Sunday, September 01, 2013

Rozdział 23


Każdemu, kto nie umie przerwać toksycznej znajomości.

Ledwo wzeszło słońce, w mieszkaniu rozległ się nagły huk, przecinający martwą ciszę. Mieszkanka fioletowej sypialni, sapnęła ciężko, przewracając się przy tym na drugi bok, by móc sprawdzić godzinę. Chociaż po wczorajszych, długich rozmyślaniach i analizowaniu dosłownie wszystkiego, postanowiła kilka rzeczy, nie zawarła w tym pobudki o szóstej piętnaście. Bardzo mozolnie, podniosła się do pozycji siedzącej, przecierając wciąż śpiące oczy i ziewając tak głośno, że z całą pewnością mogłaby obudzić pół Londynu. Patrząc ponownie na zegarek, opuściła łóżko. Jej palce co chwilę zanurzały się w poplątanych włosach, próbując je chociaż trochę rozplątać, nadając im chociaż trochę zbliżonego no normalności, wyglądu. Efekty sprawdziła w łazience, o którą zahaczyła, po drodze do kuchni. Z jej wyglądem nie było jednak tak źle, jak podejrzewała. Włosy co prawda wyglądały, jakby nie pamiętały, kiedy ostatni raz je myła, a skóra była odrobinę zbyt blada, ale poza tym było znośnie. 

W kuchni spotkała Nialla, który w towarzystwie porannej audycji Grimmy’ego, przygotowywał kawę i coś smażonego na śniadanie. Opierając się biodrem o framugę, przypatrywała mu się z nieukrywanym uśmiechem. Blond włosy, na których można było dostrzec mocne ciemne odrosty, postawione były lekko do góry. Gdyby Eleanor nie wiedziała, że ostatnią noc spędził sam, w swoim łóżku, mogłaby śmiało powiedzieć, że wstał po naprawdę dobrym seksie. Był przystojny. Cholernie przystojny. A niebieskie tęczówki, do których Eleanor, osobiście miała słabość, sprawiały, że chłopak był także uroczy i słodki. Z takim wyglądem, w liceum śmiało mógłby uchodzić za szkolną gwiazdę. 

- Czy w szkole średniej, bardzo byłeś popularny? – spytała bez ogródek, strasząc przy tym Nialla, który ani trochę nie spodziewał się jej obecności. Odwrócił się powoli w jej kierunku, w dłoniach ściskając pusty talerz. – Dzień dobry, Niall – uśmiechnęła się do niego lekko, siadając przy stole. – Więc…?

- Cześć, Eleanor – odpowiedział, gdy doszedł po siebie po mini zawale, w jaki nieumyślne go wprowadziła. – Cóż… nie byłem panem popularnym. Należałem do dwóch drużyn, grałem na gitarze w szkolnej kapeli i uczęszczałem na kółko chemiczne. To Louis z Zaynem byli tymi, za którymi wszyscy się oglądali. 

- Więc mieszkam ze szkolną gwiazdą, huh? 

- Można tak powiedzieć. Chociaż Louis nie wykorzystywał źle swojej sławy. Był w porządku dla każdego. Słabszych, szarych myszek, kujonów. Mogłaś iść do niego, a on cię nie olał. Podobnie Zayn. Ty pewnie była taka jak oni. 

- Nie sądzę. Byłam raczej na końcu drabiny społeczeństwa. Gdzieś między hipisami, a kółkiem szachowym. Nienawidziłam szkoły i robiłam wszystko by do niej nie chodzić. Jaka byłam szczęśliwa, gdy przez karierę musiałam mieć prywatne nauczanie. Teraz, gdy tak to wspominam, zdaję sobie sprawę, że przez modeling ominęło mnie naprawdę wiele ciekawych rzeczy – wyjaśniła, lekko przygnębionym tonem, leniwie jeżdżąc palcem po blacie stołu. 

- Na przykład? – zainteresowany usiadł naprzeciwko niej, odkładając na bok przygotowanie śniadania, kawy czy lunchu do pracy. 

- Facet tego nie zrozumie – uśmiechając się pogodnie, poczochrała mu włosy, wstając od stołu. – Skoro już tak bezczelnie zbudziłeś mnie ze snu, pozwól, że uratuję twoje śniadanie, które już zdążyło się spalić i podam ci kawę, bo widzę, że bez niej nie wytrzymasz w pracy. 

- Naprawdę cię obudziłem? – spytał niewinnie, obracając się na krześle, by móc spojrzeć na Eleanor. Kiwając głową, wrzuciła do kosza spalone warzywa. – Przepraszam. Ale ostatnio mam spore problemy ze snem. Właściwie nadal powinienem spać, ale znowu obudziłem się przed budzikiem i nie mogłem zasnąć. Nie śpię od trzeciej trzydzieści.

Twój przyjaciel ma spore problemy z bezsennością. Pamiętasz swoje? A pamiętasz, jak sobie z nimi radziłaś, kochanie?

Dziewczyna na ten wewnętrzny głos w swojej głowie, mimowolnie zadrżała. Kiedy ostatni raz słyszała ten głos? W szpitalu. Podczas rozmowy o narkotykach. Nie wróć, podczas rozmowy z Harrym, który miał problem z narkotykami. Teraz usłyszała go, bo… Niall problem ze snem, z którym ona radziła sobie za pomocą… tabletek. Wraca, bo mimowolnie myśli i mówi o narkotykach.

Zawsze byłem pod wrażeniem Twojej inteligencji, panno Calder.

- Powinieneś przed snem brać długi prysznic, napić się melisy i się rozluźnić. Powinno ci pomóc – odpowiedziała ciszej, krojąc cebulę. – A jeśli nie, zgłoś się do jakiegoś lekarza, może on znajdzie sposób.

- Wszystko w porządku, Eleanor? – spytał wyraźnie zaniepokojony nagłą zmianą jej humoru. Pokiwała twierdząco głową, nie odzywając do niego ani słowem.

Hej, kochanie! Rozchmurz się! To nic złego, słyszeć głosy, których nikt inny nie słyszy. To wcale nie oznacza, że jesteś chora psychicznie.

Ja jestem chora psychicznie – pomyślała, tępo wpatrując się w rumieniącą się cebulę. 

- Pójdę pod prysznic. Poradzisz sobie? – nim jednak Niall zdążył jej odpowiedzieć, wyszła z kuchni. 

Nie miała problemu z niską temperaturą. Właściwie była do niej przyzwyczajona. Kiedy więc litry niemalże lodowatej wody, spływały po jej ciele, nawet nie zadrżała. No, bynajmniej nie z zimna. Drżała na samą myśl, że koszmar znowu powróci. Że głosy znowu zmuszą ją do wzięcia, a ona się im podda. Chciała by zimny prysznic przyniósł jej ukojenie. Złagodził wciąż otwarte rany. Uspokoił myśli. Pomogło tylko na chwilę. Czuła się dobrze tylko podczas mycia włosów, czy wcierania w siebie żelu pod prysznic. Gdy woda się lała, a ona nie opuszczała kabiny. Tylko wtedy, pod wodą. 

Utkwiła wzrok w kilku poziomych kreskach na udach i znowu zadrżała. Wspomnienia jej nastoletnich buntów, pojawiły się przed jej oczami. Jasno i wyraźnie, jakby wszystko rozgrywało się ponownie, tuż przed jej nosem.

Kilka drinków, dwie kreski kokainy i szybkie obciąganie w jednej z toalet, sprawiły, że wówczas siedemnastoletnia Eleanor, znowu poczuła do siebie wstręt i obrzydzenie. Ze łzami w oczach i bez słowa, opuściła imprezę. Biegła do domu boso, po drodze gubiąc drogą parę szpilek. Ledwo przekroczyła próg frontowych drzwi, zamknęła się w swojej łazience. Fioletowo-niebieskie kafelki, odznaczały się na tle ciemnej wanny i równie ciemnej kabiny prysznicowej. Luksus pełną parą. Niewiele się zastanawiając, otworzyła szafkę nad zlewem, z której wyciągnęła małe papierowe zawiniątko. Chwilę później mały, metalowy przedmiot wyjrzał na światło dziennie. Weszła do wanny w eleganckiej sukience, postrzępionych rajstopach i gramami najlepszej biżuterii. Odkręciwszy zimną wodę, zaczęła ciąć rajstopy, ani trochę nie uważając na to, by nie uszkodzić skóry. Chciała tego. Chciała pozbyć się wszystkich negatywnych emocji. Poczuć ukojenie. Poczuć wolność. Minimalną, tymczasową, fikcyjną, ale jednak wolność. Chciała chodź na moment, być sobą. Niezepsutą modelką, ale sobą. Dziewczyną, dla której, do niedawna, najważniejsze było szczęście. I rodzina. 

Ale wszystko się zmieniło. Wraz z pierwszym podpisanym kontraktem, jej wszystkie priorytety, wartości, myśli, plany czy marzenia, uległy znaczącej zmianie. Dziecięce troski pękły, niczym bańka mydlana. Marzenia o liceum z odpowiednim profilem, przestały mieć znaczenie. Zapomniała kim chciała być. Przestała zastanawiać się nad tym, co chciała robić po ukończeniu osiemnastu lat. Kiedy inni wciąż spędzali czas na podwórku z rówieśnikami, bądź oglądając bajki, ona uśmiechała się do obiektywu. Miała nakładany makijaż i ubierana była w najdroższe, najlepsze i najdelikatniejsze ubrania. Stawała się maszyną do zarabiania pieniędzy. 

Kopciuszek zamienił się w królewnę, prawda Eleanor?

- Eleanor? – przez strumienie zimnej wody z trudem przebijał się słaby głos Nialla. Mogła dosłyszeć, jak wali pięścią w drzwi, wciąż powtarzając jej imię. – Odpowiedz. Nie każ mi myśleć, że się utopiłaś. 

Odpowiedz mu, kochanie.

- Niall! – wrzasnęła, odrzucając grzywkę do tyłu. – Odejdź od drzwi! 

- Dzięki Bogu. Siedzisz już tam czterdzieści minut! – krzyczał nadal, wprawiając ją w lekką irytację. Nie chciała na niego krzyczeć. Nie chciała mu sprawić przykrości, dlatego chcąc powstrzymać się od powiedzenia czegokolwiek, mocno zagryzła dolną wargę. Już po chwili mogła poczuć metaliczny smak krwi i lekkie pieczenie. – Muszę wychodzić. Louis nadal śpi – dodał ciszej, odchodząc od drzwi.

- Dobrze – szepnęła pod nosem, pozwalając łzom zmieszać się z wodą. 

Jeden rzut oka zza okno, uświadomił ją, że dzisiejszego dnia, nie ma co liczyć na słońce. Na szarym niebie, powoli przesuwały się ciemne chmury, które w za nic nie pozwalały przeniknąć przez siebie słońcu. Mozolnie wciągnęła na siebie wąskie ciemne rurki, z poprzecieranym materiałem w miejscu kolan, na które opuściła szarą bluzę z czarnym tekstem. Podobny zestaw ubierała, gdy czekał ją długi lot samolotem. Po wysuszeniu włosów, spięła grzywkę z tyłu głowy, odsłaniając tym samym wysokie czoło. Darując sobie jakikolwiek makijaż, nałożyła białe tenisówki i z torbą na ramieniu, opuściła pokój.

Ulice miasteczka świeciły pustkami. Mogłaby się do tego przyzwyczaić, gdyby nie fakt, że momentami było to naprawdę przerażające. Kilka razy w ciągu dnia, przyłapywała się na myśleniu, że prócz poznanych przez nią osób, nie mieszka tutaj nikt więcej. Jednak widząc sznury zaparkowanych na krawężniku, samochodów, czy przypominając sobie, o klasie Zayna, wyrzucała te absurdalne myśli z głowy. Mieszkańcy po prostu wiedzieli, jak nie zwracać na siebie uwagi. 

Pierwszym punktem na jej liście rzeczy do zrobienia, dzisiejszego dnia, było wyjaśnienie Maurze Horan swojego zachowania i zrezygnowanie z pracy. Chciała być wobec niej szczera, a jednocześnie zachować resztki uprzejmości, które przez ponowne spotkanie z Tomem, nie zdążyły całkowicie ulecieć. Nie miała wątpliwości, że swoim dziecinnym zachowaniem, zraniła osobę, która bez żadnych uwag, prócz małego testu, zaproponowała jej pracę. Zawdzięczała ją także Niallowi, który bezinteresownie wstawił się za nią, praktycznie napierając na matkę, by ją przyjęła. Znowu musiała zranić.

Wyliżą się z tego, kochanie.

Słysząc głos Uzależnienia, przegryzła dotkliwie dolną wargę, starając się nie rozpamiętywać żadnego ze słów. Nie chciała go znowu słyszeć. Nie miała na to ochoty, nastroju, ani tym bardziej siły. Miała nadzieje, że sobie poszedł i zostawił ją na zawsze, jednakże nadzieja znowu okazała się płonna, a ona bezradna. 

Pani Horan przywitała ją filiżanką cappuccino i rogalikami z czekoladą, które kupiła w drodze do pracy. Usiadły na zapleczu kwiaciarni, wymieniając na początku standardowe uprzejmości i słuchając muzyki płynącej z radia. Gdy obie filiżanki były puste, a rogaliki zjedzone, stres całkowicie zapanował nad ciałem Eleanor.

- Chciałam pani coś wyjaśnić – zaczęła cicho, nerwowo bawiąc się palcami. Jej wzrok utkwiony był w krawędzi dębowego stolika, przy którym siedziały. Uszy rejestrowały każdy, nawet najmniejszy dźwięk wydobywający się z radia. Mogła poczuć jak mama Nialla, poruszyła się, zmieniając swoją pozycję. Kątem oka zobaczyła, jak pochyla się nad nią, oczekując na ciąg dalszy, bez poganiania jej. – Nie jestem taka, jak się wszystkim wydaje. Mam problemy z osobowością i nawet jeśli byłam na odwyku, to po dostaniu śmiertelnej dawki, znowu ciągnie mnie do prochów. Słyszę w głowie głos. Spotkałam byłego faceta, który jest ćpunem. Nie mogę tutaj pracować. Ja, nie chcę tutaj pracować. Chyba nigdy nie chciałam i choćbym nie wiadomo, jak bardzo się starała przemówić sobie do rozsądku, to na nic. Nie nadaję się do jakiejkolwiek pracy. Nie umiem podchodzić odpowiednio do swoich jakże dojrzałych decyzji. Zmieniam zdanie milion razy na minutę. Jestem bipolarna. Psychiczna. Nienormalna – wyrzucając z siebie kolejne słowa, nie zwracała uwagi na to czy mówi z sensem, czy też nie. Zwyczajnie potrzebowała pozbyć się z duszy wszystkiego, co w niej drzemie. Możliwe, że gadała nie od rzeczy, że wielokrotnie się powtarzała, ale nie zastanawiała się nad tym. Po prostu mówiła. – I zdecydowanie mam rozdwojenie osobowości.

- Eleanor – Maura położyła dłonie na jej trzęsących się. – Spójrz na mnie – poprosiła łagodnie. Dziewczyna powoli podniosła głowę, zderzając się z niebieskim spojrzeniem kobiety, która uśmiechała się do niej. – Jesteś wartościowa. Naprawdę wartościowa. Masz dobre i wielkie serce. Wielokrotnie słyszałam, jak przeznaczasz różnym fundacją z całego świata, mnóstwo pieniędzy. Kariera cię nie zniszczyła. To ludzie, z którymi pracowałaś, zmienili twoje życie. Jesteś dobra. To normalne, że się zgubiłaś. Każdy w pewnym momencie, zastanawia się kim jest. Testuje różne typy charakterów. Ciche myszki, zamieniają się w pewne siebie osoby. Wredni – w uprzejmych, i tak dalej. Na świecie jest wiele osób, które mają swoje zza uszami. Ważne jest, by umieć sobie z tym poradzić. Znaleźć sposób na pomoc i walczyć. Nie chcesz tutaj pracować? W porządku. Przecież siłą cię do tego nie zmuszę. Mam jednak nadzieje, że nie wrócisz do narkotyków, ani nie odbudujesz relacji z tym chłopcem. Moim zdaniem, nie po to siedziałaś tyle czasu w ośrodku odwykowym, by przekreślić to w ciągu jednego dnia. Wróć do domu i na spokojnie, wszystko sobie poukładaj. Na spokojnie – podkreśliła ciut ostrzej. 

- Dziękuję – odparła szeptem, brunetka, nim nie wpadła w ramiona Maury.

Przemierzając ulice miasteczka, wystukała na numer Toma, który miała nadzieje, że wciąż jest aktualny, jedną krótką wiadomość:

Przez Ciebie znowu zaczyna mi odbijać. 






__________________________________________

Kocham zestaw, w którym Eleanor wracała z chłopakami z USA do UK. Kocham jej uśmiech na tym zdjęciu i to, jak świetnie wygląda w grzywce spiętej do tyłu. Jak zawsze piszę, na nie na temat xD

Mam nadzieje, że mnie nie zabijecie za taką akcję. Jednakże musiałam to tak napisać, bo wiem, jak chcę skończyć i dążę do tego. Jak myślicie, co jeszcze Eleanor zaplanowała sobie na ten dzień? Czy Louis i Harry w końcu się pogodzą? Czy Liam wyjawi Niallowi swoje uczucia? Maybe :)

Dziękuję za wszystko, jesteście niesamowici. Kocham Was! x

Całuję, matrioszkaa! x


Ps. Nowy 7 września!

Pss. Przepraszam za jakiekolwiek błędy! 

7 comments:

  1. Witaaaaaj *powiedziała niczym psychopata do ofiary*
    Wiesz, że to chyba mój pierwszy komentarz u Ciebie.
    Boże, jestem straszna, prawda? xd
    Wyraziłam moją opinię na tt, tak jak zawsze, ale nie mogłam się powstrzymać przez wygłoszeniem tego beznadziejnego gadania tutaj! Ha, czujesz się faaajna, niee? Boże, co ja piszę!?
    Wybacz, to przez to NASTOLATKOWANIE, sama wiesz o czy mówię, prawda? Albo właśnie myślisz, ze jestem totalnie głupia. Cóż... Daję ci ogromny(wcale nie) wachlarz możliwości, koteczku! ♥
    ZAPOMNIAŁAM CI WSPOMNIEĆ O MOJEJ REAKCJI NA TEKST KURSYWĄ! W mojej klatce mam jakiś dziwny pornol, bo moje serce rucha płuco! Wybacz za taką prostolinijność, ale lubię nazywać rzeczy po imieniu x
    Czy wspomniałam, że każda pierwsza linijka każdego rozdziału zostaje zapisana w moim telefonie i wkrótce będzie zdobić moją ścianę, tyle, że w wersji angielskiej? Boże, to jest genialne!
    Niall po dobrym seksie!? Chrystusie, chce to zobaczyć. A nie, wybacz jestem nastolatką xd Oh, taaaaak... On jest MEEGA uroczy, zdecydowanieee. Chyba się troszku rozmarzyłam xd Wybacz haha
    Co by tu jeszcze... Lou szkolną gwiazdą? HAHAHAHAHAHAHAHAHAHHAHAHAHAHAHAHAHHAHAHAHAHAHAHA NEXT JOKE! CHYBA UMARŁAM Bardziej go widzę jako klasowego debila, ale GWIAZDA SZKOŁY też może być ;D

    Ale czekaj... Niall był w domu z El. SAM, bo śpiący Lou się nie liczy, moja droga! Co to to nie! Kontynuując... wyglądał jak po ''''dobrym seksie'''' ZABIJ MNIE, ALE MOJE SHIPPOWSKIE SERCE Z WIELKĄ WYOBRAŹNIĄ WŁAŚNIE DOSTAJE KOCIOKWIKU! ASDFGHJKSDXCFVGBHNJMRDCFTVGBNHJUMDCVFBGNHJMDCFVGBNHJMFGHNDHSKYENSKNDISYHDENMSLSHETYNSKATSSUSNSKAIJDNHDNMKSURNDMSKDHFNCBDSUDKJSKSMSSDJ AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA BOOOOOOOOŻE!

    To ja już może ten... skończę te dzikie gwałcenie klawiatury xd

    Kuruj się tam, kochana ♥
    Całusy,
    @Horanowa_x

    ReplyDelete
    Replies
    1. Po pierwsze: weź głęboki wdech, policz do 10, wypuść powietrze. Czy teraz czujesz się już lepiej? Mam na myśli, czy możesz wziąć się w garść i uspokoić się chociaż na chwilę? Niemniej jednak, to urocze, jak piszesz komentarze. Jest niewiele słów, ale czuje Twoją energię. To niesamowite!
      Czy warto niszczyć ścianę, pisząc na nich moje słowa, które tak naprawdę były wymyślane na poczekaniu i nie są niczym głębszym? Odpowiedź jest banalna: nie warto! Zamiast tego, napisz na niej teksty jakieś piosenki, wiersza czy książki.
      Nie chcę nic insynuować, ale ktoś inny ma Nialla na oku i żadne trójkąciki nie wchodzą w grę.
      Louis w fan fiction, może być kimkolwiek. Ciamajdą. Szkolnym błaznem. Piłkarzem. Flirciarzem. I... szkolną gwiazdą :) Nie ograniczeń!

      Dziękuję za Twój pierwszy komentarz tutaj i mam nadzieje, że na tym się nie skończy! Pozdrawiam, matrioszkaa! xx

      Delete
  2. Heeej, jak tam było pod namiotami? Ach, ta moja uprzejmość. Ale serio, miło spędzony czas?
    Jak zwykle spajałam każde słowo z nowego rozdziału dodanego przez ciebie. Jak zwykle nie mogłam oprzeć się, by (nie) skomentować. Wiesz, czasem mam takie odpały, że myślę sobie "Przeczytam rozdział, ale nie skomentuję, bo nie wiem jak. Po prostu mi się nie chce", ale zawsze, gdy kończę czytać; to zdanie idzie w niepamięć i musze po prostu zostawić tutaj swoją opinię. Wiem, jestem zbyt bezpośrednia, ale chyba tylko tutaj. Przed komputerem. Ech, nie rozmawiamy tutaj o mnie. Tak, racja, wybacz. (;
    Bardzo podobał mi się sposób, w jaki przedstawiłaś poranek z życia naszej (tzn twojej) bohaterki. Normalny, po prostu zwykły dzień. Przystojny Niall w kuchni, Lou śpiący w pokoju obok. Nie nic. Po prostu, chyba każda fanka, czy nie fanka naszych chłopaków (tak, teraz nawiązuję do rzeczywistości) chciałaby mieszkać z Nouis'em. Albo Narry'm. Albo Niam'em. Albo Ziame'm. Och, mogłabym wymieniać. Sama wiesz, o czym mówię.
    Jestem rozdarta. Dosłownie. Niby shippowałabym Eleanor z Niall'em, ale kurde. Jest jeszcze Liam i Niall. Cholera, co ty ze mną robisz? Cieszę się, że zostały nam przedstawione pewne informacje z życia Nialla u Lou (ach, i Zayna) ze szkoły. Niby przeszłość,a potrafi ukazać czytelinokowi pewną, malutką cząsteczkę charakteru bohaterów. Bynajmniej ja tak odczuwałam. Tak samo z Eleanor. Chciała, by jej negatywne emocje uleciały i dlatego pocięła sobie nogi, tak, dobrze zrozumiałam? Nie chcę źle tego zinterpretować, ale i tak wszystko sprowadza sie do tego, że pomimo tego, co przeszła Calder - jest silną kobietą, tylko jeszcze nie odnalazła swojej drogi, którą miałaby iść.
    Rozmowa z mamą Nialla wprawiła mnie w przyjemny nastrój. Kobieta okazała zrozumienie naszej brunetce, a ta wygadała się komuś w sumie całkowicie obcemu. To odważne. Zwłaszcza, z przeszłością Eleanor.
    Co mogła zaplanować Els? Mhm, może odwiedzi swojego "terapeutę" Liama? Jest tyle możliwości! W sumie, to ci powiem, że w tym wypadku wszystko jest możliwe, ale czy happy end? Jest tyle dobrych zakończeń.. Nie namawiam cię do smutnego zakończenia opowiadania, nie. Ale tak drążąc bardziej temat, to happy end w 100% nie byłby chyba tutaj zbyt taki prawdziwy. Nie wiem, co zaplanowałaś, ale na razie takie mam odczucie. Bo, osoba uzależniona - choćby nie wiem jak bardzo chciała pozbyć się swojego kłopotu - to i tak zawsze będzie osobą uzależnioną.
    Ech, mam nadzieję, że zbyt nie namieszałam.
    Oczywiście, że Eleanor wygląda cudownie w tym komplecie! Nawet nie wiem, jakim cudem ja tego zdjęcia nie widziałam! Ostatnio rzadko siedzę na timeline'ie na tt, więc moze dlatego. Częściej w interakcjach. haha xd Nie ważne. Wyglądała uroczo, a jej uśmiech - szczery. Po prostu szczery uśmiech.
    Nie mogę sie doczekać nowego rozdziału.
    Kocham cię xx

    ReplyDelete
    Replies
    1. Osobiście chciałabym mieszkać z Niamem. Codziennie karmiłabym się ich widokiem, słodkim gestami, uroczymi uśmiechami. Może napisałam o nich kolejne opowiadanie? Ach, marzenia. Eleanor ma wielkie szczęście, mieszkając z nimi. Ten poranek właśnie taki miał być. Zwykły, normalny, beztroski.
      Ciąć się, czuła ból. Prawdziwy ból. To trochę metafora. Ból przypominał jej, o tym, że jest tylko człowiekiem. Słabym i bezbronnym.
      Ona potrzebowała usłyszeć to, co Maura jej powiedziała.

      Pod namiotami było naprawdę wspaniale! Ten wyjazd był dobrym pomysłem! ;)

      dziękuje za komentarz, pozdrawiam, matrioszkaa! xx

      Delete
  3. Kolejny rozdział, po przeczytaniu którego nie wiem, co napisać... Nawet nie będę próbowała zgadywać, co też wymyśliłaś, odnośnie przyszłych rozdziałów, bo i tak mnie zaskoczysz. Mam tylko nadzieję, że między Louisem i Harrym wszystko się ułoży i chyba chciałabym w końcu zrozumieć ten trójkąt między El, Liamem i Niallem...
    Coraz częściej mam wrażenie, że nie będzie zwykłego/niezwykłego happy endu w tym opowiadaniu. Eleanor jest dla mnie tak... sorry, ale brakuje mi słowa... popieprzona psychicznie, że dziwię się, że jej problemy nie wyszły podczas terapii... Każdy z nas słyszy głowy, ale nie każdy się tnie, czy sięga po prochy... Nie jest pierwszą dziewczyną, którą zgubiła chora miłość... Nie będzie ostatnią... Stworzyłaś postać, która naprawdę miesza mi w głowie. Chwilami myślę sobie, jaka to ona jest silna, by po chwili kręcić głową, nad jej głupimi słabościami. Nie da się ukryć, że jest wspaniałą przyjaciółką i z ocenianiem czyjegoś życia, a także z wyciąganiem mądrych wniosków, radzi sobie wyśmienicie... Szkoda tylko, że równie sprawnie nie potrafi zapanować nad własnym bałaganem... Tak sobie myślę, że moje przemyślenia odnośnie Eleanor nadawałyby się do zbadania dla psychiatry, tak samo jak dziewczyna, której dotyczą ;)
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział, umierając z ciekawości, co tym razem wymyślisz :)
    Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego xx

    @KateStylees

    ReplyDelete
    Replies
    1. Eleanor jest moją pierwszą bohaterką, o tak chaotyczne osobności. Masz rację, że umie dostrzec dziury w wyborach i życiu innych ludzi, a ze swoim nie potrafi sobie poradzić. A może tak naprawdę nie chce, bo uważa, że nie ma powodu do zmian na lepsze? W końcu, co jej szkodzi żyć w ten sposób? Prawdą jest, że codziennie ktoś potyka się o fałszywą miłość; Eleanor jest chyba za słaba by się tym uporać. Chyba nadal ciągnie ją do Toma, chociaż zdaje sobie sprawę, że to źle uczucie.
      Jakie będzie zakończenie? Nie zdradzę, ale mam nadzieję, że mnie za nie, nie zabijecie.
      Spokojnie, Harry i Louis, w końcu do siebie wrócą ;)
      Odnośnie pytań jej terapii - odpowiedzi szukaj w kolejnym rozdziale :)

      Trzymaj się ciepło, Kaś i do zobaczenia wkrótce! xx

      Delete
  4. Maura dobrze zrobiła, że podeszła do Eleanor w taki a nie inny sposób. dziewczyna ma jeszcze szansę na zastanowienie się na spokojnie nad porzuceniem nawet niezaczętej pracy, bądź nie. mam nadzieję, że mimo wszystko jednak zdecyduje się spędzić trochę czasu w tej kwiaciarni. to dobrze by jej zrobiło. zapomniałaby o rzeczywistości, miło by spędziła czas z Maurą - byłoby ok! Niall przystojniakiem szkolnym? heh nie zdziwiłabym się. gdyby w mojej szkole taki Niall sobie chodził korytarzem to z pewnością skradłby moje serce. samym spojrzeniem! no ale to Niall, który przypala warzywa na patelni :D 40 min pod zimną wodą...brr. nie wytrzymałabym. ale z drugiej strony, prawdą jest, że pod prysznicem najlepiej się rozmyśla i najlepiej wylewa swoje smutki. dlatego rozumiem Eleanor. mam tylko nadzieję, że dalej będzie na tyle silna, by przeciwstawić się Uzależnieniu. ono w końcu odejdzie, trzeba tylko czasu. no właśnie... czasu.
    no i wiadomość do Toma.. hm. ja właściwie sama już nie wiem co z nim jest, kim on jest, co on wnosi itp itd. dużo mi namieszał w głowie. nie jestem do końca pewna, czy Eleanor go kocha, czy tylko sobie wmawia, że tak jest? no i co z tym Larrym! :(
    masz w głowie już koniec? ok ale mam nadzieję, że nie nastąpi on zbyt prędko, co?
    pozdrawiam <3

    ReplyDelete