coś musiała na ten odwyk trafić. Świat mody jest brutalny. Najwidoczniej ją przerósł. Chyba muszę sobie jeszcze raz przeczytać te siedem rozdziałów. Odniosłam wrażenie, że ona na początku dobrze się wypowiadała, czy też myślała, o ośrodku... A teraz kompletnie inne wrażenia ma w głowie... No, ale może coś sama sobie dopowiedziałam ;)
    Wciąż zachwycam się Larrym :) Nawet jeśli jest to tylko zwykły buziak w czółko...
    Z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały :)
    Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego

    @KateStylees

    ReplyDelete
  5. Szczerze? Z jednej strony choroba Nialla to nie jej sprawa, ale cieszę się, że się zainteresowała. Niby to dla niej zupełnie obcy człowiek, łączą ich jedynie wspólne śniadania i dach nad głową, ewentualnie znajomość Matta, ale coś czuję, że jej wyciągnięcie ręki w stronę blondyna dużo da. Może przyjaźń? Haha albo coś więcej? Kto wie co ci się układa w tej czerwonej główce :D ale tak całkiem serio to sobie ich razem nie wyobrażam… chociaż… nie, nie. Ale po tobie się można wszystkiego spodziewać, więc jestem gotowa na ogromny szok. Jeśli chodzi o Liama to wciąż jest on dla mnie ogromną zagadką, której nie mogę za żadne skarby rozwiązać… podobnie z Harrym. Co, spotykali się tylko w ośrodku i się przez to nie lubią? Nie no to może za dużo powiedziane. Nie przepadają za sobą, ok. Ale przecież to jest za mały powód na tą niechęć… nie wiem. Umieram z ciekawości co z tą dwójeczką. Ah no i Louis! Lubię go, serio. Wydaje się być na serio sympatyczny :) Ciekawe co u państwa Malik… czekam przebierając nóżkami we wszystkie strony na kolejny rozdział, ah no i one shot! Umieram.

    przepraszam, że tak krótko.. brak weny jest straszny.

    ReplyDelete
  6. Nadrabianie i pisanie tego komentarza, gdy jest już kolejny rozdział i zdecydowanie nie jest to powodem do dumy. Wręcz powinnam się wstydzić. Jednak zadośćuczynienie i żal za grzechy jest jednym z elementów, które w tym momencie staram się wykonać, więc mam nadzieje że wszystkie winy zostaną odpuszczone.
    Do rzeczy. To opowiadanie bardzo mnie zaskakuje i coraz bardziej wciąga. Z każdą linijką wszystko staje się bardziej jasne, a jednocześnie zaplątane, zagmatwane i tajemnicze. To strasznie zachęca i intryguje, a to bardzo dobrze. Dowiadujemy się o tym że Niall ma bulimie. I teraz mam wrażenie, że gdy się czyta takie słowa, czasami brzmi to wyjątkowo spokojnie i banalnie, a w rzeczywistości jest to naprawdę straszne, okropne i przysparzające dużego cierpienia. Zastanawiam się jak musiała czuć się Eleanor siedząc pod drzwiami toalety, wiedząc już , bo wydaje mi się że dziewczyna pozbyła się złudzeń bardzo szybko, że Niall ma problemy. Widziała tyle cierpienia i znowu musi się zmierzyć nie tylko z powracającymi wspomnieniami, ale także z tym że ludzie wokół niej tak bardzo skazują się na cierpienie. Chciałabym żeby ona mu pomogła. Może nie w każdym wypadku jest to możliwe, może on wcale tego nie chce, ale chciałabym żeby dała mu jakieś wsparcie. Nie chcę żeby Niall był w tym osamotniony, to zbyt przygnębiające i smutne. Może Eleanor ma świadomość tego, że z niektórymi rzeczami każdy musi radzić sobie sam, pokonać pewne bariery, zna to z autopsji. Jednak dużo dałoby chociaż przeczekanie z nim tego huraganu i jej wsparcie gdy na głowę tak mocno ‘leje mu się deszcz’. Zastanawia mnie też postać Liama, intryguje mnie on i jego relacja z Niallem. To wszystko jest dziwne i mam wrażenie, że za tą kurtyną tajemnic kryje się ponury spektakl cierpienia. Trochę się boje jaki był scenariusz tego ‘przedstawienia’ bo podobno najbardziej dramatyczne scenariusze pisze życie.
    Jeszcze jedno. Gdy Harry rozmawiał z Eleanor w sklepie i pytał o zrzucenie wagi, o narkotyki, w mojej głowie zapaliła się lampka, czerwone światełko – „ po co Ci to wiedzieć?” Obawiam się, że to nie jest zwykła ludzka ciekawość. Zasiałaś u mnie ziarno niepewności. To strasznie denerwujące a jednocześnie przysparza mi dużo radości. Dlatego ….

    Standardowo chcę więcej! ^^
    ~Eirene xx

    ReplyDelete