Saturday, August 24, 2013

Rozdział 22


Dla każdego, kto chce zmian, ale się ich obawia.


- Widzę, że zdążyłeś już przywłaszczyć sobie mój wóz – Eleanor powitała z ironiczną uwagą, czekającego na nią, Liama. Szatyn opierał się o bok samochodu, czubkiem buta kopiąc kilka małych kamyczków. Wargi wykrzywione miał w łobuzerskim uśmiechu, a oczy zwrócone ku stojącej przed nim dziewczynie. Eleanor po blisko dwugodzinnej rozmowie ze specjalistą od narkotyków i policjantem w sprawie Toma, mogła w końcu opuścić szpital. Według samej siebie spędziła w nim zdecydowanie za dużo czasu. – Skoro jestem już sprawna umysłowo, a w moim organizmie nie ma, ani grama dragów, czy możesz oddać mi kluczyki i grzecznie zająć miejsce pasażera? 

- To ja tutaj po ciebie przyjeżdżam, a ty mnie zrzucasz z tak wygodnego siedzenia? – spytał chłopak, udając oburzenie, co dziewczyna skomentowała wywróceniem oczami. Wrzuciwszy torbę na tylnie siedzenie, zajęła swój ulubiony fotel, wzdychając przy tym. – Tylko orgazmu nie dostań z tej przyjemności.

- Jakiś ty się uszczypliwy zrobił, Payne – poprawiła oba lusterka, chwilę pobawiła się radiem, szukając czegoś ciekawego i gdy oboje zapieli pasy, odjechali spod szpitala, z szerokimi uśmiechami. – Powiesz mi, czy tych dwoje upartych sukinsynów, w końcu ze sobą porozumiało czy nie? – spytała wjeżdżając na autostradę. 

- Twoje słownictwo jest godne pozazdroszczenia – sarknął Liam, na co Eleanor wzruszała lekceważąco ramionami. – Nie wiem, czy gadali. Przez ostatnie trzy dni, w ogóle się z nimi nie widziałem. Pracowałem po dwanaście godzin, ledwo miałem siłę by dostać się do mieszkania.

- Kupię ci wóz na urodziny – powiedziała całkowicie poważnie. – I może jakieś modniejsze ubrania. Kto widział by stary piernik, non stop, chodził w kraciastych koszulach? 

- Serio, Eleanor? Czy moja garderoba to twój największy problem? Masz zeznawać w sprawie Toma Stylesa i wierz mi, zrobię wszystko, by do tego doszło. Temu sukinsynie nie może to ujść na sucho. 

Eleanor spojrzała na niego całkowicie zaskoczona. Słowa jakimi ją obdarował, sprawiły, że inaczej na niego patrzyła. Zależało mu na niej? Może nie tak dosłownie, ale jednak. Bo przecież, gdyby było inaczej, nie powiedziałby czegoś takiego, prawda? Nie byłby niemal wkurzony wspominając o jej zeznaniach, a nazwiska Toma, nie wypowiedziałby z jadem. Zależało mu. Ta myśl sprawiła, że usta dziewczyny rozciągnęły się w szerokim i może lekko przerażającym uśmiechu.

- Wszystko okej, Eleanor? Czy powinienem się bać twoimi nagłymi zmianami nastrojów? Wiesz, że to nie jest normalne, prawda?

- Liaaaam? – specjalnie przeciągając samogłoskę, mijając przy tym kilka aut. – Zależy ci na kimś takim jak ja? Na takiej… Nie wierzę, że rozmawiamy o czymś takim w samochodzie. To trochę popieprzone. 

- Twoja osobowość, jest popieprzona. Jesteś bipolarna. 

- Chyba masz rację. Ale wiesz, to chyba prawdziwa ja. To znaczy bez tych wszystkich narkotyków, imprezowania, pokazów czy przesadnej nieśmiałości. Od kiedy pamiętam mówiłam wprost, nie owijałam w bawełnę i trochę przeklinałam. Po wyjściu z ośrodka zamknęłam się w sobie, wyciszyłam się i cóż sam wiesz najlepiej, jaka byłam/jestem. 

- Podoba mi się ta wersja ciebie, Eleanor Calder – w odpowiedzi, uśmiechnęła się do niego słodko, nie zapominając o delikatnym rumieńcu, który pojawił się na jej bladych policzkach. 

***

W fioletowym pokoju, z wąskim łóżkiem i biblioteczką po brzegi wypełnioną książkami, nic się nie zmieniło. No może nie do końca nic. Na parapecie zauważyła fioletową doniczkę ze skrzydłokwiatem, którym zajmowała się przez jakiś czas, a na pościeli zasuszony bukiet stokrotek, związany fioletową wstążką. Wszędzie fiolet, ale nie narzekała. Lubiła ten kolor. Sięgnąwszy po drobne kwiatki, zaciągnęła się ich przyjemnym zapachem, mimowolnie się uśmiechając. 

- Podobno lubisz stokrotki – odezwał się Liam, wchodząc do pokoju z jej torbą. 

- Kiedy byłam mała, razem z mamą, plotłam z nich wianki. To miłe wspomnienia. Niestety mam ich naprawdę mało – odłożywszy bukiecik z powrotem na poduszkę, minęła chłopaka, przeszła przez korytarz i weszła do kuchni. - Dlaczego właściwie jesteś tutaj, a nie gdziekolwiek indziej? Mówiąc „indziej”, mam na myśli „z Niallem”. 

- Niall jest w pracy do dziesiątej wieczorem – wyjaśnił, opierając się biodrem o framugę drzwi, obserwując dziewczynę z niemałym zaciekawieniem. Najpierw niepewnie rozejrzała się dookoła siebie, jakby chcąc upewnić się, że nic się nie zmieniło. Następnie wstawiła wodę, a z szafki nad blatem wyciągnęła kubek i wsypała do niego dwie czubate łyżeczki kawy. – Więc masz zamiar uzależnić się od kofeiny?

- Nie sądzisz, że kofeina jest lepsza niż narkotyki? 

- Nic, nie sądzę. Masz jakieś plany na resztę dnia? 

- Czy powinnam powiedzieć „tak”, ze względu na to, że coś zaplanowałeś za moimi plecami? – odpowiedziała pytaniem, patrząc na niego ponad ramieniem. – Przydałby mi się prysznic i zmiana ubrań. Ale poza tym, nie mam planów, jeśli o to ci chodzi.

- Maura pytała o ciebie, Eleanor – powiedział spokojnie, zauważając jak na jego słowa zmarszczyła brwi. – Chodzi o tą pracę w jej kwiaciarni. Martwi się, że jednak nie podołasz i zrezygnujesz. 

- Nie mogę tam pracować, Liam – szepnęła, zalewając ciemny proszek wrzątkiem. 

- Dlaczego, nie? Czy przypadkiem nie chciałaś zmienić czegoś w swoim życiu? Nie chciałaś mieć „normalnej” pracy? 

- To było za nim ponownie spotkałam Toma – odparła krótko, przecinając kuchnię z kubkiem kawy w dłoni. 

Ledwo usiadła na łóżku, krzyżując nogi w kostkach, a naczynie stawiając przed sobą, gdy do pokoju wszedł Liam. Widząc jego spojrzenie, zdała sobie sprawę, że nie ma co liczyć na szybkie zakończenie tematu. Wyglądał na nieugiętego, przez co poczuła się odrobinę osaczona. Szatyn usiadł naprzeciw niej, wzdychając głośno.

- Jesteś byłą top modelką, Eleanor. Nie znam tego świata. Nie mam zielonego pojęcia, jakimi zasadami się tam posługują, ale wiem, że ty nie dałaś rady się przypasować. Nie wiem, czy to przez to, że zaczęłaś za wcześnie, czy może dlatego, że ludzie cię zmanipulowali. Jesteś słaba, sama to przyznałaś. Nie wiesz, dlaczego właściwie zostałaś modelką. Powiedziałaś, że pragniesz stabilizacji. Przynajmniej przez jakiś czas chcesz mieć normalną i stałą pracę, oraz miejsce, do którego mogłabyś przynależeć bez względu na pochodzenie, wiek, orientację seksualną, zarobki czy wygląd. Moim zdaniem, w Holmes Chapel nie pojawiłaś się przypadkiem. Coś cię tutaj sprowadziło. Może to Matt, chłopiec, którego spotkałaś na dworcu kolejowym w Bolton. A może widoki miasteczka, jakie zaobserwowałaś, gdy przejeżdżałaś przez nie w drodze do Londynu. Ale to na pewno nie był przypadek. Nie wierzę, w to gówno, Eleanor.

- Do czego ty właściwie zmierzasz, Liam? 

- Nie zrezygnujesz z czegoś, co pragnęłaś, bo spotkałaś Toma Stylesa. On nie odbierze ci szansy na nowe, lepsze życie, rozumiesz? 

- Interesuję cię moje życie?

- Stałaś się przyjaciółką, Calder.

***

Szara firanka trzepotała na wietrze, które wpadało do pokoju, przez otwarte na oścież okno. Cicho grająca piosenka Birdy, nie pozwalała ciszy przejąć kontroli nad jej umysłem, które walczyło z tornadem sprzecznych myśli i emocji. Jej oczy, bez większego zaangażowania, skanowały rozpościerający się zza jej oknem skwer. Ujrzała nieśpiesznie spacerującą parę, wtuloną w siebie. Jego czarne włosy lekko opadały mu na czoło, a jej blond, związane w koński ogon, podrygiwały przy każdym ruchu. Ubrani w niezobowiązujące rzeczy, wyglądali raczej na parę nastolatków, niż dwudziestoparolatków ze stałą pracą, innym stanem cywilnym i samodzielnością. Gdyby ich nie znała, pomyślałaby, że wciąż chodzą do liceum, mieszkają z rodzicami i wymykają się nocami, by móc się spotkać. Prawda była inna. Bardziej dojrzała i pewniejsza. Wiedzą, że spędzą ze sobą resztę życia. Nie muszą umawiać się na randki, bo są obok siebie non stop. Nie zrywają się z zajęć, ale nadal wyczekują momentów, w których mogliby się do siebie przytulić i oddać adorowaniu się siebie nawzajem. 

Przy Perrie, Zayn był zupełnie innym człowiekiem. Przede wszystkim uśmiechał się. Pozwalając swojej ciemnej stronie iść na odpoczynek, dopuszczał do siebie łagodność i uprzejmość. Oczy świeciły miłością, a uśmiech nie schodził mu twarzy. Perrie wcale nie musiała opowiadać mu kawału. Równie dobrze oboje mogli milczeć. Jemu wystarczyła obecność żony. Tej drobnej niebieskookiej blondynki, ze słodkim głosem i pozytywną osobowością. Osoby, która zauroczyła go od pierwszego wejrzenia. 

Zazdrościła im tego uczucia, chociaż nigdy nie odważy się powiedzieć tego na głos.

- Idealnie się do siebie dobrali, prawda? – usłyszała za sobą przygnębiony głos jednego z chłopaków. Spojrzawszy w tamtym kierunku, dostrzegła Louisa, który wolno do niej podszedł, opierając się o parapet całymi dłońmi. – Dlaczego właściwie przeciwieństwa się przeciągają? 

- Bo gdyby związały się ze sobą osoby, o takich samych upodobaniach, życie byłoby zbyt nudne. Przeciwieństwa tworzą piękny chaos, w którym chcesz się znaleźć, by rutyna i monotonia nie stały się twoimi przyjaciółkami. 

- A co jeśli chaos zaczyna nas przerastać i chcemy od niego uciec? Czy wówczas można spróbować być dokładnie takim samym, co nasz partner? 

- Dlaczego miałbyś chcieć być kimś, kto już istnieje? Czy ta rola nie została już przypadkiem obsadzona? Jeśli chcesz kimś być, bądź sobą; każdy inny jest już zajęty. 

- Mądre słowa. Może powinienem je sobie gdzieś zapisać. 

- A wiesz? To nie jest taki zły pomysł – uśmiechnęła się do niego lekko, przenosząc wzrok na doniczkę. – Czy to twoja sprawa?

- Ta roślina, której nazwy nie znam i zasuszone stokrotki? – potwierdziła lekkim skinieniem głowy, oczekując na odpowiedź. – Harry z Niallem twierdzili, że się ucieszysz, gdy zobaczysz ten kwiatek u siebie w pokoju – pokazał na stojący przed nimi skrzydłokwiat, bardzo słabo się przy tym uśmiechając. – A stokrotki były pomysłem Nialla. 

- Urocze – powiedziała pod nosem. - Powinieneś z nim porozmawiać, Louis. Kochacie się i… Tak, jesteście przeciwieństwami. Ale to dobrze. Dzięki temu wasze życie jest inne. 

- Niemonotonne i nie rutynowe. 

- Dokładnie. 

- Dlaczego sama dajesz rady innym, całkiem dobre jeśli mam być szczery, a sama żadnej sobie nie dasz? Czasami mam wrażenie, że plączesz się w swoim życiu. Nie wiesz właściwie czego chcesz. Nadal masz wiele pootwieranych szuflad i nie wiesz, którą zamknąć jako pierwszą. Wiesz, że na nas zawsze możesz liczyć, prawda? 

- Wiem, Louis – posyłając mu jeden z tych teatralnie wesołych uśmiechów, odwróciła się tyłem do okna, chcąc wyjść z pokoju. – Ale mój problem polega na tym, że nie umiem przyjąć pomocy. Musi upłynąć naprawdę wiele miesięcy, bym się zdobyła na taki krok. Jestem trudną osobą.






__________________________________________

Witam Was serdecznie z kolejnym rozdziałem. 
Okej, pewnie nic się w nim nie dzieje. Ot, kolejne nudne rozmowy Eleanor, z kolejnymi chłopakami. Jednakże podoba mi się część z Liamem. Można by powiedzieć, że jest taka... normalna(?). Jednakże, ocenę jak zawsze oddaje Wam. 

Z innej beczki: nowy rozdział pojawi się dopiero po 1 września. Nie wiem nawet kiedy dokładnie, ponieważ ostatni weekend wakacji spędzam ze znajomymi pod namiotami, a szczerze wątpię czy uda mi się napisać cokolwiek przed piątkiem. Może jeśli się zepnę, to dodam coś w czwartek, jednak nie obiecuję. Wolałabym jednak nie pisać niczego na siłę. Och, mam nadzieje, że mnie nie zabijecie. Chyba, po raz pierwszy, mam niejasno postawiony termin dodania nowego rozdziału. 

Pamiętajcie, że dziękuję Wam za wszystko. Za każdy komentarz tutaj, na blogu; każdą opinię na twitterze; oraz za pytania na asku. Jesteście wspaniali! Kocham Was, kochani. xx

Do zobaczenia i miłego ostatniego tygodnia wakacji. Mam nadzieje, że wykorzystanie go jak najlepiej, a jednocześnie, jak najrozsądniej ;)

matrioszkaa! xx

11 comments:

  1. Bardzo podoba mi się ten rozdział. Jest taki.. pozytywny? Ja po prostu, czytając to opowiadanie, potrafię sobie wyobrazić, że takie postacie naprawdę istnieją (no, helloł!) i co najważniejsze, taka właśnie jest ich przeszłość - jak ty ich wykreowałaś. Jakoś tak bardziej mi pasują. Są cholernie prawdziwi.
    Liam troszczy się o przyjaciółkę. Boże, Eleanor ma przyjaciela, który chce jej dobra. To takie piękne, zwążywszy na doświadczenie Calder z jej "przyjaciółmi".
    Bardzo podobał mi się wątek z Lou. El udziela rad każdemu, a nie potrafi pomóc sobie. Jak wiele ludzi właśnie tak ma. Odtrąca albo nie chce (a potrzebuje) pomocy innych ludzi, przyjaciół, którzy chcą dla niej jak najlepiej. Mam nadzieję, że nasza bohaterka wkrótce przekona się w stu procentach do naszej piątki, bądź części z chłopaków. Och, to nie miało sensu. Wybacz mi.
    Czy tylko ja tęsknię tutaj troszeczkę za Niallem? Wiem, wiem. Wszystko w swoim czasie. Będę czekała na to z niecierpliwością. Nie mogę Cię poganiać, bo to nie jest miłe ;)
    To w takim razie baw się dobrze pod namiotami!
    ~ ilysm xx

    ReplyDelete
    Replies
    1. Naprawdę tak sądzisz? Mam na myśli tą część, o bohaterach? Jej. Nie sądziłam, że moje pisanie, może przenieść wyobraźnię czytelnika na taki poziom. To niesamowite! Dziękuję za nią. Chciałam stworzyć pozytywny rozdział, ale jednocześnie zmusić Was do zastanowienia się nad nim. W końcu nawet w zwyczajnej rozmowie może pojawić się coś inspirującego, prawda? Eleanor, jak i Liam z Niallem, zasługują na prawdziwych przyjaciół. Na ludzi, którzy nie będą ich osądzać ze względu na zera na koncie, liczne imprezy czy popełnione błędy w przeszłości. Musiałam ich ze sobą połączyć, chociaż w niedosłowny sposób. Mam nadzieje, że rozumiesz, o co mi chodzi. O nic się nie bój! Niall nie zginie, nie pozwolę mu na to!

      Dziękuję za komentarz! Och i mam nadzieje, dobrze się bawić :)

      Pozdrawiam, matrioszkaa! x

      Delete
  2. Wcale nie uważam, że normalne rozmowy są nudne. Wręcz przeciwnie, napełniają człowieka ciepłymi uczuciami, tym bardziej po ostatnich wydarzeniach, które miały miejsce. To miła odmiana móc poczytać o spokojnej, przyjacielskiej wymianie zdań, mając w głowie to co się stało. Uśmiechałam się za każdym razem, gdy czytałam o otrzymanym wydawać by się mogło, niewielkim podarunku, jakim są stokrotki, czy zwykły uśmiech, które dostała dziewczyna. Miło jest wiedzieć, że ktoś o nas pamięta. Powroty do domu, zawsze są piękne, gdy wiemy, że ktoś nas oczekuje. Eleanor, znalazła wreszcie kogoś takiego, kogoś kto na nią zawsze będzie czekał.
    Relacja między Liamem a dziewczyną, jest bardziej niż przyjacielska. Wiem, że być może doszukuję się tutaj na siłę, czegoś czego prawdopodobnie nie ma. Ale ja… kurczę naprawdę bym chciała, żeby byli razem. Ich wzajemna troska o siebie, sprawia, że człowiekowi robi się cieplej na sercu. Jednak gdy przypominam sobie o Niallu, który jest zakochany w Paynie prawdopodobnie z wzajemnością, nie wiem co mam robić. Przecież nie mogę kibicować wszystkim naraz prawda? Jestem w kropce, naprawdę.
    Nie rozumiem dlaczego El, chce zrezygnować z pracy w kwiaciarni. Chciała wrócić do normalności, inaczej żyć a ona chowa się znowu do ciemnej klatki. Sytuacja z Tomem, to prawda, była przerażająca i zdaję sobie sprawę z tego, że ona się boi. Jednak dziewczyna powinna ostatecznie stawić czoło , swojej przeszłości. Jestem ciekawa jakie słowa wypłyną z jej ust, gdy będzie zeznawać. Wiem, że to będzie dla niej trudne, ale nie może ciągle uciekać, musi być silna. Demony przeszłości, zawsze będą ją ścigać, ale musi pokazać swój opór i swoją siłę, by wracały jak najrzadziej.


    Życzę Ci miłego wypadu pod namioty, chyba że jednak wybierzecie opcje spania pod gołym niebem! Baw się dobrze! : )

    Dużooo weny i uśmiechu!

    Ściskam!
    ~Eirene

    ReplyDelete
    Replies
    1. Scena, w której Eleanor wraca do domu, to zdecydowanie moja ulubiona. Pisząc ją, sama uśmiechałam się, jak głupia do monitora. Dzięki Bogu, że wówczas nikogo nie było obok. Ciekawe jakbym się z tego wytłumaczyła? Niall z Harrym, jeśli chcą potrafią byś uroczy i mili, och i słodcy też. Rozmowy, nawet te zwykłe, rzeczywiście potrafią wywołać u nas wiele emocji. Często ze sobą sprzecznych. Grunt to umieć, je odpowiednio poukładać i zrozumieć sens słów, jakie wymieniliśmy z drugą osobą. Niall zakochany w Liamie? A to przypadkiem nie było na odwrót? Hm, może znowu pomylił mi się jakiś wątek, hihihi. O ich "trójkącie" też wolę się na razie nie wypowiadać, bo jeszcze powiem za dużo i będzie niemiło. Lubię zagadki i trochę mieszać Tobie/Wam w głowie. Więc musisz jeszcze troooochę poczekać na rozwiązanie pewnych wątków.
      Nikt do końca nie rozumie Eleanor. Ona sama siebie nie rozumie. Ale to nic dziwnego. Moim zdaniem nie ma ludzi, którzy rozumieją siebie w stu procentach.

      Spanie pod gołym niebem, nie jest wcale takim złym pomysłem! Dziękuję, na pewno będę się dobrze bawić. Z tymi osobami, inna zabawa nie wchodzi w grę :)

      Pozdrawiam, matrioszkaa! x

      Delete
  3. Rozdział - jak zawsze - podoba mi się bardzo. Nie zostawiłam komentarzy pod ostatnimi postami, bo tak jak zwykle czytałam to niestety "w biegu", a to wszystko za sprawą ostatniego tygodnia wakacji i problemów z nową szkołą.. Wybacz :) Zapewne powtórzę słowa z moich poprzednich wpisów.. Przepraszam z góry, jeśli zdarzy mi się jeszcze coś takiego :) Jedyne co, to mogę przysiąc, że wszystkie komentarze czytam bez wyjątku, jak pilna uczennica lektury.. Do których zapewne się nie powinnam zaliczyć.. :D No ale koniec tego lania wody.. Przejdę do rozdziału.. :)
    Cholernie podobają mi się wątki z połączeniem Eleanor - Liam, albo Eleanor - Niall.. Alee chyba widzę, że na "cieplejsze" uczucie, pomiędzy którąś z tych par nie będę już liczyć.. Coraz więcej wątków wskazuje na to, że zrobi się cieplej pomiędzy Niallem i Liamem.. Jakoś to przeżyję.. :)
    A co do samej Eleanor, to fajnie by było, gdyby ona chociaż raz zadbała o siebie.. Cały czas troszczy się o innych, a do własnego "ja" odnosi się bezpłciowo.. :)
    Hej El, może to pora przełamać ten mur zbudowany z trudu i niedowartościowania? Co? :) Z resztą.. I kto to mówi.. Osoba, która nie zawsze ma co do okazania innym i względem której jedyną ładną częścią jej własnego ciała jest źrenica... :)

    Udanych wakacji, matrioszkaa! xx :)
    Pozdrawiam gorąco, buziaki :)
    @CK_Dominica :)

    P.S. Aż się zdziwiłam, że napisałam tak długi komentarz.. :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Sama uwielbiam połączenie Eleanor-Liam i Eleanor-Niall. Chociaż bardziej wolę Liam i Eleanor. Dlaczego? Może dlatego, że w każdym opowiadaniu, jaki czytam/czytałam, Liam odnośni się do niej z dystansem. Nawet jeśli Eleanor jest ich dobrą znajomą, nie ma między nimi zbyt wiele, wątków. Nie integrują się. Mam nadzieje, że mnie rozumiesz. U siebie chciałam to zmienić. Przełamać niepisany schemat i każdego z bohaterów pokazać w zupełnie innym świetle. Udało mi się? Podsumujemy to na koniec historii.
      Z Eleanor jest podobny problem, co ze mną. Woli troszczyć się o innych, niż o siebie. Jak to się skończy? Myślę, że niedługo się, o tym przekonamy.

      Dziękuję za komentarz! :)

      Pozdrawiam, matrioszkaa! x

      Delete
  4. A raczej *udanego końca wakacji* :) Gapa ze mnie.. :) Przepraszam.. :)

    ReplyDelete
  5. Hmmm... Część z Liamem wydaje ci się taka... normalna... Kurcze... Aż sobie jeszcze raz przeczytałam. Tak na wszelki wypadek. Moją pierwszą myślą było "Normalna? Gdzie?" Teraz chyba już wiem, o co mogło ci chodzić... Tylko nie wie, czy tak do końca się z tym zgadzam... Sama rozmowa, rzeczywiście jest jak najbardziej normalna - ot, dwójka przekomarzających się przyjaciół... Chyba już powoli się gubię w tych nastrojach Eleanor i tym, jaka jest naprawdę... Jednym razem opisuje siebie jako kogoś nieśmiałego, kto bał się otworzyć usta i dał się wciągnąć złemu otoczeniu, innym razem jest wesołą dziewczyną troszczącą się o innych i wciąż nieco nieśmiałą, zdystansowaną... A teraz nie owija w bawełnę i przeklina bez powodu? Czy ona sama wie, która Eleanor jest prawdziwa? Bo ja już się pogubiłam w tych jej opisach samej siebie... Jakoś mi nie pasowało nazwanie przez nią Harry'ego i Louisa sukinsynami. Może dlatego, że zdecydowanie inny jej obraz miałam w głowie...

    To zdecydowanie jest inna Eleanor... Ta, którą pamiętam nie zrobiłaby sobie kawy, nie proponując tego Liamowi... Czy spotkanie z przeszłością wyprało jej mózg? A może nowa El wraz z nie owijaniem w bawełnę i przeklinaniem, stwierdziła, że zasady dobrego wychowania już jej nie obowiązują?
    To miłe, gdy po powrocie do domu czekają na nas takie drobnostki, uświadamiając nam, że ktoś czekał naszego powrotu i że jesteśmy tu mile widziani...
    Nie rozumiem tego, że nie chce tej pracy u Maury. Co ma spotkanie Toma wspólnego z nowym zajęciem? Mam nadzieję, że Liam jej przegada, bo ona zachowuje się kompletnie nieracjonalnie... A to, że nazwał ją przyjaciółką, to był najlepszy fragment tego akapitu :) I ta jego przemowa... Brawo, Liam!

    Pięknie opisała Zayna i Perrie... Ten fragment rozdziału był wręcz naszpikowany mądrymi sentencjami. Nic, tylko usiąść i je zanotować, by następnie kierować się nimi w życiu...
    Wiele osób tak ma, że potrafi obserwować życie innych i wyciągając odpowiednie wnioski, udzielać dobrych rad, jednocześnie nie potrafiąc zastosować tej sztuki względem samych siebie... Mam jednak nadzieję, że Louis skorzysta z jej mądrości i porozmawia otwarcie z Harrym. Pomysł chłopaków wręcz przesłodki...

    Z niecierpliwością czekam, co dalej... Co postanowi Eleanor w sprawie pracy i czy Lou wybaczy Harry'emu? Jak trzyma się Niall? I co naprawdę siedzi w głowie Liama? Milion pytań w mojej głowie...
    Mam nadzieję, że cudownie się bawisz, wykorzystując ostatnie dni wakacji :)
    Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego...
    Całuję ❤

    @KateStylees

    ReplyDelete
    Replies
    1. Przepraszam, jeśli Eleanor Cię uraziła. Ona... cóż, myśli o zbyt wielu rzeczach, przesadza w wielu momentach i potrafi się zgubić w swoich własnych postanowieniach, jednakże mimo wszystko jest wyjątkowa, chce dobrze dla wszystkich i rzeczywiście o sobie zapomina. Moim zdaniem tą jedną małą wtopę, złe słowo, przekleństwo, czy jakkolwiek to nazwać - można jej wybaczyć. W końcu każdemu zdarzy się przekląć na kogoś, nawet jeśli ten ktoś nie zrobił nic złego :)

      Zdecydowanie dobrze, że posiada Liama. Może on na nią naprze i sprowadzi ją znowu na ziemię? Kto wie. Rezygnuje z pracy, bo... dowiesz się w nowym rozdziale! Zapewne znowu powiesz o niej coś niefajnego, ale obie jesteśmy na to przygotowane, więc spokojnie :)

      Larry. Larry. Larry. Co z nim? Nie wiem. Serio! Mam wrażenie, że każdy chce, by ta dwójka, jak najszybciej się pogodziła. Ja tam uważam wręcz przeciwnie - jest dobrze, tak jak jest xD

      Może i ma problem ze swoją osobowością, ale zdecydowanie jest dobrym obserwatorem. Chciałabym być taka jak ona - przynajmniej w tej jednej rzeczy.

      Dziękuję za komentarz i pozdrawiam, matrioszkaa! x

      Delete
  6. Dodajesz świetne posty. <3 Masz talent, dziewczyno .! Dlatego nominuję cię do VBA. Informacje na moim blogu http://myliveinanotherworld.blogspot.com/ .

    ReplyDelete
  7. po pierwsze: jestem zachwycona gifem z Perrie i Zaynem! jest tak niesamowicie uroczy... kurcze, zazdroszczę im takiej miłości :( i w życiu codziennym i w opowiadaniu. są perfekcyjni razem. mam nadzieję, że zostaną tacy na zawsze..
    no i po drugie: rozdział.
    napisałaś, że niby się w nim nic nie dzieje. czy ja wiem? może z jednej strony faktycznie, ale z drugiej rozmowy bardzo dużo dają. mi też się najbardziej podobała część z Liamem :) lubię go. jest taki... kochany. i jeszcze sam stwierdził, że Eleanor jest jego przyjaciółką, na co z pewnością sobie sama zasłużyła. Liam nie wydaje się być osobą, która "przyjaźni" się z każdą osobą na prawo i lewo, ba, on wręcz jest chyba zamknięty na nowe przyjaźnie. jednak dopuścił do swojego serducha niesforną Els i nie ma czego żałować. zazdroszczę im takiej prawdziwej przyjaźni. ja prawdopodobnie takiej nawet nie posiadam.. takiej bezinteresownej przyjaźni. wydaje mi się, że w ogóle w dzisiejszych czasach jest mało prawdziwych przyjaciół, prawda? no, ale od czego są opowiadania :)
    Louis, żabeczko ty moja. weź się pogódź już z tym Harrym, to jest rozkaz!

    ReplyDelete