Friday, July 26, 2013

Rozdział 18


Każdemu, kto codziennie wystawiony jest na pokusy, od których jest uzależniony. 
Każdemu, kto próbuje walczyć ze swoim własnym Demonem, ale mu to nie wychodzi. 
Każdemu, kto tylko udaje, że żyje.



Kiedy poznała Toma, uważała go za nieszkodliwego dzieciaka, który podobnie co ona, zabłądził trochę w swoim życiu i chce się poprawić. Kiedy jednak zaczęła z nim spędzać co raz więcej czasu, zdała sobie sprawę, jak bardzo się pomyliła. Nieszkodliwy dzieciak zamienił się w manipulującego osobnika, dla którego wyjście z uzależnienia wcale nie znajdowało się na szczycie listy priorytetów. Niejednokrotnie zdarzało się, że zmuszał naiwną dziewczynę, do wykorzystywania swojego nazwiska i załatwiania mu kolejnych narkotyków. Przez niego nauczyła się kłamać jak nigdy dotąd. Przechytrzała strażników. Niepostrzeżenie udawało się jej wyjść poza teren ośrodka, tylko po to by spotkać się z dilerem, który sprzedawał narkotyki dla Toma. Gdy po jakimś czasie odmówiła mu kolejnej dawki, wściekł się. Zaczął na nią krzyczeć, szamotać ją, okładać pięściami. Wylądowała na ostrym dyżurze ze wstrząsem mózgu i licznymi siniakami. Toma przeniesiono na inny oddział, a ona obiecała sobie, że nigdy więcej go nie spotka. 

Pamiętała pierwsze spotkanie z Harrym, który odwiedził Toma, nim ten trafił na oddział zamknięty. Pamiętała jak bardzo był zmęczony pobytem w ośrodku. Jego oczy w identycznym odcieniu co Toma, były matowe. Nie mogła w nich dostrzec błysku, wesołej iskierki, ani nawet entuzjazmu, z tego, że może zobaczyć swojego kuzyna. Później, gdy rozmawiała z Harrym o Tomie, zrozumiała dlaczego. Nie znosił go. Nie trudno było jej się domyślić, dlaczego. Sama miała do niego uraz, przez to, jak bardzo się dla niego narażała, tylko dlatego, by mógł spokojnie wziąć kolejną działkę. Nie musiał uciekać z ośrodka, dzięki czemu rodzina wierzyła, że nadal przesiaduje w Bolton. 

Oczarował ją. Użył swoich cholernie przeklętych sztuczek, sprawiając, że biedna, naiwna dziewczyna uległa mu bez mrugnięcia okiem. Omamił ją do tego stopnia, że zaczęła się dla niego wymykać z ośrodka, kupować kolejne prochy i dawać mu, z słodkim uśmiechem, totalnej idiotki. Do tej pory nie mogła uwierzyć w to, jak bardzo dała się wkopać w to uczucie. Zauroczona kimś takim, poniosła największą klęskę. Pozwoliła by inny, całkowicie niespodziewany priorytet nią zawładnął. Obiecała sobie, że to się więcej nie powtórzy. Więcej nie pozwoli sobie na takie dziecinne zagranie. Nigdy więcej nie zachowa się jak głupia nastolatka, która szaleje na widok jakiegoś przystojnego chłopca. Zawiodła samą siebie. Swoje priorytety, które wówczas były dla niej ważne, przekreśliła, przez jedno zauroczenie, z którego stojący zza nią chłopak, zdawał sobie sprawę. 

Nadal patrzyła tylko na jego odbicie w brudnej powierzchni lustra. Żałowała momentu, w którym opuściła bezpieczne towarzystwo Liama, na rzecz skorzystania z toalety. Właściwie nie mogła tego przewidzieć. W końcu Tom nadal powinien być w Bolton, a nie w Chester. Właściwie skąd miała wiedzieć, że ucieknie z ośrodka? Nie wiedziała. Strach paraliżował jej ciało, gdy zauważyła, jak brunet robi krok w jej kierunku, uśmiechając się perfidnie, co robił dość często. Ilekroć Eleanor dawała mu kolejne prochy, zdobyte tylko i wyłącznie dzięki kontaktom u znajomego dilera, który specjalnie dla niej zaszył się w Bolton na dłużej. Była mu wdzięczna, że to robił. Sama nigdy nie wzięła, chociaż Tom proponował jej to nie raz. Nie chciała. Nie po to trafiła do ośrodka, by w nim brać. Od tego były imprezy z dala od lekarzy psychiatrów. 

Zielone tęczówki, w których z pewnością tonęła nie jedna dziewczyna, uważnie zlustrowały całą sylwetkę brunetki. Począwszy od eleganckich sandałków na koturnie, przez długie nogi, zahaczając o poszarpane szorty, by skończyć na czarnym staniku, który prześwitywał przez cienki materiał kolorowego topu. Jego usta wykrzywiły się w złośliwym uśmiechu, gdy podszywszy jeszcze bliżej, przejechał palcem wzdłuż jej boku, zahaczając o biustonosz, czy krawędź spodni. 

- Minęło tyle miesięcy od kiedy ostatni raz wyszłaś na wybieg, na twoja figura nadal się utrzymuje. Mam prawo sądzić, że to za sprawą nielegalnych wspomagaczy. Czyż mam rację, panno Calder? – spytał niskim, gardłowym głosem, patrząc prosto w jej brązowe tęczówki. Dłoń dziewczyny strzepnęła grubego palca chłopaka, odwracając się do niego przodem. 

- Co ty robisz w Chester, Tom? – siląc się na spokojny ton, nie chciała mu pozwolić odczuć, jak bardzo jest przerażona, jego towarzystwem. Nadal pamiętała, jego pięść lądującą tu i ówdzie, dotkliwie raniąc jej ciało. – Uciekłeś? 

- Zawsze byłaś bardzo inteligentna, Eleanor. Przykre, że taka osoba, wpadła w coś takiego. I jeszcze większa szkoda, że opuściła przytułek dla uzależnionych. To takie smutne, czyż nie, kochanie? – spytał z dziwnym błyskiem, pozwalając swoim palcom dotykać jej gładkiej skóry. – Miałem do ciebie słabość, naiwna dziewczynko, chociaż myślałaś inaczej. Podobałaś mi się. Leciałem na każdy detal twojego zachwycającego ciała. Kusiłaś mnie, ilekroć ubierałaś spodnie dresowe, chowając przede mną te swoje długie nogi – Eleanor skrzywiła się na jego ton, odsuwając od niego, wpadając przy tym na umywalki. – Och, nie masz dokąd uciec? Gdzie mój kuzynek, gdy go potrzebujesz?

- Czego chcesz, Tom? – jej głos był teraz nie tylko przerażony, czy zdenerwowany, ale także zmęczony. Dziewczyna miała dość usługiwania mu, po tych wszystkich razach, gdy obawiała się, że ktoś nakryje ją na wymykaniu się. – Nie mam sił, ani tym bardziej humoru na ponownie bawienie się z tobą, w cokolwiek. Pora wziąć się za siebie, przejrzeć na oczy i spróbować wyjść z tego, co nazywa się uzależnieniem. 

- Ciekawe, że masz czelność powtarzać słowa jednego z psychiatrów, będąc na jednej z imprez w centrum Chester – Tom przekrzywił głowę lekko w prawo, patrząc na nią pod innym kątem. – Nie byliby chyba zadowoleni z twojego podejścia do zwolnienia. 

- Nie twój interes, jakby na to zareagowali – odcięła mu się ostro; kładąc dłonie na piersi, spojrzała na niego chłodno. – Wyjdź stąd, Tom – poprosiła spokojnie, mając cichą nadzieje, że mimo swojego ciężkiego charakteru, posłucha ją. 

W tym momencie drzwi od łazienki otworzyły się z hukiem, ukazując dwójkę chłopaków, stojących zza nimi. Eleanor spojrzała w ich kierunku, domyślając się kogo może ujrzeć. Para zielonych i brązowych tęczówek wpatrywała się prosto w nią. W oczach Liama mogła niemalże dostrzec wyraźną ulgę, która wskazywała na to, jak bardzo chłopak się o nią martwił. W oczach Harrego czaił się gniew w najczystszej postaci. Usta zaciśnięte w wąską linię, a dłonie w pięści tylko to potwierdzały. Był wkurzony widokiem kuzyna i to jeszcze w obecności Eleanor. 

- Co, do chuja, ty tu robisz?! – zagrzmiał ostro Harry, ani trochę się nie hamując. – Miałeś siedzieć w Bolton do końca roku. Znowu spierdoliłeś? Czyś ty do reszty, kurwa, oszalał?! 

- Harry, Harry, Harry – Tom pokręcił z politowaniem głową, stąpając lekko po obskurnej podłodze. – Jesteś taki głupiutki. Widać, że znajomość z nią – kiwnął na dziewczynę, która nie wykonując żadnego kroku, w dalszym ciągu opierała się plecami o umywalki, ciężko oddychając – źle na ciebie wpływa. Stałeś się bardzo niegrzeczny. I ciekawski. Nigdy taki nie byłeś, kuzynie. Ani wtedy, gdy razem piliśmy tanie wino pod mostem w Chester; ani wtedy gdy paliliśmy trawkę; ani wtedy gdy wciągnęliśmy jedną czy dwie kreski koki. Zmieniłeś się Kudłaty. Niestety na gorsze – cmoknął z dezaprobatą, kręcąc przy tym głową.

- Brałeś prochy? – powiedział ktoś słabo za plecami Harrego. Eleanor wcale nie musiała patrzeć w tamtym kierunku by rozpoznać głos Louisa. – Jak… Kim on w ogóle jest? I czemu siedzi z Eleanor w damskim kiblu? Co się tutaj w ogóle dzieje? – zadawał kolejne pytania z szybkością karabinu maszynowego, będąc całkowicie zagubionym. Nikt jednak nie pośpieszył mu z wyjaśnieniami. Eleanor nie miała na to siły, a Harry nawet nie spojrzał w jego kierunku; całą swoją uwagę poświęcając Tomowi.

- No proszę, Hazza. To twój kochaś? Całkiem, całkiem… 

- Odczep się od niego, Tom – warknął, robiąc krok do przodu. 

Mężczyzna pokręcił przecząco głową, sięgając do kieszeni spodni, z której powoli wyciągnął strzykawkę załadowaną tak dobrze znanym jej narkotykiem. Heroina odbiła od siebie przydymione światło jarzeniówek, które mrugały, nadając pomieszczeniu ponurego wyglądu. Przez ruch w jaki wprawił ją Tom, wędrowała z jednego końca pojemnika, do drugiego kusząc swoim wyglądem. Krew w żyłach Eleanor zawrzała. Źrenice rozszerzyły się mocniej. Wspomnienia wróciły. Te złe. Ponure. Złowieszcze. Wspomnienia, które nigdy więcej nie powinny pojawiać się w jej głowie. 

Zaplecze pokazu mody. Toaleta w studiu podczas sesji zdjęciowej. Ostra impreza w centrum Londynu. Domówka z masą nieznajomych poza miastem. Heroina przyjmowana litrami. Liczne ślady na dłoniach, które widziała ilekroć na nie spojrzała, których nawet puder nie zamaskował do końca. Nauczyła się z nimi żyć. Nauczyła się znosić widok tych wszystkich ludzi, którzy czasami bez żadnego skrępowania patrzyli się na nie. Mogła przejść przez terapię, ale Uzależnienie znowu się odezwało. Już drugi raz od dnia wyjścia z ośrodka. 

Jeden strzał, kochanie.

- Kurwa! – usłyszała ostre przekleństwo wydobywające się z ust Harrego. – Co ty odpierdalasz? Jesteś aż tak psychiczny?

- Zrób krok, a twoja śliczna przyjaciółka przypomni sobie smak heroiny – Eleanor przełknęła głośno ślinę, spoglądając na płyn w strzykawce. 

Poczuła jak Tom przesuwa się w jej kierunku, łapiąc mocno za lewe ramię, na którym śladów było zdecydowanie więcej niż na prawym. Heroina była bliżej, niż kiedykolwiek wcześniej. Na wyciągnięcie ręki. Wystarczyło tylko podnieść dłoń, złapać strzykawkę i wbić w żyłę. Nic trudnego, w końcu robiła to niejednokrotnie. A jednak coś uniemożliwiało jej wykonanie jakiekolwiek ruchu. Ledwo przeniosła spojrzenie z igły, a od razu miała zamiar opuścić je. Harry mordował Toma wzrokiem. W zielonych tęczówkach Kudłatego czaił się mord w czystej postaci. Ochota potępienia, szybkiego zakończenia tego wszystkiego. Nie mogąc znieść tego spojrzenia, powędrowała dalej. Louis patrzył się na swojego chłopaka z wyraźną niepewnością, zagubieniem. Na jego twarzy wykwitł wielki znak zapytania, który wcale tak szybko nie zniknie. Eleanor miała świadomość, że czeka ich długa i poważna rozmowa. Gdy popatrzyła na Liama, w brązowych tęczówkach dostrzegła determinację, chęć do działania. Chciał wkroczyć do akcji, ale słusznie zdawał sobie sprawę, że to na nic. Nie powinien nic robić, bo nie skończy się to dobrze. Dopiero gdy uważnie się jemu przypatrywała, zauważyła Nialla, schowanego zza jego plecami. Niebieskie tęczówki zdawały się błyszczeć w lichym oświetleniu toalety. Widziała w nich niepokój, strach, zdezorientowanie. Liczne negatywne emocje, od których chciała go uchronić wyszły na światło dzienne. A wszystko dlatego, że w nieodpowiednim miejscu pojawił się Tom Styles*. 

- Eleanor, kochanie – powiedział spokojnie, z nutą nieodpowiedniej czułości, jakby dziewczyna rzeczywiście była jego kochaniem i tylko ze sobą rozmawiają. Przejechał lekko igłą po jej delikatnej skórze, wywołując tym samym ciąg nieprzyjemnych dreszczy.

Poproś Go by mocniej nacisnął. Zmuś Go by wbił ją w Ciebie. Poradzisz sobie. 

- Nie rób tego, Tom – szepnęła przerażona, bardziej niż kiedykolwiek indziej. Nie ukrywała już swojego lęku. Nie starała się być spokojna czy silna; było to na nic. Czuła krew pulsującą w skroniach, żołądek skręcający się w supeł, wyschnięte usta. Serce rozpoczęło szybki bieg, a ona była pewna, że długo tak nie pociągnie. Strach ją w końcu wykończy. – Przestań. 

- Wasza przyjaciółka była bardzo niegrzeczna i powinienem ją ukarać. W końcu niegrzeczne osoby, powinno się karać, prawda? – pytanie skierował bezpośrednio do Harrego, który ani na moment nie spuścił go z oczu. 

- Naćpałeś się – stwierdził, marszcząc czoło, na którym pojawiły się trzy podłużne linie, a brwi złączyły w jedno. Gdy ona była przerażona tym, co Tom może zrobić w każdej chwili; on emanował prawdziwą wściekłością. – Właściwie czego ja się mogłem po tobie spodziewać? Zawsze będziesz ćpunem. Nigdy z tego nie wyjdziesz. Czego od niej chcesz? Powinieneś zostawić ją w spokoju. 

- Chcę sprawiedliwości – powiedział prosto, jakby mówił o czymś naprawdę normalnym. Eleanor skrzywiła się, słysząc te słowa. Podejrzewała, że wcześniej czy później prawa wyjdzie na jaw, a Tom będzie szukał zemsty. Teraz stojąc w jego mocnym uścisku, na granicy życia i śmierci, żałowała, że wcześniej nie podjął decyzji o wymierzeniu kary. Gdy jeszcze siedziała w Bolton i miała w nosie, czy je opuści, czy nie. Żałowała, że znalazł ją w momencie, gdy miała zacząć wszystko od nowa. – Mała, naiwna dziewczynka, powinna dostać zasłużoną karę. Na co już dawno zasłużyła. Miałem to zrobić wcześniej, ale postanowiłem, że poczekam. 

- Co ona ci, kurwa mać, zrobiła, Tom? 

- Nie trzymała języka za zębami, kiedy sytuacja tego wymagała. Nie milczała, gdy było to konieczne. Uprzedzałem ją, że jeśli wykona zły ruch, pożałuję. 

- Nic nie zrobiłam, Tom – mruknęła cicho, próbując się wyrwać z jego uścisku, na co on mocniej złapał ją dłoń. – Puść mnie.

- Nawet nie wiesz, jak bardzo chcę to zrobić, Eleanor – westchnął; dłonią, w której trzymał strzykawkę przejechał po jej lokach. W tym z pozoru nic nieznaczącym geście, było więcej czułości, niż kiedykolwiek wcześniej Eleanor widziała. – Ale to niestety niemożliwe. 

Krzyk. To ostatnie co Eleanor usłyszała, nim zimny metal wszedł w głąb jej skóry. Nim nie poczuła narkotyku szybko mieszającego się z krwią. Nie spojrzała na żadnego z chłopaków. Jej wzrok utkwiony był w punkcie, w którym igła spotkała się z żyłą. Poczuła tak dobrze znane jej uczucie. 

Witaj, Eleanor. Tęskniłaś?





__________________________________________________________

*Tom Styles - wiem, że w rzeczywistości kuzyn Harrego, ma inaczej na nazwisko, 
ale to mi bardziej pasowało.

Nie wiem, co myśleć o tym rozdziale. 
Moim zdaniem jest... nijaki.
 Pewnie znajdziecie w nim masę błędów i nie logiki - za co przepraszam. 
Nie powinnam pisać bloga z tematyką, na której się nie znam.
Nie wiem, jak właściwie Eleanor powinna zareagować na widok heroiny. 
Działam pod wpływem instynktu. 

To na tyle. 
Życzę Wam spokojnego tygodnia. 
Rozdział 19 mam napisany, więc jeśli Internet nie będzie mi robił żadnych numerów, 
dodam go za tydzień. 

matrioszkaa! X


11 comments:

  1. W końcu jest! Och, jak ja kocham takie rozdziały, gdzie dzieje się, dzieeeeje. Od razu szybko pochłonęłam ten rozdział... Widać, że to świństwo zrobiło z Toma innego człowieka. Jest nieobliczalny i tak czułam, że nie popuści Eleanor i wbije jej igłę w żyłę. Do Els powróciły wspomnienia i niestety to najgorsze świństwo, od którego tak bardzo chciała się wyleczyć. Nie chcę wiedzieć co czują chłopaki. Liam, Niall... Znaczy się ja wiem co oni muszą czuć i cholernie im współczuję z tego powodu, bo bezradnie patrzyli na to wszystko, z myślą, że nic nie mogą zrobić. No bo w końcu kto się tam spodziewał tego świra? Zapewne i tak by to zrobił... No, to teraz namieszałaś :) Ale spokojnie, nie mam Ci tego za złe! ^^
    Świetny rozdział i w to wszystko tak się wczułam, że jak czytałam końcówkę to aż wzdrygnęłam się na krześle, a moje oczy od razu zrobiły się większe... Wszystkie emocje jakie czują bohaterowie, czuję je także ja na swojej skórze. I to jest wspaniałe.
    Czekam z wielką niecierpliwością na kolejny rozdział :)
    Do następnego, buziaki! x
    @unrealdreamm

    http://sensitive-loving-nasty.blogspot.com
    http://addiction-hatred-and-passion.blogspot.com

    ReplyDelete
    Replies
    1. Czy zabrzmi dziwnie, jeśli Ci napiszę, że szczerze polubiłam postać Toma? Jest jeszcze bardziej pokręcony niż Eleanor. A dodatkowo ta jego nieobliczalna strona. Mrau, nic tylko usiąść z nim przy kawie i porozmawiać o wszystkim. Dodatkowo mocno obawiałam się jego postaci. Bałam się, że nie wykreuję jej odpowiednio. Że coś, za przeproszeniem, zjebię. Cieszę się, że mi się to udało i nawet doprowadziłam do tego, że przez jego zachowanie, się wzdrygnęłaś.

      Nowy rozdział już dodany!

      Pozdrawiam, matrioszkaa! X

      Delete
  2. Fenomenalny rozdział ;) czytałam z wielkim zaciekawieniem.
    pozdrawiam. xx

    ReplyDelete
    Replies
    1. Cieszę się, że Cię zaciekawiłam. Ogromnie się bałam tego rozdziału. W końcu jego akcja toczy siętylko w... toalecie. Pozdrawiam, matrioszkaa (;

      Delete
  3. Więc jednak to zrobił. Tom zniszczył życie Eleanor. Wszystko, do czego dążyła - prysnęło niczym bańka mydlana. Chociaż, teoretycznie, to nie była jej wina, że heroina znalazła się w jej krwiobiegu. Wszystkiemu winny jest Tom i aż boję sobie pomyśleć, co takiego Harry albo Liam mu zrobią, kiedy odsunie się od Eleanor.
    Chyba błędów nie napotkałam, ale cóż, nawet jeśli takowe by się znalazły to byłyby niczym w porównaniu do całości rozdziału. Nie wiem jak Ty to robisz, ale za każdym razem, gdy czytam twoje rozdziały to trochę ci zazdroszczę Twojego stylu pisania. Jest taki lekki i, przyznam szczerze, szeroki zasób słów i porównań mnie zaskakuje. Osobiście, staram się pogłębiać swoje słownictwo, ale czasami mi nie wychodzi i muszę jakoś to zastępować itp. Ale nie będę pisać o sobie tylko o tym opowiadaniu. Dobrze wiesz, jak już wspominałam wcześniej, uwielbiam to ff i cała fabuła mnie porusza, a i na marginesie. Nie wiem, czy to pisałam, ale postawa Calder jest naprawdę godna podziwu. Bohaterka powinna być wzorem do naśladowania, a raczej jej siła woli, dla uzależnionych, bądź leczących się od jakiegokolwiek uzależnienia osób. Nie wiem jak ty to robisz, ale potrafisz nadać opowiadaniu przesłanie, a nie puste słowa, jak to jest w niektórych ff. Za to kocham tę opowieść.
    ily, xoxo

    ReplyDelete
    Replies
    1. O mój Boże! Dziękuje! Nie wiem co powiedzieć. Nie przypominam sobie, by ktokolwiek powiedział mi, że tym opowiadaniem przekazuje jakiekolwiek wartości. Że pomagam. To cudowne, słyszeć coś takiego. Ogromnie Ci dziękuje! Xx pozdrawiam, matrioszkaa! (;

      Delete
  4. Naprawdę nie wiem, co powiedzieć o tym "toaletowym" rozdziale... Oczywiście był ciekawy i zdradził kilka faktów z przeszłości, o których nie wiedzieliśmy. Był też mroczny, za sprawą Toma. Trochę "przegadany", ale ja uwielbiam dialogi. Było wszystko, co lubię w twoich rozdziałach, a mimo to, nie wiem, co pisać...
    Atmosfera był ciężka, ale chyba nie powinna być inna...
    Tak jak ty, nie jestem wielkim specem od narkotyków, ale trochę dziwi mnie fakt, że narkoman "oddaje" swoja działkę - nawet jeżeli robi to by się zemścić. A może to coś więcej niż "zwykła" działka? Choć wydaje mi się, że on nie chce jej zabić, a ukarać...
    Znowu sprawiłaś, że sięgnęłam po wcześniejsze rozdziały. Zarówno czytając je wtedy, jak i teraz, odniosłam wrażenie, że Els ledwo się znała z Tomem... Sama nie wiem dlaczego. Tym bardziej jednak zaskoczyła mnie ta historia, jakoby była pod jego urokiem...
    Zapowiada się, że będzie się działo w kolejnym rozdziale. Już nie mogę się doczekać.
    Przepraszam cię za ten beznadziejny komentarz... Chyba trochę nie wypada się zachwycać tym, jak pięknie wszystko napisałaś i jak idealnie stworzyłaś ten klimat... A może po prostu wciąż jestem pod urokiem rozdziału i to dlatego nie potrafię sklecić sensownego zdania...
    Z niecierpliwością czekam na kolejny. bo po prostu MUSZĘ wiedzieć, czy oni dalej będą tak stać w drzwiach jak wmurowani, czy w końcu dowalą Tomowi. No i co z Eleanor? I jak będzie miedzy Louisem i Harrym? I w ogóle, co też znowu wymyślisz...
    Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego :)
    Całuję xx

    @KateStylees

    ReplyDelete
    Replies
    1. You know, I know, You know(...) że ja kocham trochę mieszać Ci w głowie. Ty rozdziałem chciałam odkryć kolejny rozdział z życia Eleanor. To prawda, że nie znała dobrze Toma, ale nie powstrzymało jej by się nie zauroczyć.
      Co nowego rozdziału; hmm.. Odnoszę wrażenie, że może nie sprostać Twoim oczekiwaniom. Napisałam go wcześniej, ale chyba będę musiała nad nim jeszcze usiąść ;)
      Pozdrawiam Cię znad morza, co prawda polskiego, ale jednak! ;*

      Delete
  5. Właściwie nie wiem co mogłabym napisać. Po takiej dawce emocji. Nie dawka, to złe określenie...
    Po tak dużej ilości emocji, nie potrafię sklecić prawdopodobnie nic spójnego.
    Zacznę od tego, że jak dla mnie, był to jeden z lepszych rozdziałów, które napisałaś. Nie rozumiem, dlaczego twierdzisz, że jest on nijaki! Idealnie stworzyłaś nastrój, a ciężkie powietrze wypełniające toaletę, było jakimś dziwnym sposobem także u mnie w pokoju. To świadczy o tym, że świetnie opisałaś tą sytuacje. Mało tego, moment, wspomnień Eleanor wpleciony w rzeczywiste wydarzenia, był naprawdę piękny. Aż się czuło tą wewnętrzną obawę dziewczyny. Gdy Harry wpadł do pomieszczenia razem z Liamem, który poczuł natychmiastową ulgę, że ją zobaczył ( skomentowałam to cichym awww, ale udajmy że tego nie napisałam ok?) w każdym razie, wiedziałam, że będzie już tylko gorzej. Mi samej przechodziły ciarki po plecach, gdy Tom jeździł strzykawką po jej ciele. To wydaje się chore, psychicznie, ale na jakiś sposób, szczególnie z perspektywy Toma, może trochę podniecające? To nienormalne, ale patrząc pod na to pod pryzmatem tego, że był naćpany, Eleanor się mu podobała lub wciąż podoba, a strzykawka jest jego boginią, myślę, że mógł w tym odczuwać jakąś dziwną satysfakcje. Tak, to zdecydowanie psychiczne. Ten człowiek jest chory i nie chodzi tutaj tylko o narkotyki. Współczuję mu, naprawdę. Napisała, Ci już kiedyś, że bardzo bym chciała, żebyś stworzyła jakiś pamiętnik, zapiski Toma. Chciałabym wiedzieć, co doprowadziło go do takiego stanu, dlaczego spadł aż tak nisko. Podobno, nikt nie zniszczy człowieka bardziej niż on sam. Mam wrażenie, że tutaj samą przeszkodą nie są narkotyki, ale człowiek i jego demony, które ciężej pokonać niż samą chęć wstrzyknięcia sobie narkotyku, do krwi. Musze przyznać, że strasznie lubię to opowiadanie. Intrygują mnie te postacie, ich złożone osobowości, przeszłość. Dlatego tak jak w przypadku Toma, bardzo chętnie zamieniłabym się, z którąś z nich oczami, choć na chwilę, by dowiedzieć się jak postrzegają świat.
    Wrócę do treści. Poważnie zastanawiam się nad tym, jak opiszesz kolejny przebieg wydarzeń. Wątpię, żeby Tom zdołał uciec z toalety, w której ma za przeciwników tylu mężczyzn. Jestem opętana szamotaniną myśli, na temat tego co stanie się teraz z Eleanor, jak zareaguje na kolejną dawkę narkotyku. Oraz, kto najbardziej będzie chciał zabić Toma. Wyczuwam też, poważną rozmowę z Harrym. Podejrzewałam, że chłopak nie bez powodu, kiedyś zadał pytanie El, na temat narkotyków. Teraz wszystko wyszło na jaw, a jestem pewna, że wielu rzeczy wciąż nie wiemy. Fajnie, że nas zaskakujesz!
    Życzę Ci dużo weny kochanie, czasu i słońca nad polskim Bałtykiem. Jedz jak najwięcej gofrów! :)

    ~Eirene xx

    ReplyDelete
    Replies
    1. Kto wie, co jeszcze mogę stworzyć do tego opowiadania? Naprawdę nikt. Nawet ja sama. Nie mniej jednak, co by to miało być, może zostać napisane dopiero po dodaniu epilogu "Begin Again". Tyle Ci powiedzieć mogę ;)

      Lubię Toma. Jest jedną z tych postaci w tym opowiadaniu, o której wiemy naprawdę mało, ale mocno nas intryguje. Bałam się go trochę. Bałam się jego osobowości i tego czy sobie z nim poradzę. Czy Jego zachowanie można określić jako podniecające? Myślałam raczej nad obsesyjnym. On ma swego rodzaju obsesję na punkcie zadawania bólu Eleanor, wciąż ją przy tym kochając. Zdecydowanie jest chory. Gdzie go to zaprowadzi? Nie wiem.

      Dziękuje za komentarz i czekam na kolejny :) buziaki, matrioszkaa! X

      Delete
  6. AGRHSGBSJFSLABJSHNAHKLHFASJKLFNKAS!!!! NO NIE WIERZĘ! wiedziałam, ze ten Tom to jakiś wredny matoł, który przyniesie same problemy! właściwie to to było jasne, no ale i tak! nienawidzę gościa, nienawidzę! jak on mógł, tak po prostu, znęcać się nad Els i to jeszcze w taki sposób :( nienormalny. niesamowite co narkotyki potrafią zrobić z człowiekiem. matko boska, przecież on zdurniał do reszty! dobra spokojnie, za dużo emocji.. spokój! :D no więc tak. przede wszystkim - ten rozdział jest naprawdę dobry. nie wiem co ci się w nim nie spodobało, ale mi osobiście przypadł do gustu. podoba mi się to, w jaki sposób opisałaś emocje bohaterów; zdenerwowanie Harrego, ciekawość Louisa i zagubienie Liama i Nialla. naprawdę, zrobiłaś to po mistrzowsku :) podoba mi się w nim też samo pojawienie się Toma, którego jako bohatera szczerze nie lubię. dużo się wyjaśniło, niby ot taki Tom, kuzyn Harrego, ale jednak dużo wniósł do życia Eleanor. mam tylko nadzieję, że nie będzie on jakimś głównym powodem do kłopotów Els, np że nie zmusi jej do ponownego uzależnienia się :( tak, wiem, niby jest się uzależnionym do końca życia, no ale wiesz o co mi chodzi chyba nie? :D
    wstrzyknął jej. wstrzyknął jej heroinę... to jest szczyt chamskości, serio, chamskości i okrucieństwa! włożyła tyle starań, tyle trudu, a on ot tak zniszczył wszystko co do tej pory zbudowała! co za człowiek. nie, nic mnie już do niego nie przekona.
    jeśli chodzi o sam opis reakcji Eleanor na heroinę - cóż, nigdy nie byłam uzależniona od narkotyków, ale mam kolegę, który miał z nimi przykre doświadczenia. sądząc po jego relacjach wydaje mi się, że podobnie to wygląda jak w twoim rozdziale. wobec tego - jesteś niedoświadczona w temacie narkotyków (i dobrze! oby jak najdłużej) ale masz bardzo dobrą wyobraźnię. taką... realną. zazdroszczę :(
    całuję <3

    ReplyDelete