Friday, September 06, 2013

Rozdział 24


Każdemu, kto pokłócił się ze swoją drugą połówką, ale boi się zacząć rozmawiać.


- Jesteś taka nieodpowiedzialna, Eleanor – usłyszała zza sobą tak dobrze znany jej głos. Przechodziła właśnie obok sklepu zoologicznego, w którym pracował Liam, gdy Tom, postanowił dołączyć się do jej spaceru. Westchnęła pod nosem, odwracając się do niego przodem. Na ustach igrał mu łobuzerski uśmiech, a oczy mieniły się czymś niezdrowym. Włosy, jak zawsze miał w nieładzie, sprawiając wrażenie, jakby już dawno zapomniał czym jest grzebień. – Dostałem twojego smsa, więc postanowiłem cię znaleźć. 

- A mówiłeś, że to ja jestem nieodpowiedzialna – mruknęła pod nosem, zerkając w kierunku witryny, zza którą dostrzegła szatyna. Payne wpatrywał się w nich z nieodgadnionym wyrazem twarzy, jednocześnie pomagając klientce, która akurat przebywała wewnątrz. – Dlaczego nadal tutaj jesteś? 

- Ponieważ, nawet gdybym chciał, nie umiem stąd odjechać, Eleanor. Coś silnego mnie tutaj trzyma i nie chce wypuścić. Czuję się uwiązany, chociaż nikt nie trzyma smyczy. 

- Odstaw to co bierzesz i zacznij żyć. Normalnie.

- Tak jak ty? Wariując? I słysząc rzeczy, które nie istnieją? Jesteś pewna, że z naszej dwójki, to ja jestem tym bardziej chorym? – spytał poważnie, aczkolwiek z nutką troski i delikatności, robiąc przy tym kilka kroków w jej kierunku. – Czy umiesz powiedzieć na głos, moja droga, że słysząc te wszystkie szepty, jesteś stu procentowo zdrowa i nikt nie namawia cię do wzięcia czegokolwiek? – jego palec przesunął się po odsłoniętym policzku, zahaczając o linię żuchwy czy warg, które jakiś czas temu całował dowoli. – Pamiętam, jak wspominałaś o głosach, więc teraz nie zaprzeczaj. Wariujesz, to prawda. A to znaczy, że niestety nie możesz powiedzieć, o sobie, że jesteś zdrowa. 

- To twoja wina, Styles – warknęła, odsuwając się od niego. – Podając mi tą cholerną heroinę, sprawiłeś, że znowu czuję się jak gówno. Jak ćpunka, która nie ma powodu, by normalnie funkcjonować. Jestem na ciebie wkurzona i cholernie mocno cię nienawidzę. 

- Nie oszukuj się, kochanie – Tom złapawszy ją za nadgarstek, zaczął kreślić różne wzory na jej delikatnej skórze, uśmiechając się w najbardziej ponury sposób jaki kiedykolwiek widziała. – Może i mnie nienawidzisz, ale jednocześnie kochasz. Doskonale, o tym wiesz, więc przestań wmawiać sobie coś, co nie jest prawdą. 

- Po prostu daj mi spokój! – krzyknęła, wyszarpując dłoń z jego uścisku. – Zniknij! Nie chcę cię więcej widzieć na oczy. Rujnujesz mnie. 

- Każdy, o tym wie, ale ty to lubisz – zauważył, robiąc krok w tył. W tle usłyszeli dźwięk dzwoneczka, który wisiał na drzwiami jednego ze sklepów. Minęła ich starsza pani, a po chwili obok Eleanor pojawił się Liam. Dziewczyna spojrzała na niego, posyłając mu jedno z najsmutniejszych spojrzeń, na co chłopak pokręcił z niedowierzaniem głową. Ręce miał upchnięte w kieszenie jeansów, a usta zaciśnięte w wąską linię. – Bohater uciśnionych się znalazł – Tom parsknął śmiechem, odrzucając głowę w tył. 

- Nie chciałbym cię martwić, Tom, ale przed momentem zadzwoniłem na policję i wspomniałem im, gdzie się znajdujesz – powiedziawszy to, mógł poczuć jak ciało dziewczyny zadrżało. Ręce niemalże natychmiast schowała w głąb rękawów, nerwowo wybijając sobie palce. 

- Straszysz mnie policją? – sarknął, wywracając oczami. – Jakie to dojrzałe. 

- Kto powiedział, że cię straszę? Mówię prawdę. Wybór należy do ciebie. Możesz się im oddać dobrowolnie, albo znowu spieprzyć, jak ostatni tchórz. To twoja decyzja. 

- Liam? – Eleanor słabo pociągnęła za krawędź jego bluzy, pokazując palcem na jakiś punkt. – Chyba jadą – dodała poważniej, dostrzegając światła policyjnego samochodu. BMW w żółto-niebieskie barwy zatrzymało się na krawężniku, kilka centymetrów przed nimi, oświetlając ich sylwetki. Gdy przenieśli spojrzenie na miejsce, w którym jeszcze przed chwilą stał Tom, zdali sobie sprawę, że chłopaka nie ma. – Zniknął – szepnęła do siebie. 

Brunetka znowu znalazła się na zapleczu kolejnego sklepu ze szklanką wody w dłoniach. Cierpliwie czekała, aż Liam złoży zeznania i wyjaśni dlaczego ich wezwał. Wzrok utkwiony miała w drżących rękach, które w za nic nie chciały się uspokoić, chociaż starała się do tego doprowadzić. Liam przyszedł kilka minut później. Usiadł obok niej, bez słowa patrząc na nią. 

- Jak to jest, że on zawsze cię znajdzie? 

- Nie jestem wróżką. 

- Ale jesteś moją przyjaciółką i ciekawi mnie dlaczego masz kontakt z osobą, która cię zniszczyła. Dlaczego chcesz z nim przebywać zdając sobie sprawę, co ci zrobił i co może zrobić? 

- Może dlatego, że mimo wszystko, go kocham i w jakiś sposób czuję się z nim związana? Nie pomyślałeś, o tym, że mimo tego wszystkiego, mogę coś czuć do takiej osoby? Powinieneś wiedzieć, że miłość nie wybiera.

- Ale to toksyczne. 

- Widocznie to co powiedział Tom, jest prawdą – zauważyła ponuro, odstawiając na stolik szklankę z wodą. – Jestem wariatką, Liam.

- Tylko wariaci są coś warci.

***

Do mieszkania wróciła kilka minut po drugiej. Zmęczona po poważnej rozmowie z Liamie i pustych obietnicach poprawy swojego zachowania, miała ochotę na powrót do łóżka i zakopanie się w odmętach pościeli. Nie miała sił na spędzenie czasu z Louisem, który wyjrzawszy z kuchni na przedpokój, dostrzegł ją, proponując obiad. Niechętnie się zgadzając, dołączyła do niego, szybko będąc otoczoną przez zapach kurczaka i rockowe kawałki, które leciały z radia. Szatyn śpiewał pod nosem, co jakiś czas dorzucając do głębokiej patelni kolejne przyprawy, czy składniki.

- Louis? – Eleanor odezwała się cicho, wbijając wzrok w sylwetkę chłopaka, który powoli odwracał się w jej kierunku, trzymając drewnianą łyżkę w dłoni. Kiwnąwszy głową, poprosił niemo, by kontynuowała. – Rozmawiałeś z Harrym?

- Nie, ale… Zaprosiłem go na obiad. Chcę z nim wszystko wyjaśnić.

- Dobrze. Nie będę wam przeszkadzać. Zjem coś na mieście i…

- Miałem nadzieje, że zostaniesz – przerwał jej, patrząc na nią wzrokiem szczeniaczka. 

- Dlaczego chcesz bym została? To wasze prywatne sprawy. Nie mogę się w to wmieszać jeszcze bardziej, niż dotychczas. 

- Proszę – jęknął żałośnie, jednocześnie odwracając się z powrotem w stronę kuchenki, by przypilnować kurczaka. – Potrzebuję cię, Eleanor. Potrzebuję byś nam powiedziała, że będzie naprawdę dobrze i to nic nie zmieni w naszej relacji. Że przeszłość tylko nas wzmocni. Proszę.

- Mam cię okłamać, Louis? 

- Jeśli będzie trzeba, to tak. 

- Okłamię, ponieważ nie wiem, czy przeszłość was nie zmieni. Okłamię, ponieważ nie jestem pewna, czy dzięki temu będziecie silniejsi. Okłamię, ponieważ nie znam się na związkach i nie wiem, czy będzie dobrze. Okłamię, ponieważ was nie znam i nie wiem, przez co naprawdę przeszliście. Ale powiem ci jedną rzecz: coś na pewno się zmieniło. 

- Lubię twoją szczerość – przyznał wprost. 

- Nienawidzę swojej osobowości – mruknęła w odpowiedzi. 

***

Harry pojawił się godzinę później. W białej bluzce z długimi rękawami, z kieszonką po lewej stronie, oraz naprawdę wąskimi spodniami, prezentował się doskonale. Jego włosy, jak u każdego napotkanego chłopaka, były w całkowitym nieładzie, a usta rozciągnięty w grzeczny uśmiech. W dłoniach trzymał butelkę czerwonego wina, którą bez słowa oddał Eleanor, gdy ta otworzyła mu drzwi. 

Obiad z początku mijał w napiętej atmosferze. Louis z Harrym spoglądali na siebie co jakiś czas, nie mówiąc przy tym ani słowa, ani tym bardziej nie uśmiechając się, jak poprzednio. Eleanor bardzo niechętnie obserwowała to wszystko, w myślach odliczając czas, by zmyć się stąd i dać im zasłużoną prywatność. 

- Widzę, że żaden z was nie chce zacząć tej, jakże poważnej rozmowy, więc może ja przyjmę pałeczkę? – Eleanor przerwała nieprzyjemną ciszę, podnosząc się z miejsca, całkowicie ignorując srogie spojrzenie jakie posłał jej Louis. – Obiad był naprawdę dobry. Kurczak w sosie słodko-kwaśnym i brązowym ryżem, to idealny zestaw dla ludzi, dbających o zdrowe odżywianie, tak przynajmniej sądzę. Ale jeśli w tym momencie, jakkolwiek nie zaczniecie rozmawiać, resztki tego, co zostało, znajdzie się na waszych głowach. Naprawdę nie mam ochoty tutaj siedzieć. Powiedzcie sobie, co macie do powiedzenia i pozwólcie mi zająć się rujnowaniem swojej psychiki, okej?

- Naprawdę kazałeś jej tutaj siedzieć? – Harry zakpił, przesuwając talerz na środek stołu. – Dlaczego? Miałeś wątpliwości, że nie zechcę ci powiedzieć prawdy lub odpowiedzieć na nurtujące cię pytania?

- Potrzebuję kogoś, kto sprawi, że zaczniesz w końcu mówić. Ostatnio spierdoliłeś, niczego mi nie wyjaśniając. Mam dość tej pojebanej sytuacji, Styles!

- Świetnie, zaczęliście rozmawiać – ucieszona Eleanor, klasnęła w dłonie, szczerząc się przy tym, jak nienormalna. – Czy teraz mogę opuścić tą gęstą atmosferę?

- To jak Louis? Puścisz ją, czy każesz jej słuchać moich słów, zwróconych do ciebie? Momencik, w końcu to, jakby nie patrząc też jej dotyczy, prawda? Narkotyki nie są jej obce, więc zawsze może ci wyjaśnić, o co chodzi.

- Przez te kilka dni brałeś lekcje jakby być sarkastycznym dupkiem? 

- To nie ja, zachowuje się jak poprany, każąc osobie trzeciej, być przy naszej rozmowie – Harry odchylił się na krześle, zakładając dłonie na piersi.

- Zachowuje się tak, bo cholernie mi na tobie zależy i chcę wiedzieć, co było grane, okej? Dlaczego nie umiesz tego zrozumieć?

- Ponieważ, to już się skończyło i nie jest warte rozgrzebywania.

- Obaj jesteście idiotami – dziewczyna wtrąciła się, wywracając teatralnie oczami, ściągając tym samym na siebie uwagę chłopaków. – Kochacie się. Jesteście ze sobą naprawdę długi czas. Przechodziliście przez wiele. Nie wierzę, że pozwolicie takiej sprawie, zniszczyć to uczucie. Musielibyście być wielkimi durniami, by na to pozwolić – widząc ich miny, uśmiechnęła się triumfem, powoli wycofując się z kuchni. – Pozwólcie, że was zostawię i oddam się nicnierobieniu. Tylko jeśli wylądujecie w łóżku, zamknijcie drzwi. Nie mam ochoty słuchać waszej orgii. 

- Jesteś milutka, jak ta osa, która tylko szuka okazji by kogoś ukąsić – zironizował Harry, nie spuszczając wzroku z Louisa.

- Przynajmniej nie owijam w bawełnę, tylko wprost mówię, co mi nie pasuje.






____________________________________________

Bardzo podoba mi się Harry w tej koszulce. Niestety nie znalazłam innego zdjęcia, które oddawało by całość tego zestawu. Innego manipu z Liamem i Eleanor, też nie znalazłam, a zależało mi na tym, by ich Wam tutaj wcisnąć. Jednak ostatnie zdjęcie wywołuje u mnie, aż nadmiar emocji, chociaż nie jestem shipperką Larrego. 

Tak, doszło w końcu do spotkania Louisa i Harrego. Jak się ono skończy? Och, mam nadzieje, że nie zaczną rzucać w siebie sztućcami ;) Mogę od razu usprawiedliwić wtrącenie Eleanor? Ona naprawdę nie chciała zostawać. To wina Louisa, że nie wytrzymała i powiedziała kilka słów. 

Mam nadzieje, że mimo braku akcji (w następnych rozdziałach, też raczej na nią nie liczcie), rozdział chociaż w minimalnej części Wam się spodobał ;) 

Życzę Wam wszystkiego dobrego i do zobaczenia, za tydzień - o ile biologia, angielski i matematyka nie zjedzą mnie żywcem, haha! xD 

Kocham Was, skarby. 

matrioszkaa! xx

(bohaterowie się nudzą)


6 comments:

  1. Uwielbiam ten rozdział. Jest taki.. w pewien sposób uroczy. Mimo tego, że Tom nie daje spokoju Eleanor - Liam wkracza jako pomoc, co jest naprawdę doskonałą cechą dla jego przyjacielskiej natury. To zrozumiałe, ze El kocha Tom'a. W końcu kiedyś był jedyną osobą, która tak naprawdę coś dla niej znaczyła, o ile moje słowadobrze zabrzmiały.. ech. Fakt, miłość nie wybiera, ale w tym wypadku jest to na serio miłość dość.. trudna. Eks ćpunka, która w każdej chwili może do tego wrócić nie mogłaby być z ćpunem. To by się według mnie nie udało. Oboje, prędzej czy później by się wykończyli.
    Hm, Louis nie musiał prosić Eleanor, by została na obiedze, w której towarzyszyłby im Harry. Myślę, że to był trochę głupi pomysł, jednak kiedy przeczytałam przebieg rozmowy.. którą rozpoczęła Els, gdyż chłopcy milczeli, stwierdziłam, że faktycznie nie było to złym pomysłem. Bardzo ciekawie ukazany obiad i wykreowany Styles. Podobał mi się w tym wydaniu.. bardzo (; Szczerość Calder - bezcenne, a mina chłopców za pewne też.
    Ugh, wybacz za tak bezsensowny komentarz. Przepraszam.
    Trzymaj się, życzę pomysłów i miłego tygodnia. <3
    ily xx

    ReplyDelete
    Replies
    1. Cieszę się, że relacji Toma i Eleanor dostrzegłaś coś więcej niż tylko jego zły wpływ na nią. Masz rację, mimo dziwnej i skomplikowanej relacji, oni naprawdę się kochali. Czy będą razem czy nie, tego dowiedziecie w kolejnych rozdziałach.
      Louis może i nie musiał, ale czuł się niepewnie, więc zrobił to co zrobił, nie zdając sobie sprawy, że Eleanor może lekko wkurzyć się na ich milczenie. Sama uwielbiam tą część jej osobowości. Przynajmniej jest szczera i nie owija w bawełnę. Harry pokazał pazurki. Mmm... Nie mogłam się przed tym powstrzymać.

      Nie musisz przepraszać. Miło jest czytać komentarze.
      Ten tydzień kończy się dla mnie fatalnie, ale może weekend będzie lepszy?

      Całuję, matrioszkaa!xx

      Delete
  2. Musisz mi wybaczyć, że komentarze mojego autorstwa nie pojawiają się dość często na blogu. Jestem takim cichym czytelnikiem. Mam nadzieję, że od tego rozdziału będę wyrażać swoją opinię dość często. Wracając do bloga. Na pewno masz świadomość, że piszesz niesamowicie, wprowadzasz człowieka w tak cholernie niesamowity nastrój, przez który czujemy się jakbyśmy byli uczestnikami tych wszystkich wydarzeń. Może to cholernie dziwne czy też z lekka idiotyczne, ale lubię postać Toma. Chyba wszyscy mają tą świadomość, że Eleanor do końca nigdy nie przestała go kochać, to uczucie nadal tam gdzieś jest. Za każdym razem zastanawiam się czy dojdzie do hmm ... większego zbliżenia między tą dwójką, które było by dość ciekawe, tak sądzę. Tom to taki typowy dupek, który powinien być czarnym charakterem i powinnam go nienawidzić za to co zrobił Eleanor. No właśnie, powinnam, ale nie potrafię. I chyba tak samo uważa Eleanor. Mogę się mylić, ale mam wrażenie, że Tom nie jest taki jak wszyscy myślą, jest zdolny do głębszych uczuć i potrafi kochać. Mam nadzieję, że w najbliższych rozdziałach gdzieś to ukażesz. Druga sprawa tyczy się Nialla i Liama. Musisz wiedzieć, że nigdy nie byłam fanką romanców między dwoma mężczyznami, ale są takie opowiadania ( jak np. twojego autorstwa), gdzie im zawzięcie kibicuję. Nie wiem dlaczego, ale mam dziwne przeczucia co do tej dwójki. Niby ich relacja nie jest czysto platoniczna, ale w takim razie dlaczego tak dziwnie dobrze Niall czuje się w towarzystwie Eleanor? I nie, nie chodzi mi tutaj o przyjaźń, zresztą co ja tam wiem? Trzecia sprawa. Szanowny Harry Styles i Louis Tomlinson. Szczerze mówiąc aż tak sceptycznie nie nastawiłam się do ich rozmowy, w której uczestniczyła El. Choć ich tak zawzięcie nie shippuję, mam nadzieję, że oboje będą szczęśliwi. Razem czy osobno, nieważne. Od pierwszego rozdziału zastanawiałam się czy utworzyłaś parę dla naszej kochanej Ellie. I cholera wie! Mam cichą, skromną, prawie, że niewidzialną nadzieję, że znajdzie ona kogoś na kim będzie mogła polegać, kimś kogo mogła będzie kochać bez opamiętania i żeby ten ktoś również ją pokochał. No cóż, ten rozdział jest niesamowity, jak zresztą wszystkie. Nie wiem czy ten komentarz ma jakikolwiek sens, no ale cóż. Poniekąd wyraziłam swoje zdanie. Życzę przypływu weny i widzimy się mam nadzieję za tydzień :) xx

    ReplyDelete
    Replies
    1. Wybaczam! Miło, że od czasu do czasu napiszesz kilka słów. Nie każdy musi mieć czas czy chęci na komentowanie. Pozostaje mi jednak świadomość, że komuś to moje pisanie się podoba. Nadal nie wiem, jak właściwie powinnam zareagować na słowa "piszesz niesamowicie", więc może po prostu podziękuję? Dziękuję, że tak uważasz. Sama uwielbiam postać Toma! Wprowadza trochę dramatyzmu i nie jasnych sytuacji do całej historii, ale w końcu był dla Eleanor kimś ważnym. Kochali się. Tak, jest dupkiem, ale ma też inną stronę. Trochę bardziej... może nie romantyczną, ale taką delikatniejszą.
      Osobiście uwielbiam Niama. Chciałam by ich relacja nie polegała tylko na spotkaniu się od czasu do czasu, ale także z nutką delikatności czy uroku. Niall i Eleanor, czy Eleanor i Liam to przyjaciele. Możliwe, że w minimalnym, takim tyci-tyci stopniu, traktują ją jak kiedyś Danielle?
      Harry i Louis. Sama mam do nich mieszane uczucia, ale musiałam namieszać w ich relacji, by nie było za słodko i za spokojnie. Udało mi się?
      Co do tego, czy ktoś pojawi się w życiu Eleanor, nie umiem na to odpowiedzieć. Musimy poczekać.

      Dziękuję za komentarz. Miło było go czytać :)

      Pozdrawiam, matrioszkaa! xx

      Delete
  3. masz rację, Harry wygląda bardzo atrakcyjnie w tej koszulce :)
    mam wrażenie, że ten rozdział jest bardzo krótki, nie wiem czemu. może to przez to, że jest dużo dialogów, a dialogi pochłaniam bez przeżucia.
    no, czyli Eleanor kocha Toma. ok, ale czy to uczucie jest prawdzie? to jedno. dwa: też zastanawia mnie to w jaki sposób Tom znalazł tak szybko El... hm, może wczepił jej jakiegoś czipa kiedy ta spała do mózgu i teraz ma ją w GPSie i może ją wszędzie znaleźć...? tak...? hehe jestem geniuszem. a tak serio to nie rozumiem gościa. przecież był przez moment wrażliwy, dlaczego znowu wrócił do starego stylu bycia? dlaczego! przecież wydawał się nawrócić. ale w sumie racja, byłoby za pięknie. to chyba nie jest ten typ człowieka, który od razu zmieni swoją osobowość. poza tym on chyba nie kocha Eleanor, odnoszę wrażenie, że to jest, jak wcześniej ujęłaś, zazdrość, chora zazdrość połączona z w pewnym sensie uzależnieniem, ale od osoby. tak czasem jest. ciekawa jestem czy Tom tak właśnie ma... Larry, pogódźcie się wreszcie! ostatnia scenka, mimo że nie powinna, to wywołała na mnie szeroki uśmiech :D uroczy są gdy się kłócą :D i jeszcze rola naszej bohaterki w tym wszystkim... kochane. niech się pogodzą, nooo!
    Liam ty słodziaczku mój <3 opiekuj się, opiekuj, a cię kiedyś wycałuję na śmierć.

    Rozdziały były cudowne. z niecierpliwością czekam na kolejny :) przepraszam, że tyle musiałaś czekać na wszystkie komentarze, mam nadzieję, że nie jesteś na mnie zła i nasza internetowa przyjaźń i wsparcie wciąż aktualne? :) do napisania, kochana! weny życzę :)
    Twoja Pluton <3

    ReplyDelete
  4. Między miłością a nienawiścią jest naprawdę cienka linia... Czasami bardzo trudno odpowiedzieć sobie na pytanie, czy to jeszcze miłość... A może już nienawiść? Cały czas łapię się na tym, że jestem dość surowa dla Eleanor. Pewnie dlatego, że w całym moim popieprzonym życiu, nigdy nie postąpiłabym tak jak ona i nie potrafię tak do końca postawić się w jej sytuacji... Faktem jest, że powinna wiedzieć, że dla własnego dobra, powinna unikać Toma jak diabeł święconej wody. Zresztą nawet przy nim ona staje się jakaś anemiczna... bez wyrazy... bez charakteru... Chora miłość...
    Liam zachował się bardzo odpowiedzialnie. Tylko dzieciak rzuciłby się z pięściami. Tom jest niebezpieczny i telefon na policję, to było najlepsze wyjście.
    A jedno zdanie z tego akapitu bardzo mi się spodobało... "Tylko wariaci są coś warci..."

    Puste obietnice złożone Liamowi... Towarzystwo Louisa, mimo iż tak naprawdę nie miała na to ochoty... I te wszystkie smutne słowa... Ale czyż nie powiedziała mu tego, o co ją prosił? Myślę, że źle zrobił biorąc ją na świadka podczas kolacji z Harrym. Jeżeli go kocha, to powinien z nim i tylko z nim wyjaśnić sobie wszystko, a nie jak pięciolatek prosić innych o pomoc... A gdzie ta Eleanor, która była silna i mówiła to, na co miała ochotę?

    Znalazła się w kolejnym akapicie... "Przynajmniej nie owijam w bawełnę, tylko wprost mówię, co mi nie pasuje..." Jej charakter naprawdę sprawia, że chwilami nie wiem, kim ona jest. Zastanawiam się, czy wykreowałaś ją tak dobrze, na taką "popapraną" osobę, czy też po prostu zmienisz jej charakter od swojego widzimisię... To 24 rozdział, a ja wciąż tego nie rozgryzłam i wciąż raz ją lubię, a raz ledwo mogę znieść...
    Osobiście uważam, że wielkim tchórzostwem ze strony Louisa było zmuszanie jej do udziału w tej rozmowie z Harrym. Oczywiście wyszło to na dobre, bo gdyby nie ona, to pewnie dalej gadaliby o pierdołach i nie poruszyli TEGO tematu. Padło kilka ostrych słów ze strony chłopaków i serio, czy tak powinny się zachowywać dwie kochające się osoby? Rozumiem, że Harry zrobił źle, przemilczając coś takiego przed swoim chłopakiem, ale to nie koniec świata i było to przed poznaniem Louisa. Na pewno nie powinien to być powód, by zmieniły się ich uczucia. Tymczasem oni robią z tego koniec świata...
    Dorośnijcie chłopcy. Związki nie są dla dzieci...
    Rozdział jak zawsze świetny i jak zawsze robi mi papkę z mózgu ;)
    Całuję xx

    @KateStylees

    ReplyDelete