Saturday, August 17, 2013

Rozdział 21


Dla S.
Nie poddawaj się. Proszę. 


- Uważasz, że jestem złym chłopakiem? – spytał cicho Harry, nerwowo bawiąc się palcami, obu dłoni, za wszelką cenę unikając jej spojrzenia. Eleanor westchnęła cicho, odkładając na szafkę pudełko czekoladek, które przyniósł jej Tom, nim opuścił ich tłumacząc się jakimiś bredniami. – Sądzisz, że przez to, że nie powiedziałem Louisowi o swojej przeszłości, mogę go stracić? 

- Nie jesteś zły, Harry – odpowiedziała zmęczonym tonem, nerwowo przeczesując wilgotnie włosy. Od kilku godzin czuła się… dziwnie. Wcześniej nie zwróciła na to większej uwagi, bo gdy obudziła się po dziesięciominutowej drzemce, zmierzyła się z dwiema parami przeszywających zielonych tęczówek; obie skrywały w sobie jakąś tajemnicę, którą ona podświadomie pragnęła odkryć. Teraz, gdy jedna z nich poszła, czuła wyraźna zmianę. Na przemian było jej zimno, to znowu gorąco. Koc, którym była okryta stawał się zbędny. Palce nerwowo zaciskały się na krawędzi jej szpitalnej koszuli, a zęby mimowolnie mocno przegryzały wargę, dopóki nie poczuła na języku nieprzyjemnej kwaskowości. Gdy obaj panowie Styles siedzieli w pokoju, swoje myśli skupiała raczej na rozmowie z nimi, niż tym co dzieje się w jej duszy. Bardzo zmęczonej duszy. – Dałeś się zwyczajnie złapać w sieć, którą Tom naumyślnie na ciebie zastawił. To się zdarza – dodała po dłużej przerwie, spoglądając na ranę na lewym łokciu. – Sama to zrobiłam, więc wiem, co mówię. 

- Przez narkotyki straciłaś swoich bliskich? – głos mu się łamał i wyglądał, jakby za chwilę miał się rozpłakać, niczym mały chłopiec. Eleanor dostrzegła w nim, niedorosłego mężczyznę, który jest rozsądny, pewny siebie i bez żadnej skazy, a chłopaka, który dopiero wchodzi w życie i już popełnił mnóstwo błędów. Kiwnąwszy lekko głową, obserwowała, jak ramiona Harrego zaczynają się mocniej trząść, głowa opada, a po policzkach zaczynają spadać łzy. Jednak nie słyszy jego płaczu. – Nie odzyskam go. 

- Jeśli będziesz płakał i nadal się nad sobą użalał, jasne, że do tego niedojdzie – mruknęła, wyciągając rękę. Opuszkami palców lekko przejechała po jego bujnych i zdrowo wyglądających lokach, jednocześnie pociągając za nie, podniosła jego głowę do góry. – On cię kocha. I chociaż w tym momencie wszystko wskazuje na to, że nie masz już, o co walczyć, wcale tak nie jest. Louis jest mądrym facetem, potrzebuje tylko trochę czasu, by sobie przemyśleć kilka rzeczy. Nie skreślaj go dlatego, bo dowiedział się, że kiedyś brałeś. Daj mu czas, w którym zrozumie ile dla niego znaczysz. By zrozumiał, że bez ciebie, nie istnieje – wstrzymała na moment oddech, zasłaniając dłonią niemiłą dla oka ranę, która zaczęła ją nieprzyjemnie swędzieć. A może wcale tak nie było, tylko to jej wyobraźnia płatała jej figla? Tego nie wiedziała. – Widzisz Harry, jeśli nie liczyć Toma, nigdy nie byłam prawdziwie i szczęśliwie zakochana. Nie wiem, co to znaczy iść na spacer z ukochaną osobą, jeść z nią lunch, wygłupiać się, pić kawę o poranku. Iść z nią spać, niekoniecznie pieprząc się i budzić się wtuloną w jej ciało. Nie wiem, co znaczy rozmawiać z nią o dosłownie wszystkim i niczym jednocześnie. Ale widząc ciebie i Louisa razem, cieszących się ze wszystkich tych małych rzeczy, które robicie względem siebie, mogę śmiało powiedzieć, że miłość jest piękna. Nie zrezygnuj z niej, Harry. Powiedz mu całą prawdę i czekaj. Jeśli zniszczysz coś tak pięknego sam, to nikt ci nie pomoże tego naprawić. Rozumiesz? 

- Uważam, żebym był dla niego wystarczająco dobrym, po tym czego się dowiedział. On mnie nienawidzi. Pewnie mną gardzi i ma na mnie wyrąbane. Z całą pewnością nie chce mnie znać. 

- Skąd możesz, o tym wiedzieć, skoro nawet z nim nie rozmawiałeś? – przerwała mu, wbijając w niego ostre spojrzenie, od którego wstrząsnął nim dreszcz. – Bo rozumiem, że nie zrobiłeś tego, skoro insynuujesz coś, co niekoniecznie jest prawdą. 

- Jesteś taka pewna siebie – zauważył, wstając z łóżka. Wolno podszedł do okna, z którego rozpościerał się widok na kawałek skweru. Prócz kilku ławek, dwóch drzew i drobnych białych kwiatów, nie było w nim nic szczególnego. Ręka Harrego przesunęła się po szybie, pozwalając palcom nakreślić imię swojego lubego. – Nigdy nie chciałem zacząć brać. Zawsze uważałem, że narkotyki to zło. Nie chciałem skończyć jak Tom. W mojej rodzinie się o nim nie mówiono. Stał się tematem tabu, a wiadomo, że to o czym się nie mówi, dla gówniarza staje się czymś naprawdę ciekawym. Spotkałem go pewnego dnia, czystym przypadkiem zaczepił mnie, gdy wracałem ze szkoły. Porozmawialiśmy chwilę i nim się obejrzałem, paliłem z nim trawkę nieopodal opuszczonych budynków, pod mostem. Nie przejmowałem się konsekwencjami. W tamtym momencie, miałem gdzieś, co pomyślą i powiedzą rodzice, gdy domyślą się, że paliłem.

- Szybko cię w to wciągnął?

- Nawet nie masz pojęcia, jak – zakpił, nie patrząc na nią. – Nie wiem ile to trwało. Na jednej z imprez, na którą zaciągnął mnie Tom, spotkałem Perrie. Oboje już coś zdążyliśmy wciągnąć. Nie wiedząc kiedy, pierzyliśmy się w łóżku rodziców kolesia, który organizował tą imprezę. Kilka tygodni później, może miesięcy – urwał, przełykając gorzką gulę – Zayn znalazł mnie naćpanego w jakieś melinie. Były już wakacje i tak właściwie nikt by nie pytał, gdzie jestem, bo uważaliby, że zwyczajnie wyjechałem na jakiś czas. Zayn, wraz z moimi rodzicami, zmusili mnie do odwyku. Zależało mu, chociaż nie wiem czemu. Nie znosiliśmy się. Zawsze odnosiliśmy się do siebie z dystansem. Gdy go, o to zapytałem, odpowiedział tylko, że nie mógłby pozwolić by pozostali stracili przyjaciela. 

- Zayn jest twoją siłą, Harry. Powinieneś być mu wdzięczny, że zrobił wszystko by uratować ci dupę – uśmiechnęła się słabo, odrywając dłoń od rany, którą cały czas tam trzymała. – Teraz powinieneś mnie zostawić – powiedziała ciężko z trudem odciągając wzrok od śladu po igle. 

- Eleanor…? – chłopak usiadł obok niej, chwytając w swoje duże duże, jej wątłe chude palce. – Dlaczego mam wrażenie, że coś przede mną ukrywasz? 

- Wydaje ci się, Harry – mruknęła, mimowolnie mocniej ściskając jego palce, jakby pragnęła się przekonać, że on nadal tutaj siedzi. – Jestem zwyczajnie zmęczona. 

- Uznajmy, że ci wierzę – uśmiechnął się lekko, spoglądając na telefon, który wyciągnął z kieszeni wąskich rurek. – Muszę iść, Eleanor. Obiecałem mamie, że wrócę na obiad, a już dochodzi druga. 

- Och, w porządku – pokiwała głową, puszczając go. – Jak wrócisz do domu? 

Nim Harry zdążył udzielić jej odpowiedzi na pytanie, do pokoju wpadła trójka roześmianych chłopaków. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że wśród nich był Matt. Blondynek z uśmiechem wdrapał się na łóżko, poczym rzucił się jej na szyję, całując w policzek na powitanie. 

- Co wy tutaj robicie? – spytała, trzymając ośmiolatka przy swoim boku. Matt bawił się jej włosami, nie pozwalając uśmiechowi zejść z twarzy; Niall usiadł na krawędzi łóżka, a Liam stał z Harrym w jego nogach, przyglądając się im w milczeniu. – Nie odpowiecie? 

- Matt się za tobą stęsknił. Pomyśleliśmy, że fajnie będzie cię odwiedzić – wyjaśnił Niall. – No i my też chcieliśmy zobaczyć, co u ciebie. 

- Dobrze, że przyjechaliście. Właśnie miałem wychodzić – wtrącił Harry. 

- A jak wrócisz do domu? – zapytał Liam, używając dokładnie tych samych słów, co Eleanor, na które nadal nie uzyskała odpowiedzi. 

- Tak samo, jak zawsze gdy jechałem czy wracałem z uczelni. Busem. To na razie chłopaki. Eleanor, dzięki za radę – pocałowawszy ją w policzek, zostawił ich czwórkę. 

- Radę? W czym mu pomogłaś? – zapytał Liam, zajmując miejsce na niskim stołku. 

- W sprawie jego i Louisa. Nie radzi sobie ze stresem. Poleciłabym mu zapalenie papierosa, ale nie wiem, jaki wpływ ma na niego nikotyna. Może ty wiesz?

- Niby skąd? Nie jestem jego niańką. 

- No tak – przytaknęła, przenosząc wzrok na Nialla. – Jesteś niańką kogoś innego. 

- Czy jesteś pewna, że z tobą wszystko dobrze? Gadasz głupoty.

- Oj, Liam – westchnęła – oboje wiemy, że mówię prawdę. 

- El? – spytał cicho Matt, bawiąc się skrawkiem jej koszuli. – Dlaczego właściwie tutaj siedzisz? Co ci się stało? Jesteś chora? – kolejne pytania zadawał coraz ciszej, z nutką bólu i strachu. Chociaż był mały i większości rzeczy powinien nie rozumieć, tą rozumiał, aż za bardzo. Jego małe piąstki mocniej zaciskały się na koszuli, jakby nie chcąc odejść od niej, chociaż na krok. Chciał być obok i dowiedzieć się prawdy. Poznać odpowiedzi na pytania te zadane, jak i niezadane. Te, które wciąż siedzą mu w głowie i te, o których nikt nie wspomina. – Powiedz mi. Niall z Liamem, nie wspomnieli, o tym ani słowa. Czy dolega ci coś złego? Och, a może sprawiam ci jakiś ból? – mówiąc to, niemal natychmiast podniósł się, wpatrując się w nią swoimi małymi błękitnym ślepkami.

- Wszystko dobrze, smyku – powiedziała poważnie, tuląc go do siebie. Czując ciepło jego ciała, jak i bicie serca, uspokajała się. Myśli o narkotykach, odchodziły na bok, dzięki czemu mogła zająć się teraźniejszymi wydarzeniami. – Miałam drobny wypadek. Nic poważnego. Nie musisz się niepokoić, Matt – skłamała, patrząc na chłopaków, którzy słuchali jej z wielkim zainteresowaniem. – Myślę, że niedługo stąd wyjdę. 

- Mam nadzieje. Chciałbym iść z tobą na huśtawki. 

- Będzie mi miło iść z tobą gdziekolwiek. 

Matt zasnął jakiś czas później. Otulony szpitalnym kocem, spał na łóżku dziewczyny, gdy ona wraz z chłopakami, stała przy oknie w swoim pokoju. Jej wzrok obserwował rozpościerający się krajobraz zza oknem. Szare niebo ze słabo przebijającym się przez chmury, słońcem. Lekki wiatr, który smagał delikatne gałązki drzew. Odpoczywające kruki i ludzi nieśpiesznie spacerujących po ulicach. 

- Nie powinniście z nim tutaj przyjeżdżać – powiedziała poważnie, zerkając na chłopca ponad ramieniem. – Dodatkowo jest zmęczony. Czy on w ogóle w nocy spał?

- Mama mówiła, że nie może usnąć od kilku dni – wyjaśnił Niall, patrząc na niego smutno. – Do dzisiaj nie wiedziałem czemu, ale teraz widząc to, poznałem odpowiedź. 

- A mianowicie? 

- On za tobą tęsknił, Eleanor. 

- Za mną się nie tęskni – szepnęła. 

- Dlaczego jesteś dla siebie taka krytyczna? Ludzie cię lubią. Zauważ to w końcu. My cię lubimy, dziewczyno – Liam mocno złapał ją za oba ramiona, zmuszając by spojrzała mu w oczy. – Nie obchodzi nas kim byłaś i co robiłaś. Mamy w nosie to, że ćpałaś. Ważne jest to, że żyjesz, masz wolę walki i jesteś dla innych miła. 

- On ma rację. Pomagasz nam. Gdyby nie ty, pewnie nadal bym się nie odzywał do Liama. Z pewnością nadal bym zmuszał się do wymiotowania, miał wyrzuty sumienia i żył nieszczęśliwy. 

- Ja wam wcale nie pomogłam – mruknęła, niepewnie. – Sami chcieliście znowu być razem, jakkolwiek to brzmi. Ja tylko zmusiłam was do rozmowy.

- Myślisz, że inni to zrobili? Mylisz się, Eleanor. 

Zamknięta pomiędzy ich ciałami, cicho łkając, zastanawiała się, kiedy ostatni raz czuła, że miała prawdziwych przyjaciół, którym bezinteresownie zależało na jej zdrowiu i szczęściu, a nie pieniądzach, za które mogłaby kupić kolejne działki. 

Szczęście, różne ma imiona, prawda Eleanor?


_________________________________________________

Przepraszam za beznadziejność tego rozdziału. 
Starałam się napisać coś zjadliwego, ale wyszło mi chyba coś ciężko. 
Mimo to mam nadzieje, że nie zabijecie mnie. 

Nowy 24 sierpnia. 

Kocham Was, matrioszkaa! xx

10 comments:

  1. Już uwielbiam tego bloga. Przez samo to, że niby jest tu Larry, a jednak Eleanor nie jest pokazana jako potwór, wręcz przeciwnie. Podoba mi się to, jak ją przedstawiasz. Cała sytuacja natomiast na początku wydawała się być beznadziejna i było mi szkoda Harry'ego. Nie jestem Larry Shipper, zazwyczaj unikam takich blogów jak ognia, ale jednak.. ten ma w sobie coś innego. Coś takiego wyjątkowego. I mam zamiar tutaj wrócić. Życzę powodzenia w kolejnych rozdziałach. :)
    http://simul-aeternum.blogspot.com/

    ReplyDelete
    Replies
    1. Sama nie jestem Larry shipper. Larry jest na specjalnie życzenie mojej kuzynki, która ich wręcz uwielbia. Nie wiem, czy byłabym w stanie napisać cokolwiek z parą homoseksualną jako głównym wątkiem.
      Pisząc tego bloga, szczerze polubiłam Eleanor. Co prawda, na tyle na ile mogę ją polubić, nie znając jej osobiście :)
      Dziękuję za tak miłe słowa!

      Pozdrawiam, matrioszkaa! :) xx

      Delete
  2. Jak dla mnie ten rozdział jest wspaniały. Nie ma wpisu, którego bym nie lubiła w Twoim wykonaniu. Poważnie. Ukazujesz nam jak Eleanor jest silna, co jest wspaniałe, bo nie każdy byłby w stanie podnieść się po tym, co przeszła ta dziewczyna. Można wysunąć wnioski, uczyć się na jej błędach, bo, domyślam się, iż w rzeczywistości co piąta modelka, jak nie więcej, miałaby taki problem. Plusem też jest to, iż bohaterką jest właśnie Calder, gdyż wiem, że jest dość spora grupka osób, które jej nie lubią. Ja lubię każdego, bez względu na to, kim jest. Twoja bohaterka opowiadania potrafi, z trudem, ale jednak, odnaleźć się w nowym świecie, całkowicie dla niej obcym, bo do niedawna przecież otaczała się samą śmietanką towarzyską,a teraz.? Teraz ma prawdziwych przyjaciół i za pewne wiele będzie musiała się nauczyć. Widać, że nasz Niam wiele jej zawdzięcza. To jest cudowne, że to, iż pojawiła się w mieście, poznała Niall'a i Liam'a, dzięki niemu, sprawiło, iż chłopcy znowu się przyjaźnią.
    Wyjaśniła się przeszłość Harry'ego. Jak łatwo wpaść w uzależnienie. To opowiadanie jest takie.. życiowe. Wiele można z niego wywnioskować, ale to już chyba pisałam we wrześniejszym komentarzu ;)
    Co pominęłam...
    Mam nadzieję, że nasz Larry się zejdzie i Lou zrozumie Harry'ego, kiedy ten MAM NADZIEJĘ, iż wszystko mu wyjaśni. Zastanawiam się, co łączy tak szczerze, El i Toma. Poza tym, iż, nie wiem, zakochani są w sobie, czy co? kurde, albo ja nie myślę akurat teraz zbyt dobrze, albo tak jest. Może Tom jest takim małym uzależnieniem Eleanor? Bredzę, prawda?
    Nie mogę się doczekać nowego rozdziału.
    ily xx

    ReplyDelete
    Replies
    1. Chciałam ją właśnie tak ukazać. Jako silną, a mimo to wciąż słabą. Nadal walczy i tak naprawdę terapia jest dopiero początkiem, próby wyjścia z nałogu. Szczerze, nie mam pojęcia, jak to jest w świecie modelingu. Nie znam żadnej modelki, więc nie umiem Ci na to odpowiedzieć. Właściwie większość rzeczy, które piszę - piszę intuicyjnie. Pewnie przez to większość wątków jest naciąganych, hehe :)
      Posiadanie prawdziwych przyjaciół jest naprawdę ważne. Chciałam by i Eleanor ich poznała. By miała komu zaufać. Nie bać się powiedzieć im o wszystkim. Cóż, chyba każdy, nawet w minimalnym stopniu, coś jej zawdzięcza. Ale ona jest zbyt skromna, by to zauważyć. Zbyt nieśmiała.
      Harry i Louis to naprawdę skomplikowane osoby. Nikt do końca nie wie, co siedzi im w głowach. Może wkrótce się, o tym dowiemy? Eleanor i Tom są jeszcze bardziej zawili niż Larry... Czy to miłość? Przyjaźń? Kto wie..

      Chciałam by to opowiadanie właśnie takie było. Może nie od razu życiowe, bo moim zdaniem, to zbyt duże słowo, ale może nie aż tak naciągane, jak dwa wcześniejsze ;)

      Dziękuję za komentarz! Trzymaj się ciepło :)

      Pozdrawiam, matrioszkaa! xx

      Delete
  3. Muszę przyznać, że ten rozdział, twoim zdaniem "zjadliwy", mi bardzo się podoba. Właściwie chyba pierwszy raz do niczego nie mam ochoty się przyczepić, a sama wiesz, że różnie z tym u mnie bywa...

    Eleanor, mimo całego swojego rozproszenia, potrafiła mądrze nagadać Harry'emu. Mam nadzieję, że dotarło to do niego, bo przeprowadzę strajk głodowy, jeśli oni nie będą z Lou szczęśliwi. Nie zrobisz mi tego, prawda? Błagam... Louis nie może go osądzać za błędy przeszłości. Wprawdzie rozumiem, że miał prawo się zdenerwować, czy poczuć zawiedziony, gdy okazało się, że jego chłopak przemilczał dość istotne rzeczy, ale przecież to było przed nim. Przed nimi. I gdyby sam miał taką przeszłość, to pewnie też nie chciał by się nią chwalić. Mam nadzieję, że za radą El chłopcy porozmawiają ze sobą i wszystko będzie dobrze.

    Przez te ostatnie rozdziały i wydarzenia prawie zapomniałam o tym małym smyku :) Strasznie się cieszę, że znów jest. Podoba mi się sposób w jaki opisałaś to całe jego pojawienie się i rozmowę z El. Tylko ta jego bezsenność trochę naciągana... Jakoś nie potrafię sobie wyobrazić malucha usychającego z tęsknoty, gdy wystarczyło pojęczeć bratu, czy mamie i odwiedzić dziewczynę. Jakoś to mi bardziej pasuje do zachowania dziecka. Jednak mimo wszystko podoba mi się ta scena, bo pokazuje, że mały ufa jej na tyle, by spokojnie zasnąć przy niej... To znaczy, że ona jest dobrą osobą, a tylko to potrzebuję wiedzieć.

    Niam... Jakże by inaczej. Czy ze słów Nialla powinnam wywnioskować, że on też walczy z chorobą, czy że już z nią wygrał? Bo zrozumiałam to tak, że on już ma to za sobą... Byłoby cudownie. Cieszę się, że Pogodził się z Liamem i znów są przyjaciółmi. Choć cały czas się zastanawiam, czy to jest przyjaźń, czy to jest kochanie...
    Chłopcy powiedzieli jej parę szczerych słów, w które ona powinna w końcu uwierzyć. Jest wspaniałą przyjaciółką, choć sama tego nie widzi, a nawet czasami broni się przed tym, próbując zachować jakiś dystans. "Za mną się nie tęskni..." To zdanie wywołało we mnie jakiś dziwny smutek... To straszne, że ona naprawdę tak o sobie myśli... To straszne, że w tym całym swoim poprzednim życiu nie miała nikogo, kto by był jej przyjacielem... Czy świat mody naprawdę jest taki bezwzględny? To straszne...
    Mam nadzieję, że rzeczywiście niedługo wyjdzie z tego szpitala i będzie mogła zacząć od nowa. Z przyjaciółmi.

    Wciąż nie ogarniam tego całego Toma, więc nie będę się wypowiadać, tylko cierpliwie poczekam na to, co nam zaserwujesz kolejnym razem.
    Trzymaj się ciepło i korzystaj jak najlepiej z tych ostatnich tygodni wakacji :)
    Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego.

    @KateStylees

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dla mnie, każdy z moich rozdziałów są ciężkostrawne! Powinnaś się już do tego przyzwyczaić, hehe ^^ Jestem w szoku, Kate! Tak szybko skomentowałaś. No no no.. Poprawiasz swój rekord, haha! :D

      Nie wiem, co się stanie z Larrym. Chociaż pewnie gdyby się rozstali na zawsze, kuzynka nie dałaby mi żyć, więc... Odpowiedź wkrótce! Cóż Louis zwyczajnie potrzebuje czasu i ja hojnie mu ten czas daję. Ale co przez to wyniknie, to Ci nie powiem. Albo inaczej - nie umiem powiedzieć.

      Coś czułam, że przekombinowałam z Mattem. Jednak chciałam ukazać kawałek tej poważnej rozmowy Eleanor z chłopakami, a nie chciałam się młodego dosłownie pozbywać, więc "położyłam go spać". Liam i Niall zawsze i wszędzie powinni być przyjaciółmi, ot co!

      Czy Niall już wygrał? Dosłowną odpowiedź także zostawmy na inny dzień i rozdział.

      Eleanor jest trochę taka jak ja.. całkowicie niepewna siebie. Może to po części przez Toma? W końcu miłość potrafi zmienić nie jedną osobę i to niekoniecznie na lepszą.

      Czy uznasz mnie za dziwną, jak Ci powiem, że chcę już wracać do szkoły? :)

      Ściskam! Xx

      matrioszkaa!

      Delete
  4. Już jestem!
    To całkiem zabawne, ale w momencie gdy po mojej długiej nieobecności nadrabiałam zaległości u Ciebie na blogu, nagle przyszedł mi sms od Ciebie a w nim słowo „Tęsknię”. Nie potrafię opisać, jak ciepło zrobiło mi się na sercu z tego powodu! Dziękuję!
    W każdym razie, wróciłam i brzuch mam napakowany goframi, lodami i innymi kaloriami, które uwielbiam i z tym dużym bagażem glukozy w organizmie, zabieram się za komentowanie!
    Sama nie wiem od czego zacząć. Nie ukrywam, że wciąż zastanawia mnie jak Tom bezproblemowo wydostał się z tej łazienki, po wstrzyknięciu Eleanor narkotyku. Może po prostu sama sobie ubzdurałam, że nie ma na to szans gdy tylu facetów go otacza? Liczyłam, że poniesie konsekwencje za to co zrobił, ktoś złapie go za szmaty i zatrzyma w miejscu, a mam wrażenie że uszło mu to płazem. Wiem, że moje powyższe słowa mogą sprawiać wrażenie, że nie lubię Toma. Jednak to nie prawda. Na pewno nie mogę mówić, o wielkiej sympatii jaką go darzę, ale uważam go za intrygującą postać. Ma w sobie coś interesującego, ciekawego. Nie potrafię stwierdzić, że go nie lubię, ale że lubię także nie. Jeszcze nie potrafię. Wciąż uparcie wierzę, że uda mu się wyjść z tego bagna. Naprawdę, uważam że w jego wnętrzu są pokłady, samozaparcia, siły która pozwoli mu rozpocząć nową wędrówkę, pójść inną drogą. Chłopak zagubił się, w sobie, w świecie. Potrzeba mu, tak jak żeglarzom, latarni, która wskaże kierunek powrotny do brzegu. Jego blaskiem w ciemności, może okazać się Eleanor. Jednak wiem, że musimy jeszcze trochę poczekać by zobaczyć co przyniesie życie.
    Jeżeli chodzi o Larrego. Nie wątpię w to, że oni wciąż się kochają. Rozumiem Louisa, jego żal, złość. Jednak zrozumienie należy się także Harremu. Nie twierdzę, że chłopak postąpił dobrze, ukrywając przeszłość. Jednakże, kto na jego miejscu chciałby ujawniać to czego się wstydzi, co powoduje ciarki na skórze? Jedno jest pewne. Chłopaków czeka poważna rozmowa, ale uważam że wspólnymi siłami uda im się wyjść z tego dołku, do którego wpadli. Przecież miłość może przezwyciężyć wszystko prawda? 

    Nie wiem, jak mam rozstrzygnąć sprawę Niama. Głowię się nad tym, czy Niall poradził sobie z bulimią? W jednym z rozdziałów, było zdanie, które sugerowałoby że tak. Teraz jednak nie mam pewności i trochę mnie to męczy. Odniosłam również wrażenie, że Liam i Blondyn są już razem. Nie wiem czy to mój wymysł, może po prostu oni są sobie tak bliscy, że nie zauważa się przestrzeni między nimi? Jednak, jeżeli są już w związku, czy to nie byłoby za szybko? Kibicuję im, trzymam kciuki za to by im się udało, ale miałam wrażenie, że przed nimi jeszcze długa droga, wiele rozmów, wspólnych chwil, by odbudować to co zostało stracone przed laty.


    Jestem pewna, że jeszcze nie raz nas zaskoczysz. Czekam na kolejny rozdział i ściskam Cię dwa razy mocniej, bo długo mnie tutaj nie było! Mam nadzieje, że wciąż mnie pamiętasz?

    ~Eirene

    ReplyDelete
    Replies
    1. Cieszę się, że mój sms wywołał u Ciebie takie emocje! To co napisałam było naprawdę szczere. Tęskniłam! Pewnie zamęczyłabym Cię smsami, ale niestety nie miałam na to funduszy...
      Myślę, że bezproblemowe wydostanie się Toma z tej łazienki może być spowodowane tym, że oni zwyczajnie zajęli się nieprzytomną Eleanor, a nie nim. Yeah, nie wspomniałam o tym. Jestem taka zła. Czy Eleanor mu pomoże? A czy ma wystarczająco dużo sił na to? Myślisz, że ma? Nie wiem.
      Osobiście kocham Toma! Czy to dziwne? Jest taki inny, a jednocześnie tak bardzo podobny do reszty bohaterów. Też ma swoje za uszami.
      Ale Wy się tym Larrym przejęliście. No kto by się spodziewał? Co z nimi będzie? Tego też nie wiem. Jak ja kocham zostawiać Was w niepewności. Jestem taka podła...

      Odpowiedź na Twoje pytanie brzmi: Nie, Liam i Niall nie są razem. Przynajmniej jeszcze nie...

      Oczywiście, że Cię pamiętam! Jakże bym mogła zapomnieć?

      matrioszkaa! xx

      Delete
  5. Na samym początku... NIAM ♥ Boże, jak ja się cieszę i przyjemnie mi się czyta fragmenty, w których jest ta dwójka ♥ To wspaniałe, że ich relacje w końcu są tak dobre. Ale cały czas mi chodzi po głowie, czy to tylko przyjaźń... Nie zapomnę sobie tej szczerej rozmowy u Liama z Eleanor. Czekam tylko aż utwierdzisz nas w jednym, lub drugim :)
    Matt! Jak ja się za nim stęskniłam! Dobrze, że ten dzieciak w końcu pojawił się w tym opowiadaniu, bo już zaczęłam się martwić, że dość długo nie ma i brakowało mi go. Widać, że wprowadził dużo ciepła, zwłaszcza dla Eleanor. Dobrze, że Els ma ich przy sobie. W końcu ma przyjaciół, którzy są z nią na dobre i na złe.
    Dobrze też, że Eleanor nagadała Harry'emu, co do Lou. Ja cały czas trzymam za nich kciuki!
    Miłość Eleanor i Toma? Nadal jest to dla mnie baardzo intrygujące...
    Czekam na kolejny i życzę dużo weny!
    Buziaki! xx
    @unrealdreamm

    http://sensitive-loving-nasty.blogspot.com
    http://addiction-hatred-and-passion.blogspot.com

    ReplyDelete
  6. ten rozdział jest taki... pozytywny. taki promyczek pośród poprzednich rozdziałów, które, no cóż, do najweselszych nie należały. oczywiście, nie narzekam, bo ja tam jestem fanką dramatów :D ale mimo wszystko, ten rozdział bardzo mi się spodobał. Harry.. dobrze, że Eleanor mu przemówiła choć troszkę do rozumu. mam nadzieję, że pójdzie do Louisa i z nim porozmawia... przecież oni długo nie mogą być pokłóceni! co nie? no i cóż za ciekawej przeszłości to on też nie ma. narkotyki to jedno, odwyk to drugie, ok, ale okazuje się, że on to taki czystym gejem nie jest! skoro przespał się z Perrie.. ciekawa jestem, czy Zayn o tym wie? jeśli tak no to chyba wiemy czemu tak nie przepada za Stylesem... albo i nie? no bo z drugiej strony przecież on nie od zawsze był z Perrie. pogubiłam się. Niam Niam Niam Niamuś <3 oni są cudowni <3 zastanawia mnie tylko jedno - co właściwie między nimi obecnie jest? bo wiem, że Liam zdecydowanie coś czuje do Nialla. albo nie doczytałam, albo nie jest o tym konkretnie powiedziane, no ale wobec tego nie jestem do końca pewna czy on go kocha, czy to taka braterska miłość. tzn wiem, że go kocha ale chodzi mi głównie wlaśnie o Nialla. co z nim? czy on też coś czuje do Liama? pytanie, oczekuję odpowiedzi :)
    no i oczywiście Matt! tak bardzo mi go brakowało <3 cudowny jest ten dzieciak, to on chyba głównie przyniósł trochę tego słoneczka do tego rozdziału. jest idealnym chłopcem, będzie z niego kiedyś fajny gość :) dobrze, że tak lubi Eleanor. należy jej się to. a tak w ogóle to jej nie rozumiem, tak niska samoocena? serio? Els, złotko, przecież ty tyle dobra zrobiłaś, dlaczego uważasz, że to nic? Liam i Niall mają rację, mam nadzieję, że przemówią jej do rozumu. eh umieram z ciekawości co dalej, biorę się za kolejny :D <3

    ReplyDelete