Saturday, June 29, 2013

Rozdział 14


Każdemu, dla kogo ważne jest dostanie szansy. 
Drugiej, trzeciej, dziesiątej, szesnastej...



W powietrzu dało się wyczuć zapach roztopionej czekolady wymieszanej z pomarańczą. Plastry ogórka i pomidora, łączy się ze sobą na wciąż ciepłej bułce z ziarnami, a gorąca kawa z herbatą, już dawno znalazła swoje miejsce w dwóch termosach, które teraz stojąc na stoliku, czekały, aż ktoś je zapakuje. Dziennikarz puścił kolejną wesołą piosenkę, co sprawiło, że Eleanor pogłośniła radio, nieświadomie budząc pozostałych lokatorów, którzy obiecali jej dzisiaj wycieczkę po mieście. Gdy tylko rano otworzyła oczy, pierwsze co zobaczyła, to bezchmurne niebo, oślepiające słońce i uroczego wróbla, urządzającego sobie spacer po parapecie. Ledwo stopami dotknęła podłogi, a niemalże w biegu udała się do łazienki, gdzie wykonała wszystkie poranne czynności, łącznie z ubraniem czegoś lekkiego na długi spacer. 

Niall pojawił się w kuchni, jako pierwszy. Wciąż zaspany nie zorientował się na początku, co jest grane. Jego senne oczy zauważyły poruszającą się z gracją baleriny brunetkę, w kusych szortach i luźniej białej koszulce na ramiączkach. Związane w koński ogon włosy, trzęsły się za każdym razem, gdy ta wykonała głową jakiś gwałtowniejszy ruch. Opierając się o futrynę, wchłaniał nie tylko jej widok, ale także kuszące zapachy, które otulały jego zmysły, działając pobudzająco na żołądek. Nerwowo przegryzł wargę, mając nadzieje, że Eleanor tego w żadnym wypadku nie słyszała. 

- Dzień dobry, Niall – odezwała się śpiewnym tonem, odwracając się do niego przodem, w dłoni trzymając, dopiero co upieczoną babeczkę. Jej nienaganny uśmiech, rozświetlał twarz, którą nie zdobił żaden makijaż. Na policzkach widniały naturalne rumieńce, a w brązowych tęczówkach tańczyły wesołe iskierki, sprawiające, że dziewczyna wyglądała niczym mała dziewczynka w sklepie ze słodyczami. – Jesteś głodny? Chcesz spróbować? 

Podchodząc do niego, podała mu czekoladowy deser. Niall podchwycił ją w dłonie, przelotnie muskając, palce Eleanor, które w dotyku przypominały mu najdelikatniejszy materiał. Coś jak jedwab. Drogi, delikatny, miękki. Skóra dziewczyny była zadbana, lśniąca i godna do pozazdroszczenia. Nic dziwnego – w końcu była modelką. Zajmowali się nią najlepsi ludzie. Blondyn, nieporadnie wgryzł się w babeczkę, która rozkruszyła się po podłodze. Przełknąwszy, poczuł trudny do opisania smak. Jak raj. 

- To jest naprawdę dobre! – krzyknął w zachwycie, zapominając o zachowaniu jakiejkolwiek ciszy. Eleanor odwróciła się na pięcie, posyłając mu przed tym szybki uśmiech. 

- Cieszę się. Właściwie nawet bardzo się cieszę. Nigdy nie byłam na wycieczce takiego typu, przez co nie wiem, co powinnam spakować. Mam nadzieję, że wam to zasmakuje. Robię te babeczki pierwszy raz – przyznała, wykładając z blachy pozostałe. 

- Naprawdę? – spytał wyraźnie zaskoczony, podchodząc do niej. – Smakują tak, jakbyś znała przepis na pamięć. Jakbyś robiła je tysiąc razy.

- Ale nie robiłam, to mój debiut – uśmiechając się do niego, wręczyła mu kolorową kanapkę. – Zjedz ją i może zacznij się zbierać, skoro mamy iść? 

- Nie zapomnieliście o kimś? – spytał zachrypniętym głosem Harry, wchodząc do kuchni z Louisem, uczepionym na jego ramieniu. Eleanor wywróciła tylko teatralnie oczami, zajmując się chowaniem babeczek do pojemnika. – Stworzyłaś zapachy, które uniemożliwiają nam spanie. Powinnaś się wstydzić. 

- Nie powiem, że mi przykro z tego z tego powodu – pokazując mu język, podała im dwie kanapki, oraz po kubku kawy, którą poczęstowała także stękającego Nialla. – Co tobie? 

- No prostu… muszę siku – nim dobrze skończył zdanie, wybiegł z kuchni, kanapkę upychając w policzkach, co wywołało śmiech pozostałych. 

- Będzie piknik? – spytał wesoło Louis, popijając kanapkę kawą. Eleanor nieśmiało pokiwała głową, chowając pozostałe kanapki do wielkiego wiklinowego kosza, który pożyczyła od pani Horan, dzień wcześniej, gdy ustalały grafik jej pracy. – Super! Dawno na żadnym nie byłem.

- Ty nigdy na żadnym nie byłeś, Louis – poprawił go Harry, kręcąc głową na wszystkie strony, pozwalając swoim lokom ułożyć się w inny sposób. – Nie musisz się tak starać, El. To ma być zwykłe zwiedzanie. Mogliśmy zjeść coś na mieście. 

- To nic takiego, Harry – powiedziała szybko – sądziłam tylko, że miło będzie wykorzystać tak ładną pogodę na jakiś drobny lunch na świeżym powietrzu. Ale jeśli nie chcecie, mogę to zostawić i zjemy kiedy indziej. 

- Ani mi się waż zostawiać tutaj tych babeczek! – zawołał nagle Niall, wchodząc do kuchni z bojową miną. – Jeśli ich nie weźmiesz, obrażę się na ciebie. 

- A sądziłem, że ma problemy z żołądkiem – szepnął do siebie Louis, biorąc kolejny łyk kawy, uciekając tym samym od ponurego spojrzenia przyjaciela. – To co, ogarniamy się i idziemy? Widzę, że Niall rzeczywiście zrobił tylko siku – sarknął, widząc ubranego chłopaka.

Uśmiechnięty od ucha do ucha blondyn, dopijał swoją kawę, całkowicie ignorując komentarze Louisa. Na jego torsie wisiała luźna biała koszulka, będąc lekko opuszczona na jeansowe krótkie spodnie. Na stopach widniały już czerwone tenisówki, zza których wystawały krótkie skarpetki. 

- Fajny kolor tenisówek – rzuciła żartobliwie, zamykając klapę kosza, gdy ostatnie smakołyki znalazły w nim swoje miejsce. Odwracając się do niego przodem, przyłapała go na wpatrywaniu się w nią. Policzki Nialla pokryły się lekkim różem, gdy naczynie po kawie wrzucił do zlewu. – Harry, Louis! Ruchy! – krzyknęła, mijając chłopaka. – Litości! Ile można brać prysznic? W tym czasie zdążyłabym się przebrać z piętnaście razy. 

- Jezu, żeby we własnej łazience nie móc siedzieć? – zironizował Harry, otwierając drzwi, wciągając przy tym na siebie szary t-shirt. – Louis, pośpiesz się, bo jeszcze Eleanor wpadnie ci do łazienki i zobaczy twojego małego przyjaciela. Zażenowanie gwarantowanie. 

- Nie mam małego – oburzył się starszy, wychodząc zaraz za nim, zasuwając suwak i zapinając guzik od wąskich spodni ¾ . – Twój taki jest – pokazując mu język, zgasił światło. 

Eleanor z uśmiechem przysłuchiwała się droczeniom chłopaków. Nie miała żadnych wątpliwości, że ta trójka była najlepszymi przyjaciółmi. Wspierali się w dosłownie we wszystkim, martwili o siebie nawzajem, śmieszyły ich te same rzeczy. Każdy z nich był wyjątkowy, ale razem tworzyli coś naprawdę rzadkiego. Domyślała się, że gdyby nie pewne wydarzenia, w mieszkaniu przybywałby także Liam z Zaynem. Ta piątka musiała być kiedyś ludźmi, o których piszą. Jak pięciu muszkieterów, broniących swojego honoru. Harry wskoczył nagle na plecy, niczego niespodziewającego się Nialla, w efekcie czego, obaj wyłożyli się jak dłudzy, wzdłuż wąskiego przedpokoju. W powietrzu rozbrzmiał dźwięk jej melodyjnie głośnego śmiechu, do którego szybko dołączył się Louis i pozostała dwójka, mozolnie zbierająca się z podłogi. 

Nim znaleźli się w samochodzie Louis z Harrym odbyli niezwykle poważną rozmowę na temat tego, kto ma siedzieć obok kierującego Nialla. W końcu Louis skapitulował, posłusznie zajmując miejsce na tylniej kanapie, obok roześmianej Eleanor, która pochylając się do przodu, włączyła radio, na swoją ulubioną stację radiową. 

- To wasze rodzinne miasto? – spytała, gdy Niall prowadził w nieznanym jej kierunku.

- Tylko Harry mieszka tutaj od urodzenia. Ja wraz z rodziną przeprowadziliśmy z Irlandii, gdy miałem osiem lat, a Louis dziewięć. Zayn i Perrie opuścili swoje rodziny, gdy te sprzeciwili się ich małżeństwu – odpowiedział jej Niall. 

- Co z twoimi rodzicami, Louis? – odwróciła głowę w jego kierunku, wyraźnie ciekawa odpowiedzi.

- Gdy osiągnąłem pełnoletniość, wrócili na stare śmieci, do Doncaster. 

- Mimo to nie straciłeś z nimi kontaktu – szepnęła do siebie, ale mimo to chłopcy usłyszeli. Każdy z nich spojrzał na nią, ze zrozumieniem w oczach, chociaż do końca nie wiedzieli, czemu nie chciała ich odwiedzić. Co się takiego między nimi stało, że dziewczyna wzbrania się przed kontaktem z nimi. – To jest wasze stare liceum? – spytała, zmieniając temat, gdy Niall zaparkował na parkingu przed szarym budynkiem. 

- Yeah. Wiem, że nie wygląda zbyt okazale, ale wewnątrz jest całkiem przyjemnie. No i mają całkiem fajny program sportowy – wszyscy wysiedli, Niall zamknął samochód, chowając kluczyki do tylniej kieszeni spodni. 

- Dlaczego tam idziemy? Czyż nie trwa jeszcze rok szkolny? 

- Eleanor, czy ty masz jakiś problem z liceum? – Harry zaśmiał się, rzucając na jej barki swoje ramię. Dziewczyna posłała mu mrożące spojrzenie, od którego ten skulił się w sobie, natychmiast ściągając dłoń. – O co chodzi?

- Czy przypadkiem nie pracuje tutaj Zayn? 

- Więc, to o niego chodzi – Louis westchnął ciężko, zatrzymując się kilka kroków od głównego wejścia, gdy zobaczyli wysoką postać mulata, rozmawiającego z innym mężczyzną. Między palcami ściskał na pół spalonego papierosa, dwudniowy zarost gościł na jego brodzie, a czarne kosmyki były lekko postawione do góry. Nie wyglądał jak poważny nauczyciel angielskiego. Raczej jak jego seksowny asystent, bądź zastępca stworzony do rozkochiwania w sobie niewinnych uczennic. Eleanor skarciła siebie za tak nieprzyzwoite określenia względem mężczyzny, którego nie zna. Zayn zauważył ich w momencie, gdy pożegnał się ze swoim rozmówcą, który ruszył w ich kierunku. – Malik! – zawołał Tomlinson, wbrew woli Eleanor, która szła teraz schowana za wysoką sylwetką Harrego. 

- Louis, Niall, Harry i… Eleanor – dodał z nieukrywaną ironią. – Dobra, co was tutaj sprowadza? Pokazujecie jej miasto, czy coś? 

- Może i tak – rzucił zdawkowo Niall, szczerząc się jak nienormalny. – Jest koniec roku, prawda? – spytał nagle, owijając swoje wątłe ramię, wokół szyi Zayna. Mulat pokiwał twierdząco głową, wpatrując się w jedyną dziewczynę w ich towarzystwie, która za to, za wszelką cenę, próbowała na niego nie patrzeć. – Może zrobiłbyś lekcje pod tytułem „spotkanie ze znanym człowiekiem”? 

- Znanym? – powtórzył, nie rozumiejąc do czego przyjaciel zmierza. Niall w odpowiedzi wskazał na dziewczynę. – Z nią? Co ona miałaby do powiedzenia bandzie nastolatków? 

- Może o szkodliwości ćpania? – sarknął Harry. – Kto zna się na tym lepiej niż top modelka, Eleanor Calder? Kto nie chciałby jej poznać? Zamienić z nią kilka słów? Pomyśl, Malik. Byłbyś dla nich lepszym nauczycielem, bo przedstawiłbyś im, kogoś z wielkiego świata. Kogoś, kto miał styczność z tymi wszystkimi gwiazdami. Chcesz to zaprzepaścić tylko, dlatego, że jej nie lubisz? 

- Harry – z ust dziewczyny wyrwał się cichy jęk. Niepewnie pociągnęła chłopaka za krawędź koszulki, próbując zwrócić na siebie jego uwagę. – To nie jest dobry pomysł. 

- Dlaczego nie? – spytał Zayn, patrząc jej prosto w oczy. – Nie chcesz podzielić się z nimi swoimi przeżyciami? Nie masz odwagi by powiedzieć, o tym wszystkim?

- Nie sądzę, by chcieli słuchać o tym z moich ust – mruknęła. 

- Jasne, że nie – sarknął, wywracając oczami. – W końcu to nie na tobie wzoruje się połowa młodych dziewczyn. 

- Nie jestem dla nich dobrym wzorem. 

- Właśnie dlatego powinnaś im o tym opowiedzieć – upierał się, nie będąc przy tym ani trochę arogancki. Prosto i jasno namawiał ją do tego, co słuszne. To zdziwiło Eleanor. Sądziła, że chłopak zrobi wszystko, byle tylko nie wpuścić jej na swoje lekcje. – Czy to nie byłby kolejny punkt twojej terapii? – spytał, wyrzucając niedopałek po papierosie. 

- Nie rozumiem, dlaczego ci na tym zależy – powiedziała szczerze. 

- Ponieważ, coraz więcej osób sięga po prochy – odpowiedział prosto. 

Eleanor naprawdę nie rozumiała postępowania Malika, gdy chwilę później szli wzdłuż korytarza na drugim piętrze. Mijała kolejne szare drzwi, odrapane ściany, a których wisiały kolorowe plakaty, skutecznie nadając temu miejscu barw i życia. Zayn otworzył drzwi z numerem osiemnaście, niezwykle radośnie witając swoją klasę. Eleanor ze zdumieniem zobaczyła w nim zupełnie inną postać. Radosną, miłą, umiejącą rozmawiać z młodzieżą. Przy swoich uczniach nie był tym nadętym i aroganckim dupkiem, jakiego poznała. Prezentował klasie zupełnie inną twarz; lepszą. Podobała się jej. Właśnie takiego Zayna Malika, śmiało mogłaby polubić. Jego uśmiech był szeroki. Sięgał do samych kącików oczu, rozświetlając ponure wnętrze mężczyzny. Wchodząc wolno za nim do klasy, zadawała sobie pytanie; dlaczego nie mógł być taki od razu?

Eleanor nieśmiało stanęła kilka kroków zza Zaynem, wbijając wzrok w swoje stopy. Słyszała szmer, jaki przeszedł przez całą klasę. Kilka razy wyłapała swoje imię, wypowiedziane z niezwykłym niedowierzaniem. Słyszała jak Malik zapowiada rozmowę z nią. Gdy poczuła na swoim ramieniu jego dłoń, podniosła wzrok. Ich brązowe oczy spotkały się. Zayn skinął głową, udając się na tył klasy, gdzie stała już pozostała trójka. Louis, Niall i Harry wpatrywali się w nią, w skupieniu czekając, aż zacznie mówić. 

- Na początek, wyjaśnijmy sobie coś – odezwała się pewnym głosem, o który siebie nie podejrzewała – nie umiem przemawiać, więc jeśli zaczniecie się nudzić, dajcie mi znać, a przerwę. W porządku? – kilkanaście głów potaknęło, w pełnym skupieniu się jej przypatrując. Jej wzrok jednak przeskakiwał między chłopaków, stojących naprzeciwko niej. – Nazywam się Eleanor Calder, mam dwadzieścia dwa lata, niespełna dwa tygodnie temu wyszłam z czternastomiesięcznego odwyku. Ćpałam od szesnastego do dwudziestego pierwszego roku życia. Pięć długich lat przyjmowałam to, z czym wy teraz kombinujecie. Mogłabym już na starcie powiedzieć wam, że to złe i paskudne, ale to wie każdy, kto chociaż raz przejrzał Wikipedię czy też inne strony na Google. Nie muszę wam po raz n-ty mówić tego samego. Po jaką cholerę? Chcecie wiedzieć, dlaczego zaczęłam ćpać? To dość… proste. Nawet bym powiedziała, że banalne. Jak każdy z was, chciałam spróbować czegoś nowego. Eksperymentować. Chociaż raz mieć władzę nad własnym życiem. Od kiedy pamiętam, rodzice załatwiali mi kolejne castingi, na które nie chciałam chodzić. Nie miałam głowy, by mówić coś, z czym w zupełności się nie zgadzałam. Nie pasowało mi takie życie, ale zgodziłam się na nie, by rodzice nie byli zawiedzeni. Może i ich uszczęśliwiłam, ale sama byłam nieszczęśliwa. Cierpiałam. Zauważyła to jedna z modelek na jakieś imprezie. Wówczas zapaliłam jointa. Niby nic, ale kiedy wypali się tego z kilka sztuk pod rząd, ratuj siebie. Nic przyjemnego. Później były pastylki, kolejne jointy, kilka wciągniętych kresek i tak zapomniałam, że można inaczej, dopóki menadżer nie zmusił mnie na pójście na odwyk. Czemu nie zawalczyłam wcześniej? Udawałam, że problem nie istnieje. Wzbraniałam się przed nim. Wiecie, czemu? Co jeśli nie chciałam? Miałam kontrolę nad swoim życiem. Kolejne rozkazy rodziców, szczególnie matki, nie miały dla mnie znaczenia. Wypełniałam je, ale mechanicznie. Bez uczuć, entuzjazmu. Ale w ośrodku nauczyłam się kilku ważnych rzeczy, w tym jednej konkretnej – narkotyki dają tylko pozorną ucieczkę. Przez nie, nasza dusza, ciało i umysł stają się słabsze, stopniowo umiera. Stajemy się rozdrażnieni, senni, kłótliwi, aroganccy. Nasze myśli skierowane są tylko na jeden tor: weź kolejną działkę, wciągnij następną kreskę, zapal n-tego jointa. Nie chcecie tego, wierzcie mi. Nie chcecie zniszczyć sobie przyszłości dragami. Nie mówię tego, bo natrafiłam na kolejny durny artykuł, czy usłyszałam to w telewizji. Mówię to z własnego doświadczenia. Przez uzależnienie, liceum skończyłam dopiero w wieku dwudziestu jeden lat, bo wcześniej wolałam imprezy. Nie raz się zdarzało, że w pokazie szłam pod wpływem narkotyków, alkoholu bądź na kacu. Ale nikt na to nie reagował. Ważne było, by pokaz się ludziom podobał. Co miałam i mam w zamian? Tylko jakieś sto dwadzieścia pięć milionów funtów na koncie w największym banku w Londynie – skończyła gorzko, uśmiechając się ponuro. 

Chwilę później klasa wybuchła pod ostrzałem gromkich braw. Eleanor rozejrzała się po niej, spotykając się z kolejnymi pełnymi dumy spojrzeniami. Czy to możliwe, by całkowicie obcy dla niej ludzie, byli z niej dumni? Ale dlaczego? Przecież nie zrobiła nic takiego. Tylko opowiedziała swoją historię. Nudną, pełną zła i fałszywych nadziei, historię. Nie powinni być dumni. Nie powinni klaskać. Powinni… Sama nie wiedziała, co właściwie powinni robić, ale na pewno, nie to co robią. 

- Macie może jakieś pytania do Eleanor? – spytał Zayn, ponownie stając obok niej. W górę poszybowało masę rąk. Dziewczyna spoglądała na nich niepewnie, co chwilę muskając wzrokiem Nialla, Louisa i Harrego, którzy tylko potakiwali. – Proszę – odezwał się znowu, pokazując na chłopaka siedzącego na końcu klasy pod ścianą. 

- Przez ile dni zdarzało ci się być na haju? 

- Czasami były to cztery dni, nieraz dochodziło do tygodnia. W zależności od tego, ile miałam pokazów, a co za nimi idzie, after party. 

- Skąd brałaś prochy? – tym razem pytanie padło z środkowego rzędu, z ust kolorowowłosej dziewczyny z dużymi okularami w stylu nerdy. 

- Różnie; a tu kumpel coś skołował, a to inna modelka coś miała, a to organizator jakieś imprezy, czy nawet sam projektant. 

- Odwyk był ostatecznością? – pytanie nie zostało zadane przez żadnego z uczniów. Chłopak, który odważył się otworzyć usta i na głos wypowiedzieć swoje myśli, wpatrywał się prosto w jej tęczówki, jakby to właśnie z nich chciał poznać prawdę. – Innego wyjścia nie było? – dodał ciszej. 

- Osobiście nie widziałam problemu, Niall – zaczęła odpowiadać, kładąc nacisk na imię blondyna. – Nie widziałam zła, jakie wyrządzam sama sobie. Sądziłam, że to nic złego, że problem nie istnieje. Ale myliłam się. Kłopot był i to naprawdę wielki. Trudny do pokonania. Sądzisz, że pójście do ośrodka było proste? Ot decyzja podjęta przy popołudniowej herbacie, w czasie spokojnej rozmowy z rodzicami i menadżerem? Mylisz się. Nie było herbaty, spokoju, ani nawet rodziców. Byłam ja, menadżer, oraz cisza mojego londyńskiego apartamentu. Powiedział mi wprost, że mam iść się leczyć, bo inaczej skończę w kostnicy. Zaufałam mu. Dlaczego? Bo był, jest i będzie moim przyjacielem. A przyjaciołom się ufa. 

Po tych słowach wyszła z klasy, zostawiając ich z nieodgadnionymi wyrazami twarzy.


_________________________________

No i mamy kolejny kawałek z życiorysu Eleanor. 
Co o tym sądzicie? 
Od razu mówię: nie znam się na narkotykach. Nigdy ich nie brałam i szczerze nie mam zamiaru próbować. Nie wiem więc, czy można być na haju przez tak długi okres czasu. 
Jeśli nie, wybaczcie mi tą wtopę. 

Co myślicie o zachowaniu Zayna? 

Dziękuję każdemu za ciepłe słowa. Jesteście cudowni, kocham Was! :* 

Następny 6 lipca :)

Chcę Wam życzyć niezapomnianych wakacji! Bawcie się dobrze, ale z umiarem! :*

pytania?

Według zapowiedzi dodałam zakładkę "autorka". Trochę się w niej rozpisałam, ale może ktoś się jednak skusi na przeczytanie jej? :)

Całuję! x

5 comments:

  1. Piękny rozdział. Osobiście,jestem pod wrażeniem,bo wiem,że nie każdy chwyta się pomysłu, takiego bardziej rozbudowanego i ciągnącego sie, no,o narkotykach. Chyba już to pisałam? Nie pamiętam.(:
    Wydaje mi się,że Zayn jest uprzedzony do Eleanor i, tak myślę, z każdym kolejnym spotkaniem zacznie ją rozumieć. A może to on miał jakieś problemy z narkotykami?
    Coś wyczuwam,że Niall jest zainteresowany El w ten i n n y sposób. Nie wiem czemu, ale jak nigdy nie byłam Larry Shipper tak teraz, shippuję ich w Twoim opowiadaniu. To takie słodkie !
    W ogóle, przeczytałam WOH i muszę przyznać, że historia Caroline także mnie urzekła. Zakochałam się w tym wszystkim i w ogóle.Świetne opowiadania piszesz, wiesz o tym,prawda?;)
    Jestem ciekawa, tak w `rozszerzeniu` historii Liama. No i w ogóle wszystkich bohaterów.
    Zniecierpliwiona & oczekująca na nowy rozdział.
    Loooove,xoxo

    ReplyDelete
  2. A ja nie będę oceniać twojego bloga i snuć domysły co wydarzy się w kolejnych rozdziałach, na które czekam z niecierpliwością.
    Opowiem ci tylko jak na mnie działa to opowiadanie:
    wracam do domu po ciężkim dniu, robię sobie kawę i siadam w swoim ulubionym miejscu czyli na balkonie lub na kanapie u siebie w pokoju. Włączam laptopa po czym zaczynam czytać twojego bloga i wtedy... po prostu się rozpływam. Nagle zapominam o otaczającym mnie świecie, szkole, problemach po prostu czytam...

    Uwielbiam twój styl pisania, ba, sam pomysł na nie jest genialny, charakter jakim obdarzyłaś Elenour... nic dodać nic ująć.

    Uzależniłam się od tego opowiadania i wcale nie chcę iść na odwyk =)

    Dziękuję ci za to, że piszesz... że jesteś.
    Dziękuję...

    ReplyDelete
  3. Jestem zaskoczona. Siadam i czytam o pięknym, kuszącym zapachu babeczek, które sama mam ochotę schrupać. Następnie raczysz mnie żartami, z których się śmieje po cichu sama do siebie, albo raczej do monitora. I gdy wszystko wydaje się iść w dobrym kierunku, człowiek szykuje się na ciekawą przejażdżkę po mieście, tutaj niespodzianka. Niespodzianka, która dokłada kolejny puzzel do układanki.
    W rzeczywistości, chyba zdawałam sobie sprawę z tego, że wszystko nie pójdzie tak łatwo, że wycieczka nie przebiegnie spokojnie i normalnie. Szybko przekonałam się o tym, że to prawda gdy pierwszy przystanek okazał się znacznie dłuższy niż ktokolwiek planował.
    Nie dziwię się, że dziewczyna wzbraniała się przed spotkaniem z Zaynem. Bo kto z uśmiechem na twarzy i zadowoleniem idzie zobaczyć kogoś, kto z nieukrywaną niechęcią oznajmia nam, jak bardzo się ‘raduje’ z powodu naszego przybycia? Chłopak nie potrafił sobie darować prześmiewczych komentarzy , które były zbędne. Niby dorosły facet, nauczyciel, osoba która powinna dawać przykład innym, a zachowuje się jak gówniarz nie potrafiąc powiedzieć Eleanor o co mu chodzi. Zachowuje się tak jakby miał do niej żal, o to że się zagubiła w życiu. Za to że wzięła prochy i pozwoliła zawładnąć im swoim życiem. Nikt nie twierdzi, że to było dobre, bo nie było. Doprowadziło dziewczynę na skraj życia, na samo dno, ale ona wyszła z tego, żałuje i wciąż się stara zmienić. Jej przykład, będzie nie tylko pokazywał młodym ludziom, którzy często gubią się sami w sobie, lub dają się złamać presji społeczeństwa, że narkotyki, są złe i powodują że człowiek dokonuje autodestrukcji. Jej przykład będzie pokazywał także narkomanom, że można. Można walczyć, istnieć bez używek i prochów.
    Na początku Zayn chciał , właściwie nie wiem co zrobić, wyśmiać, urazić El? Prychnął i z pogardą powiedział „Z nią? Co ona miałaby do powiedzenia bandzie nastolatków?”. A co ty byś miał im w tej chwili do powiedzenia na temat szacunku do drugiego człowieka Zayn? Uczniowie byliby z Ciebie bardzo dumni!
    To nie jest tak, że nie lubię Malika. Nie o to chodzi. Tylko przekreślanie i traktowanie kogoś, jako osobę niższej kategorii tylko dlatego, że była narkomanem nie jest w porządku . Przez moment odniosłam wrażenie, że chce jej zrobić na złość tym, że zaprosi ją na swoje lekcje. Na początku nie widzi sensu jej spotkania z młodzieżą, a gdy ona także nie ukrywa, że nie jest tego pewna, on odbija w drugą stronę, twierdząc że to rzeczywiście doskonały pomysł, prowokuje ją słowami, które mają ją zmusić do tej wizyty. Tak jakby, nie wiem trochę dążył do tego, żeby było jej ciężko? Nie chce mi się w to wierzyć, ale to czasami tak wygląda. Robi jej na przekór i przypomina jej o bolesnych wspomnieniach. Może jednak chodzi o to, że chłopak chce żeby ona zmierzyła się z swoimi demonami? Sama nie wiem, staram się w nim odnaleźć jakiegoś ukrytego, dobrego bohatera, którym na pewno, w jakiś sposób jest. Wracając do tej sytuacji. Wiem, że miało to też dobrą stronę. Zayn na pewno chciał, żeby jego podopieczni wyciągnęli wnioski z jej opowieści, nauczyli się czegoś, ale to wszystko mogło rozpocząć się trochę lepiej.
    Właściwie zastanawiam się skąd taka nienawiść chłopaka do używek jak i osób, które po nie sięgają. Narzuciła mi się myśl, że może kiedyś za ich sprawą, spotkało go w życiu coś złego, albo jego bliskich? W każdym razie, nawiązując do pierwszych słów wstępu, którymi obdarowałaś nas na początku. Mam nadzieje, że Malik zdecyduje się dać dziewczynie drugą szanse. Bo kto wie co mogłoby z tego wyniknąć, może mają z dziewczyną , ze sobą więcej wspólnego niż im się wydaje?

    Czekam na kolejne rozdziały z niecierpliwością! A teraz pędzę czytać zakładkę ‘autorka’! Jestem niezmiernie ciekawa co tam jest!

    Ściskam!x
    ~Eirene

    ReplyDelete
  4. Hmm.. Od czego by tu zacząć.. Chyba się przyznam.. Nie przeczytałam jeszcze rozdziału i z góry przepraszam za brak komentarzy pod poprzednimi rozdziałami, ale w ostatnim tygodniu miałam taki zapieprz, że ledwo co się wyrabiałam.. :)
    Więc może przejdę do skomentowania poprzedniego rozdziału. Taa cala sytuacja z Niallem wydaje się być coraz bardziej interesująca. Z pozoru kolejne, zwykłe starcie z bulimią, a jednak czai się tu coś niezwykłego.. El. I tu mnie zaskoczyła jak cholera w tej kwiaciarni. Jednak miałam tą cichą nadzieję, że jej się uda :)
    Szkoda tylko, że nie było żadnej scenki z Nią i Harrym.. Jak dla mnie, to są bardzo fajne, takiee... no po prostu fajne :D

    Jak już wspomniałam, tego rozdziału jeszcze nie przeczytałam, ale jestem pewna, że jest tak samo świetny jak wszystkie inne.

    Pozdrawiam :)
    @Scream_PL

    ReplyDelete
  5. Jestem! Jak zwykle spóźniona, ale za to znów udało mi się przeczytać rozdział kilka razy ;) Ta moja zdolność organizowania czasu zdecydowanie mnie przeraża...
    Ty wiesz, że z zachwytem pożeram wszystko, co napiszesz, a to opowiadanie tylko mnie utwierdza w podziwie dla twojego talentu :) Chłopcy zabierający Eleanor na małe zwiedzanie? Dlaczego już podczas tego zabawnego poranku w kuchni miałam wrażenie, że jest za dobrze? Przecież ja lubię, gdy jest dobrze... A przy okazji - wiem, że się powtarzam co rozdział - kocham twojego Larry'ego i każdy ich moment sprawia, że się uśmiecham jak nienormalna :)
    Ten pomysł ze szkołą... Ciekawe, który to wymyślił? Myślę, że ta pogadanka była potrzebna i to nie tylko El, czy dzieciom. Ta starsza widownia mogła w końcu usłyszeć odpowiedź na pytanie: "Dlaczego?" Jakie to trywialne... Żaden konkretny powód, bo takie problemy jam ona ma wiele osób, ale te częste okazje zdecydowanie ułatwiały sprawę... Wiele osób wybrało tą drogę co ona i wiele jeszcze zrobi ten błąd. Najważniejsze, że ostatecznie się z tym uporała (powiedzmy).
    Naprawdę mam wielką nadzieję, że będą się z Niallem wspierać i walczyć o lepsze jutro... Nie mogę się doczekać :) W końcu nie są sami - mają siebie, a także oddanych (bardziej lub mniej) przyjaciół.
    Zastanawia mnie postawa Zayna... Zachowuje się jakby cierpiał na mnogość osobowości. Z jednej strony wydaje się, że swoim sarkazmem stara się pchnąć Eleanor do przodu, ułatwić jej podjęcie dobrej decyzji. Ale z drugiej strony zachowuje się jak straszny dupek i najchętniej strzeliłabym go po pysku za te jego niektóre odzywki i taktowanie jej pretensjonalnie. Czyżby wiedział więcej o narkotykach, niżby się wydawało? Kim jesteś naprawdę Zayn? Zdecydowanie chciałabym znać odpowiedź na to pytanie...
    Zastanawiam się, co myślał Niall, słuchając przyjaciółki... To jego pytanie na koniec sprawia, że nie daje mi to spokoju... Czyżby w końcu przestał się oszukiwać i zastanawiał nad pomocą dla siebie? A może to ja za bardzo bym tego chciała...
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział, a w międzyczasie lecę zerknąć, czego pozwolisz mi się o sobie dowiedzieć w zakładce "Autorka" ;)
    Życzę wszystkiego dobrego i udanych wakacji...
    Całuję xx

    @KateStylees

    ReplyDelete