Saturday, July 13, 2013

Rozdział 16


Każdemu, kto potrzebuje rozmowy z przyjacielem. 


Ich stopy co chwilę zaliczały kolejne kałuże, gdy w biegu pokonywali drogę do mieszkania Liama. Palce ich dłoni złączone w mocnym uścisku, nie pozwalały Eleanor na zwolnienie tempa, które nadał Liam, chwilę po tym gdy niebo przecięła błyskawica, a deszcz jeszcze mocniej przybrał na sile. Od pytania dziewczyny, Liam był na krawędzi by zacząć opowiadać. Niewiele do tego brakowało, ale fatalna pogoda zmieniła jego plany, zmuszając go by zabrał ją do siebie. Żadne z nich nie mówiło ani słowa; Eleanor dała się prowadzić chłopakowi, który wpatrywał się w punkt przed sobą. 

Do klatki wpadli cali zziajani. Przez moment łapali oddech po ciężkim biegu, który od nadmiaru wody stawał się niemalże niemożliwy. W nozdrza dziewczyn wpadł nieprzyjemny zapach stęchlizny, pleśni i duszności. Nie skrzywiła się jednak, podświadomie wiedząc, że mogłaby tym urazić Liama, który w końcu tutaj mieszkał. Brunet wolną ręką zapalił światło, rozświetlając ponure wnętrze. Odrapana zielona farba spadała na wyniszczone drewniane schody, które wyglądały na niestabilne. Czarne napisy na nich, nie były ani trochę kulturalne, a gruba warstwa brudu na szybach, zasłaniała widok na zewnątrz. Liam bez słowa zacząć prowadzić Eleanor w górę krętych schodów, wolną ręką trzymając się balustrady, co dziewczyna uczyniła zaraz po stanięciu na pierwszy schodek. 

Mimo tego, że oboje byli cali mokrzy, a temperatura ich ciała spadła o dobrych kilka stopni, dziewczyna czuła przyjemne ciepło, w miejscu, w którym ich dłonie się łączyły. Nigdy nie czuła czegoś takiego, chociaż nieraz trzymała chłopaka za dłoń. 

- Przepraszam za bałagan – cichy głos bruneta przeciął ciężkie powietrze, które towarzyszyło im już od jakiegoś momentu, gdy zatrzymali się pod drzwiami z numer 8, na ostatnim piętrze kamienicy. Puszczając jej rękę, wygrzebał z kieszeni klucze, wybrał z nich największy i otworzył zamek na samej górze, wpuszczając ją pierwszą. – Dam ci coś na zmianę – przekręcając zamek, ściągnął buty i zniknął w pierwszy pokoju po prawej stronie. 

Kilka minut później, oboje przebrani w suche ubrania, siedzieli w przytulnym saloniku. W dłoniach trzymali kubki gorącej herbaty, a cicho grający telewizor na jednej ze stacji muzycznych, sprawiał, że ciężka atmosfera i pogoda za oknem, nie była aż tak męcząca. Siedząc w o wiele za dużych ubraniach Liama, czuła się nad wyraz komfortowo. Właściwie zapomniała jakie to uczucie mieć na sobie coś luźnego i swobodnego. Fakt, że należały do dobrze nieznanej jej osoby, nie wpływał na to jakoś znacząco. Liam okazał się być tak wspaniałomyślny, że nawet pożyczył jej skarpetki, co by to nie musiała siedzieć w swoich i rozwiesił jej ubrania na kaloryferze. 

- Dobrze ci w rozpuszczony włosach – powiedział szeptem, sprawiając, że na policzkach Eleanor pojawiły się delikatnie rumieńce, chociaż już niejednokrotnie słyszała podobny komplement. Zdała sobie sprawę, że przy Liamie czuła się inaczej. Niepewnie. Doprowadzał ją do zawstydzenia i chociaż powinno jej to przeszkadzać, bo w końcu, powszechnie uważa była za pewną siebie; było całkowicie na odwrót. – Przepraszam, że nie mam nic z górnej półki, czy w mniejszym rozmiarze, ale..

- Jest w porządku, Liam – przerwała mu w pół zdania, uśmiechając się ciepło. – Jest naprawdę dobrze, nie martw się – upijając łyk herbaty, pozwoliła sobie zlustrować wnętrze pokoju. Czekoladowe ściany pozajmowane były przez starą komodę, na której dostrzec można było kilka ramek z rodzinnymi fotografiami, czy figurkami, które musiały być pamiątkami z podróży; biblioteczką, która uginała się od nadmiaru książek; oraz segmentu, na którym stał telewizor. Skromnie, ale z klasą. Właściwie zauważyła, że wszystko było uporządkowane i zadbane. Nie to co w jej mieszkaniu, gdzie można się zabić o bokserki Nialla czy spodnie Louisa. – Ładne mieszkanie. 

- Och, dziękuję. Prezent po dziadkach – wyjaśnił, opierając nogi o niski stolik, który stał na środku salonu, tuż przed kanapą, na której oboje siedzieli. – Zakładam, że trudno było ci się przeprowadzić z przestronnego apartamentu, który miałaś tylko dla siebie, do malutkiego pokoiku w trzypokojowym mieszkaniu, które teraz dzielisz z dwójką facetów. 

- Nie było tak źle – zaprzeczyła, kręcąc głową. – To właśnie w apartamencie się dusiłam. Jego powierzchnia była dla mnie za duża. Miałam zbyt wielką przestrzeń, jak na jedną osobę. Nie umiałam jej zagospodarować. Z pokojem jest łatwiej. Na określonej powierzchni, umiem się odnaleźć – wyjaśniła, małymi łyczkami pijąc herbatę. 

- Muszę ci, Eleanor powiedzieć, że śledziłem twoją karierę. Uważnie oglądałem każdy twój pokaz, wywiad, kontakt z fanami. Byłaś beztroska, uśmiechnięta, pełna życia. Olbrzymim szacunkiem darzyłaś ludzi, którzy cię otaczali. Gdy media podali, że trafiłaś na odwyk, nie mogłem w to uwierzyć. To było coś niemożliwego. Zadawałem sobie pytanie, jak dziewczyna, która zna takie osoby, może wpaść w takie gówno?

Brunetka przełykając nerwowo ślinę, odstawiła kubek na stolik, bojąc się, że przez nerwy jego zawartość może wylądować na ubraniach, bądź kanapie. Bawiąc się palcami, podniosła niepewnie wzrok na twarz chłopaka, który patrzył na nią z ciepłem, zrozumieniem i cierpliwością. Nie naciskał, by cokolwiek mu powiedziała. Chciał by zrobiła to spokojnie, bez nerwów. 

- Kiedy zaczyna do ciebie docierać, że jesteś jedną z osób, na której opiera się pokaz, ogarnia cię stres, spowodowany presją. Wszystko dookoła, co jeszcze przed momentem, sprawiało, że się uśmiechałeś, znika. Zdenerwowanie bierze nad tobą górę, a ty zastanawiasz się, co zrobić, by żołądek przestał ci się zwijać w supeł. Ktoś z obsługi pokazów, miał skręta. Dał mi go, mówiąc, że pomoże. Pomogło. Naprawdę pomogło. Ale potem nastąpiło after party, na którym wzięłam inne prochy. Resztę już znasz – wymamrotała ciszej, przełykając nieprzyjemną gulę w gardle. 

- O to przykład na to, jak jedno pieprzone wydarzenie, może zmienić nasze życie. 

- To trudne, ale trudniejsze jest umieć sobie z tym poradzić – wzdychając, założyła brązowego loka za ucho. – Co się z wami stało, Liam? 

Szatyn odstawił swój kubek tuż obok tego Eleanor, poczym usiadł po turecku, twarzą zwróconą do niej. Za oknem co chwilę błyskało, a deszcz z nieprzerwanym impetem uderzał o parapet. Ich oczy wpatrzone były w siebie nawzajem, niemo próbując dowiedzieć się historii, którą Liam z Niallem ukrywali przed światem. 

- Ja, Niall, Louis, Harry, Zayn, Perrie i Danielle byliśmy przyjaciółmi – zaczął cicho, uważanie dopierając kolejne słowa – jednak ja z Danielle i Niallem, mieliśmy znacznie bliższy kontakt niż z pozostałymi. Można powiedzieć, że byliśmy ze sobą bardziej zżyci. Danielle była bliską kuzynką Nialla. Mieszkała z nim, a ja często gościłem u nich w domu. Pewnego wieczoru wracaliśmy z imprezy. Padał deszcz, wiał silny wiatr, nic nie było widać. Niall z Danielle rozpraszali mnie, byli pijani i wciąż było im mało zabawy. Rozkojarzony wpadłem w poślizg. Dachowaliśmy, kończąc w rowie. Ja miałem złamaną nogę i uszkodzony bark; Niall coś z kręgosłupem, ale nie było to na tyle poważne, by musiał jeździć na wózku; a Danielle… Zmarła. 

- Londyn. Dlatego Perrie nie chce tam jeździć – powiedziała pierwsze, co przyszło jej do głowy, chociaż było to tak absurdalne i nie na miejscu, że gorszego zdania już powiedzieć raczej nie mogła. Liam tylko przytaknął, nie komentując jej potknięcia. – Targnąłeś się na własne życie, bo obwiniałeś się o śmierć osoby, którą lubiłeś. Niall wpadł w bulimię, bo stracił członka rodziny. 

Nie pytała. Stwierdzała fakty. Kolejne elementy układanki, którą przypadkiem poznała, zaczęły wpasowywać się na swoje miejsce. Słowa Louisa, gdy powiedział, że oboje stracili kogoś ważnego, znalazły wyjaśnienie. Wszystko się zgadzało. Mroczna przeszłość Liama i Nialla została rozwiązana, ale ona nie czuła z tego powodu żadnej ulgi. Nadal miała ciężar na barkach, z których nie tyle co musiała sobie poradzić, a chciała. Pragnęła przynieść ulgę ich przyjaźni. Spróbować naprawić to, co wypad popsuł. 

- Nie znałam was, ani Danielle przed wypadkiem – odezwała się, zamykając duże, ciepłe dłonie Liama, w swoich małych i zimnych – ale mam wrażenie, że nie byłaby zadowolona z tego, jak w tym momencie wygląda wasza znajomość, bo o przyjaźni nie ma co tutaj mówić. Powinniście o to walczyć, Liam – powiedziała poważnie, wzmacniając uścisk na jego dłoniach. – Jesteście wyjątkowi. Jedyni w swoim rodzaju. Pamiętam, gdy po raz pierwszy cię zobaczyłam. Stałeś obok piekarni, naprzeciwko ich bloku. Wpatrywałeś się w okno. Nie widziałam dokładnie twojej twarzy, ale śmiało mogę powiedzieć ci, że Niall był smutny. Z niewyjaśnionego dla mnie powodu, w jego oczach pojawił się też ból. 

- Obwiniał siebie – wymamrotał – po tym wszystkim, wcale nie zrzucił na mnie winy, a na siebie. Mówił, że gdyby mnie nie rozpraszał, nic by się nie wydarzyło. Gdyby próbował uspokoić nie tylko siebie, ale i Danielle, ona nadal by żyła. Przez to czułem się jeszcze gorzej. 

- Kiedy to się wydarzyło? – spytała ciężko, patrząc mu prosto w oczy. 

- Pierwszego lipca minie dwa lata. 



Stała w oknie, z kubkiem świeżej herbaty, której ciepło ogrzewało jej dłonie. Mimo że wpatrywała się w widok zza oknem, nie patrzyła na nic konkretnego. Jej myśli szalały wewnątrz głowy, uderzając o czaszkę pojedynczymi słowami, które usłyszała podczas całej rozmowy. 

Londyn. Deszcz. Wypadek. Danielle. Dwa lata. 

Nie chciała nawet sobie wyobrazić, co czuje osoba, gdy w ciągu kilku sekund traci dla siebie kogoś ważnego. Swojego przyjaciela, bratnią duszę. Mimowolnie zadrżała, gdy oczami wyobraźni zobaczyła roztrzaskany samochód, ciała trzech osób, w tym jednego trupa. Nieżywą młodą dziewczynę, która była radosnym duszkiem, dla tych dwóch obecnie smutnych osób. Widziała dużo krwi, pomieszanej ze słonymi łzami i okrutnym deszczem. Słyszała przeraźliwy krzyk bólu, wymieszany z pretensją. Na sam ten dźwięk, chociaż był tylko wymysłem wyobraźni, jej żołądek wywinął fikołka.

Deszcz, dla niektórych piękny, odżywczy, rześki, przynoszący ukojenie. Dla innych motyw powracającego cierpienia. Świadek okrutnego wypadku, który bez żadnego ostrzeżenia zabrał im bliskich. 

Pierwszy lipiec. To już za kilka dni – pomyślała, patrząc ponad ramieniem, na leżącego na kanapie chłopaka. Jego przydługie brązowe włosy wpadały do przymkniętych powiek. Z ust wydobywał się cichy pomruk, który w porównaniu do gadania przez sen Louisa, czy głośnego chrapania Nialla, był znośny. Śpiący Liam wyglądał jak małe bezbronne dziecko, nie mające za sobą tak trudnych i przykrych doświadczeń. Jak dziecko, które wciąż uczy się życia. Dziecko, które spędza czas na ciągłym śmiechu i zabawie.

- Czuję na sobie twój wzrok, Eleanor – mruknął sennie, otwierając jedno oko. Dziewczyna uśmiechnęła się lekko, zajmując miejsce na podłodze, plecami opierając się o kanapę. – Coś cię wciąż męczy. 

- Jaki był Niall przed tym wszystkim? – spytała nieśmiało, biorąc łyk herbaty. 

- Przede wszystkim, nie bał się wejść do kuchni, no i gotował dania, których mógłby mu zazdrościć sam Gordon Ramsay. Dużo żartował, flirtował z każdym na około. Robił dużo zdjęć. Jego śmiech rozbijał się echem po kątach. Był… no cóż wesoły. 

- A ty? 

- Byłem w jego cieniu. Ludzie opisywali mnie jako, najlepszego przyjaciela Horana. Byłem, gdy potrzebował kompana do zabawy, by zrobić komuś żart, skosztować jego potrawy. Znosiłem jego humorki, których mogłaby mu pozazdrościć niejedna kobieta w ciąży. Pomagałem mu w szkole, znaleźć pracę, przygarniałem, gdy pokłócił się z rodzicami. Zajmowałem się nim, gdy był chory, a akurat jego rodziców nie było w domu.

- Kochasz go – powiedziała poważnie, patrząc na niego ponad ramieniem. – Nadal. Uważasz go za przyjaciela, ale naprawdę go kochasz. 

- Skąd ten pomysł, Eleanor? – obruszył się. 

- Ton z jakim, o nim mówisz, jest piękny, Liam. Jeszcze nigdy nie słyszałam, by jakakolwiek osoba opowiadała tak, o swoim przyjacielu. Pełen ciepła, troski, miłości. Delikatnie się uśmiechałeś. Tak nie mówi się tylko o koledze z dzieciństwa, Liam. Tak wspomina się ukochaną osobę. 

- Powinnaś iść spać. Możesz zająć moje łóżku – uciął temat, mocno zamykając powieki, by dziewczyna nie mogła dostrzec jego zaszklonych oczu. 

- Wiesz, że mam rację i niestety nic z tym Liam, nie zrobisz – powiedziała, wstając z miejsca. – Pomogę wam się na nowo odnaleźć. Jestem pewna, że możecie się połączyć i stworzyć coś pięknego. Naprawdę pięknego, Liam – pochylając się nad nim, złożyła na jego czole lekki pocałunek. – Dobranoc.





______________________________________________________

Dzień dobry, Misie! :* 
Na początku zacznę od słów wyjaśnienia, odnośnie poprzedniego rozdziału.
W scenie, w której Eleanor informuje chłopaków, że się przejdzie, Niall znajdował się już w samochodzie, obserwując ją. Nie opisywałam tego, bo miałam wrażenie, że to rozumie się samo przez się. Poza tym nie martwili się o nią, aż tak bardzo, bo wiedzieli, że sobie poradzi. W końcu to nie był jej pierwszy spacer w deszczu, prawda? :)
Co do błędów, to zrozumcie, że mi samej trudno jest je wyłapać. Nie widzę ich, a nikt mi ich nie sprawdza. 
Mam jednak nadzieje, że one nie wpływają aż tak bardzo na całość rozdziału i jesteście w stanie przez nie przebrnąć :)

A jak Wam się podoba ten rozdział?
Tak to sobie wyobrażaliście, czy wręcz przeciwnie? 

Kolejny: 20 lipca! 

Całuję, matrioszkaa! Xx




9 comments:

  1. Muszę powiedzieć, że Twój blog bardzo przypadł mi do gustu. Nie jestem fanką One Direction, ale zaglądam na blogi z opowiadaniami o nich i praktycznie w każdym autorki obsmarowywały dziewczyny chłopaków, szczególnie Eleanor. Tu jest inaczej ;) Bardzo podoba mi się Twój styl pisania, jest lekki i bardzo przyjemny, szybko czyta się każdy rozdział, nawet jeśli nie ma w nim wiele akcji; a do tego trzeba mieć talent. Fabuła jest ciekawa - Eleanor jako była modelka, do tego po odwyku. Bardzo oryginalne :)
    Życzę Ci dużo weny i pozdrawiam ciepło :*
    Mercury

    ReplyDelete
  2. Jestem pod tak ogromnym wrażeniem tego opowiadania,że po każdym kolejnym rozdziale nie wiem co powiedzieć, bo według mnie żadne słowa nie oddadzą tego jak dobre jest to co piszesz, jak mocno potrafisz mnie wciągnąć w tą historię, która jest..hmm.. widzisz, nawet nie umiem znaleźc jednego konkretnego słowa,którego mogłabym tu użyć.Każdy jeden rozdział powoduje burzę emocji i rozmyślań na temat każdego z bohaterów.Ten rozdział zdecydowanie najbardziej przypadł mi do gustu pod każdym możliwym względem.Podoba mi się,każdy jeden szczegół.To jak Liam traktuje El, i jak El traktuje Liama jest po prostu..przyprawia mnie o dreszcze,ciepło w sercu i uśmiech na twarzy.Nie pomyślałabym,że ta dwójka może wejść ze sobą w taką relacją,która moim zdaniem jest wyjątkowa.Myślę,że to właśnie do Liama El może mieć największe zaufanie,rozumieją siebie nawazajem idealnie,bez słów.Tego mi brakowało dotychczas.I tego brakowało też Eleanor.Trzymam kciuki za El,żeby udało jej się to co obrała sobie za cel.Jest bardzo zdeterminowana i ma taki charakter,że z pewnością da radę.Mam nadzieję,że Niall jej w tym pomoże,bo własnie od niego wiele w tej kwestii zależy.
    Cieszę się,że w tym rozdziale wyjaśniło się kilka istotnych elementów tej historii.Z niecierpliwością czekam na kolejne :)
    Kochana,ta historia jest zdecydowanie numerem jeden.Tym co stworzyłaś pokazałaś nam jak bardzo jesteś utalentowana! Kurczę, jesteś genialna w tym co robisz, naprawdę!
    Pozdrawiam cieplutko, buuuuziaki! :*
    @Paulkaaa_

    ReplyDelete
  3. Normalnie nie wiem co powiedzieć/napisać... Rozdział jak zawsze wspaniały i wręcz ma się chęć zawyć z rozpaczy, że się skończył... Mam nadzieję, że nie masz mi za złe tego, że ostatnio wspomniałam o tych literówkach. Każdy jakieś robi i doskonale wiem, jak trudno samemu je wyłapać. Chodziło mi tylko o to, że zazwyczaj jest ich ledwo kilka i nawet o tym nie wspominam. Wtedy jakoś było ich więcej... Ale i tak przeczytałam rozdział z największą przyjemnością...
    W tym rozdziale tak się zamotałam z moimi domysłami, że już potem nie byłam pewna, co z tego przeczytałam, a co sobie dopowiedziałam, więc przeczytałam wszystko jeszcze raz. A potem kolejny, bo wciąż nie mogłam zrozumieć...
    Gdzieś tam przeczytałam (na asku, twitterze, czy sama już nie wiem gdzie...), że dowiem się czegoś więcej z tego rozdziału i nie chodzi tu o tą tragedię z Danielle... To to mądra ja, szukałam podtekstów i drugiego dna już od pierwszego zdania... I gdy tak sobie czytałam, to odniosłam wrażenie, że Eleanor "poczuła" coś do Liama. Coś było inaczej niż z innymi facetami... Jego dotyk był jak najbardziej przyjemny... No i myślę sobie... Mam! A więc nie będzie z Niallem, a Liamem! Jestem genialna!
    Moje zadowolenie z siebie trwało jakieś trzy minuty... Bo teraz już sama nie wiem. Czyżbyś jednak planowała Niama tu przemycić? Nie... Tak? Coś ty zrobiła mojej głowie? Musiałam sobie kolejny raz przeczytać rozdział... I nic. Wciąż mam taki sam misz-masz w głowie... Już miałam lecieć na aska, by cię podpytać, ale przecież nigdy nie odpowiadasz konkretnie na takie pytania... No, ale oni chyba nie będą razem? Niall i Liam... Jako przyjaciele, to jak najbardziej, ale nie jako para. Bo wtedy nie zostanie nikt dla Ele, a na to ja się nie zgadzam...
    A teraz, by już totalnie się pogrążyć... I z moją głową wszystko w porządku. Mam na to papiery ;) Normalnie śniło mi się zakończenie twojego opowiadania. Ale ono nie może się tak skończyć jak w moim śnie! W moim śnie, Eleanor "naprawiła" wszystkich, a sama przegrała, przedawkowując. Ale to nie będzie tak, prawda? Pewnie się za dużo słodkiego najadłam przed snem i stąd tak mi się porobiło...
    Chyba na tym skończę, bo sama się w tym zamotałam... Współczuję czytać te moje wywody... Może powinnam dać jakieś ostrzeżenie na początku?
    O ja głupia! Zapomniałabym napisać, że strasznie się cieszę, iż zdradziłaś tą tragiczną historię, która zapoczątkowała kolejne tragedie... Tak coś czułam, że będą obwiniać się o śmierć Danielle, ale jakoś myślałam, że ona była z Liamem i dlatego Niall się od niego odsunął. Kolejny dowód na to, że nie nadaję się na wróżkę...
    Teraz już kończę ten chaos... Naprawdę będę pełna podziwu, jeśli coś zrozumiesz z tej mojej pisaniny...
    Kocham Cię ❤ I nie wierzę, że byłaś w Opolu... Dwa lata temu, mogłabym też być na takim spotkaniu... A nawet mogłoby być u mnie w domu ;) No nic... Pozostaje mi tylko czekać na wrzesień i później na twój przyjazd do Anglii :)
    Całuję xx

    @KateStylees

    ReplyDelete
  4. I w tym momencie moje życie legło w gruzach... A już myślałam, że będzie coś pomiędzy Eleanor i którymś chłopaków... No ale cóż. Bywa i tak. Cholera jasna, jestem tak ciekawa czy Liam potwierdzi swoje uczucia wobec Niall'a, że cuusik... :D No ale może jednak nic z tego nie wyjdzie.. Nadzieja matką głupich.. :D

    Rozdział jak zwykle świetny! Nic dodać nic ująć. :) Ugh.. Nie wiem czy wytrzymam do 20 lipca.. Będę tu chyba zaglądać codziennie, czy przypadkiem nie dodałaś nowego rozdziału.. :)

    Pozdrawiam serdecznie :)
    Buziaki ♥
    @Scream_PL

    ReplyDelete
  5. uh, mam do nadrobienia aż trzy rozdziały, ale dam radę! yeah! stęskniłam się, serio <3 brakowało mi twojej twórczości ah i Eleanor. i ciebie, kochana <3
    na wstępie powiem, że bardzo podoba mi się nowy wizerunek bloga. jest bardzo prosty i skromny, a jego kolorystyka najzwyklej w świecie dodaje uroku. jest idealnie, serio. chociaż nie obraziłabym się gdybyś dodała jakiś nagłówek :) jakby co, pisz do mnie postaram się pomóc. ALE to tylko takie moje czepialstwo, z którego niestety słynę, hahaha :D
    dobra, przejdźmy do fabuły.

    14: uh ten rozdział w sumie zmienił moje spojrzenie na Eleanor o 180 stopni. zawsze ją lubiłam, a teraz chyba jeszcze bardziej. niesamowite, że dziewczyna potrafiła tak otwarcie opowiedzieć młodzieży o narkotykach i swoich przeżyciach. jestem pełna podziwu. sądzę, że ja nie umiałabym przyznać się do TAKIEGO błędu. w sumie El niby była po tych terapiach, po leczeniu itp, ale jednak dragi wciąż ją kusiły, prawda? choćby w tym rozdziale z dziwnym zachowaniem Liama. a tutaj... przyznała się. i odnoszę wrażenie, że ten moment był swego rodzaju przełomowy - czyżby El sama siebie przekonała o źle narkotyków? oh mam nadzieję, bo to na prawdę zło wcielone.
    Niall.. kurczaki. aleś palnął chłopie. obawiam się, że niby "niewinne" pytanie trochę urazi dziewczynę. albo i nie? sama nie wiem. dziwnie zareagowała. obraziła się, zrobiło jej się przykro czy najzwyklej w świecie się wkurzyła o wścibskość blondyna? ALBO POPATRZMY Z ZUPEŁNIE INNEJ STRONY - może porównał jej uzależnienie do swojej choroby, do bulimii? i w ten sposób tak jakby chciał... dowiedzieć się czy nie ma innego wyjścia. oj nie wiem. Zayn, Zayn, Zayn... chłop z dwiema twarzami. ta druga bardziej mi się podoba, chociaż nie jest jakoś specjalnie opisana. chciałabym, żeby był taki na prawdę. a może jest? może tylko zgrywa twardziela, a tak na prawdę jest wrażliwym i wesołym nauczycielem angielskiego? arogancki dupek.. oj pogubiłam się :D czytam dalej, bo umieram z ciekawości.

    ReplyDelete
    Replies
    1. 15: JAK MOGŁAŚ SKOŃCZYĆ W TAKIM MOMENCIE? PRZECIEŻ GDYBYM TEN ROZDZIAŁ PRZECZYTAŁA WCZEŚNIEJ, GDYBY NIE BYŁO DODANEGO JUŻ 16 TERAZ TO BYM CHYBA ZWARIOWAŁA! DOSŁOWNIE! dobra, spokój. wybacz za wybuch :D a więc miałam w pewnym sensie rację. Niall porównał problem El do swojego. oboje siedzą w tym samym. no proszę. cieszę się, że kurde ta parka tak się lubi. oboje mają beznadziejną przeszłość, oboje mają okropne problemy z własną osobą. mogą się wspierać. będą się wspierać. to jest wręcz... idealne. oh Els ja też kocham deszcz, tyle nas łączy! no i jeszcze Liam. jak ja się cieszę, że wreszcie się dowiedziałam (prawie -.-) dlaczego ta dwójka przyjaciół już nie utrzymywała kontaktu (od jakiegoś zdarzenia... nie to zdanie nie ma sensu ;o), co było powodem do próby samobójczej Payne'a. zastanawiam się tylko co tak na serio spowodowało bulimię u Nialla. trauma po śmierci Danielle? btw JAK MOGŁAŚ UŚMIERCIĆ TAK PIĘKNĄ I UTALENTOWANĄ OSÓBKĘ JAK DAN? no nie wierzę. ona jest moim wzorem w tańcu, ona i Mazzi ;o ale do rzeczy. zastanawiam się nad chorobą Horana, ciągle pozostaje dla mnie tajemnicą. kurde, biorę się za 16 bo wariuję tutaj.

      16: NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, NIAM, USZCZYPNIJ MNIE BO JA CHYBA ŚNIĘ. jestem taka szczęśliwa i wzruszona! Boże, Liam jest chyba moją ulubioną postacią w tym opowiadaniu. jego nieśmiałość jest tak strasznie urocza, ah, przy tym wszystkim jest troszkę tajemniczy. i jeszcze ten NIAM! no nie wierzę! on na serio go kocha! ale El go wrobiła, haha, nakryła cię kochasiu. jest cudownie, na serio, tylko szkoda mi tej Dan. biedna dziewczyna. no i moje przypuszczenia się w pewnym sensie sprawdziły - Niall ma bulimię bo się obwinia o śmierć przyjaciółki. a Li próbował się zabić. z tego samego powodu. wszystko układa się do kupy! tak! Pluton detektyw. chociaż nie.. tam wszystko było napisane czarno na beżowym. kurwa ;c ojć wymsknęło się, wybacz ;c a już się cieszyłam, że jestem inteligentna. dobra, trudno.. wobec tego, rozdział bardzo udany. jak dobrze, że jest 17 i tylko 3 dni do następnego! jak dobrze!

      nie przejmuj się błędami, każdy je popełnia. ja, ty, rodzice, przyjaciele, pisarze, ha nawet nasz prezydent wyskoczył przecież z pięknym błędem! ale błędy nie świadczą o tym, jak dobre jest dzieło. a TWOJE dzieło jest idealne. nie kończ go, proszę.

      strasznie długi ten komentarz, haha, koniec na razie. ciesz się, że wróciłam, wybacz, że mnie nie było. teraz już będzie ok :) całuję, lofki lofki lofki x1000 i niech NIAM będzie z tobą <3 twoja Pluton <3

      Delete
  6. Gdy przeczytałam ten rozdział jakiś czas temu szarpały mną bardzo sprzeczne i skrajne emocje. Na początku dwie osoby ( dlaczego chciałam napisać para?) biegną trzymając się za ręce w deszczu "A Palce ich dłoni złączone w mocnym uścisku". Przecież, to jeden z tych momentów, który zawsze przekazuje nutkę romantyzmu. Może to właśnie dlatego, z przyzwyczajenia, które utarło się gdzieś w głowie, człowiek nawet nie ma świadomości, że przypisuje coś takiego do tej miłosnej grupy. W takich momentach uśmiech sam wkrada się na twarz. No błagam, deszcz, mokre ciała, uśmiechy na twarzy, trzymanie się za rękę? Nie można przejść koło tego obojętnie!
    "Mimo tego, że oboje byli cali mokrzy, a temperatura ich ciała spadła o dobrych kilka stopni, dziewczyna czuła przyjemne ciepło, w miejscu, w którym ich dłonie się łączyły. Nigdy nie czuła czegoś takiego, chociaż nieraz trzymała chłopaka za dłoń."
    Po tych słowach prawie ześwirowałam. Czyżby Eleanor poczuła coś do Liama? „czuła przyjemne ciepło”. Znowu umysł waruje i używa tej strony, po której są uczucia z serii tych mniej przyjacielskich, a raczej partnerskich, jeśli wiesz co mam na myśli.
    Po takim wstępie wszystko kojarzyło mi się jednoznacznie. Jakbym wkroczyła na jakąś drogę, odbierając każdy jej znak jako dobry kierunek. Komplement Liama na temat włosów El też mi nie umknął. Jej rumieniec na twarzy także. Myślę sobie „ Czyli to będzie Payn? To on podbije serce El?” To byłaby z jednej strony piękna, z drugiej tragiczna historia. Piękna, ponieważ miłość Liama i El mogłaby ich ocalić, byliby dla siebie wsparciem, podporą. Oboje wiele przeszli i przez pewien okres, mieli swoje życie za nic, za coś bezwartościowego. Może pomogliby sobie odnaleźć sens istnienia. Sens, który znajdowałby się w drugiej osobie.
    Tragiczna historia, łączy się z moim ciągłym wyobrażaniem, czegoś co w rzeczywistości nie miało jeszcze miejsca, a raczej nie było napisane. Nie powiedziałaś nigdy otwarcie, jak to będzie między Niallem a Liamem. Ale zawsze gdzieś w rozdziałach , między wersami przemycałaś nam sygnały, które mogliśmy odczytać. Nie byłam niczego pewna, wciąż po tym wstępie nie jestem. Ale końcówka rozdziału, daje nam wręcz prawie oczywisty znak. Ujawnia się tam twoje zamiłowanie do Niama, którego nie mogłoby zabraknąć w opowiadaniu. Jednakże, mimo że o tym wiedziałam, wciąż miałam nadzieje. Wracając do meritum. Dlaczego ta miłość byłaby tragiczna? Dlatego, że Liam nie jest obojętny Niallowi. Nie wiem co by się stało, gdyby Blondyn miał widywać kogoś kogo darzy uczuciami z kimś innym. Boje się, że mógłby jeszcze bardziej pogrążyć się w własnych problemach, a bulimia to nie byłaby jedyna rzecz, z którą musiałby się mierzyć.
    Sama nie wiem, z jednej strony gubię się w tej szamotaninie, mylą mnie te gesty i czułe słówka. Z drugiej zaś odnajduje w tym jakiś dziwny sens. Zabrzmi ckliwie, ale podobno jedynym sensem w życiu jest miłość. Tutaj na pewno wszyscy jej szukają, zaglądając pełni nadziei w każdy kąt, w którym mogłaby być ona ukryta.

    Po naszym wspólnie spędzonym dniu, gdy uchyliłaś mi rąbka tajemnicy, wiem już trochę więcej, ale mimo to spisałam Ci moje wciąż obecne obawy. Nadal jestem ciekawa co dalej wymyślisz!

    Ściskam!x

    ~Eirene

    ReplyDelete
  7. Jeśli tak bardzo chcesz mieć ten mój wypocony komentarz to proszę bardzo! :D
    Noooo więc...moment El-Liam! Awwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwww, wiesz, że kocham to tak bardzo jak Niam'a! No allksjkbdklb, no. Bo ja już sama nie wiem. Z jednej strony chcę Niama a z drugeiej El-Liama! To jest naprawdę trudne. I zaczynam się bać tego, co możesz tu wymyślić! xD
    No i widzisz, że znowu nie wiem, co ci napisać. To po prostu jest cudowne, kochane, słodkie, świetne, wspaniałe iiii kocham to, no.
    Jezusie, nie umiem już pisać komentarzy, wyszło się z wprawy.
    Ale wiedz, że kocham cię i kocham to opowiadanie iiiii....to wszystko.
    Jestem ostatnio mało kreatywna, ehh. ;c
    Ściskam mocno!
    xoxo
    Ann

    ReplyDelete
  8. W końcu przychodzę z komentarzem i jak to mam w zwyczaju z ogromnym opóźnieniem... Chyba zacznę komentować od razu po przeczytaniu... Dla mnie będzie to chyba najlepsze wyjście :)
    Przeczytałam ten rozdział kolejny raz i moje odczucia co do niego absolutnie nie zmieniły się... Jest to niezaprzeczalnie chyba najlepszy rozdział tego opowiadania. Jest przepiękny... Znajduje się w nim i można poczuć tyle emocji... Smutek, miłość, przyjaźń, ból... Wszystko to zaczęło kłębić się, ale w środku mnie. Nie sądziłam, że pomiędzy Liamem, a Eleanor może utworzyć się tak dobra relacja. Wspaniale czyta się to jak on traktuje Els i jak ona traktuje jego. Są jakby dla siebie lekarstwem. Mam wrażenie, że doskonale czują się ze sobą i tutaj moja główka zaczęła pracować na dużych obrotach... Czy Els poczuje coś więcej niż przyjaźń do Liama? A może do Nialla? Czy któryś z nich będzie pragnął coś więcej? Oj, ależ jestem tego ciekawa.
    No i w końcu też poznaliśmy tragiczną historię... Ile to wszystko musiało ich kosztować...
    Och, i na końcu... NIAM, NIAM, NIAM! Powiem Ci, że teraz to już kompletnie nie wiec co mam myśleć... Nawet nie wiem jak mam to napisać, więc chyba po prostu już skończę...
    Słowa napewno nie oddadzą tego jak dobrze i pięknie piszesz. Jesteś jak dla mnie fenomenalna w tym co robisz i rób to dalej cały czas. Wiem, że może się powtarzam, ale to jest tylko i wyłącznie prawda. Na początku miałam obawy co do tego opowiadania, ale teraz nie mam już Ż A D N Y C H !
    Kocham Cię za to wszystko...
    Buziaki!
    @unrealdreamm

    http://sensitive-loving-nasty.blogspot.com/
    http://addiction-hatred-and-passion.blogspot.com/

    ReplyDelete