Saturday, September 14, 2013

Rozdział 25


Dla każdego, kto codziennie podejmuje trudne decyzje.



- Eleanor? – ciszę w pokoju przerwał spokojny głos terapeuty. Siwy mężczyzna wpatrywał się w zgarbioną sylwetkę pacjentki, która zajmowała jeden z foteli. Twarzą zwrócona była w stronę okna, z którego rozpościerał się widok na spokojny krajobraz Bolton. Rękawy beżowego swetra, miała mocno zaciągnięte na zmarznięte dłonie. Milczała, sporadycznie kiwając głową. – Powiesz mi, co się dzisiaj wydarzyło? 

Panna Calder spojrzała na niego kątem oka, podnosząc lekko lewy kącik ust ku górze. 

- Tom powiedział, że mam ładne oczy – wymamrotała wbrew oczekiwaniom mężczyzny, z powrotem patrząc na szybę, wzdychając przy tym cicho. – Podobno lubi brązowookie dziewczyny. 

- Spodobał ci się ten chłopiec? 

- Mam wrażenie, że jest… nieodpowiedni dla mnie. To znaczy, ja też w końcu ćpałam, ale jest w nim coś… złego. Jakaś ciemna aura. Jednak muszę przyznać, że jest przystojny. Mam słabość do takich – powiedziała, wywołując u terapeuty minimalny uśmiech. Była to w końcu jej najdłuższa wypowiedź ze wszystkich, dotychczasowych. – Lubię jego oczy. 

- Zielone – wtrącił mimowolne. – O czym rozmawiacie? 

- O niczym konkretnym. 

- Eleanor? Dlaczego ukrywasz przede mną tyle informacji? 

- Nie lubię z panem rozmawiać. Właściwie z nikim nie lubię rozmawiać. Imprezowałam, ćpałam, trafiłam tutaj. Poco to drążyć? Co to właściwie zmieni? 

- Chcesz wyjść z uzależnienia? 

- Narkomani zawsze pozostają narkomanami, więc jaki jest sens w terapii? 

- Może ona ci pomóc w poznaniu innej drogi. 

- A jeśli na tej drodze, zawsze pojawi się ktoś, kto nie będzie chciał naszego zdrowia? 

- Masz kogoś konkretnego na myśli?

- Dzisiaj nie, ale kto zna przyszłość? Nie może mi pan obiecać, że po wyjściu stąd, nie będę czuła pragnienia by sięgnąć po prochy. Nie umie pan przewidzieć, że rzeczywiście, już nigdy nie pomyślę o wzięciu czegokolwiek. Pan może uzdrowić moje ciało, w tym momencie, ale później… Przyszłość jest niejasna. 

- Dlaczego masz takie pesymistyczne myśli, Eleanor? 

- Bo boję się nowego początku. 



Leżała na swoim łóżku, zwinięta w kulkę, z kołdrą naciągniętą na sam czubek głowy. Wciągała zapach świeżej pościeli, oraz mimowolnie słuchała rozmowy Harrego i Louisa. Nie była pewna, czy nadal siedzieli w kuchni, czy przenieśli się do pokoju szatyna i zwyczajnie zapomnieli zamknąć drzwi, ale mogła zrozumieć każde słowo. Nie krzyczeli na siebie mocno, jak w czasie, gdy siedziała razem z nimi, ale mówili głośno, przez co czuła, że prędzej mogą się rozstać na zawsze, niż dojść do jakiekolwiek porozumienia. Nie miała jednak sił, by wstać z łóżka i poprosić ich, by mówili ciszej. Pod kołdrą, było jej dobrze. Ciepło i bezpiecznie. Czuła się prawie, jak w domu, gdy w czasie weekendów mogła spać do południa i odpoczywać. 

Dodatkowo wspomnienie jednej z niewielu rozmów z terapeutą z Bolton, wywołało u niej potężnego kaca moralnego. Jej terapeuta, sanitariusze, pielęgniarki czy inni psychologie starali się jej pomóc. Nie pozwalali myśleć o narkotykach. Za każdym razem gdy widzieli, jak dziewczyna zatapia się w swoich myślach, znajdowali się obok niej, by przenieść jej myśli na inny tor. Nie chcieli by rozpamiętywała przeszłość. Ale teraz… Teraz, nikt nie mógł jej niczego zabronić, prawda? 

Coraz bardziej mi się to wszystko podoba.

- Niszczysz mnie – szepnęła do siebie, podnosząc się na łokciu. 

Wyciągnąwszy rękę spod kołdry, sięgnęła ją do szuflady w szafce nocnej, którą następnie wysunęła. Szczupłymi palcami pochwyciła wąskie pudełeczko tabletek nasennych. Nigdy się z nimi nie rozstawała; jeśli nie liczyć czternastomiesięcznego odwyku, na którym jedyną prywatną rzeczą, jaką mogła posiadać, była bransoletka z muliny, którą w szkole podstawowej dostała od koleżanki na koniec szkoły.

Zaśnij kochanie i obudź się w lepszym miejscu. 

Eleanor wycisnęła na dłoń cztery malutkie tabletki, na które patrzyła przez kilka minut, nim jednym szybkim ruchem nie wsadziła ich sobie do ust, połykając bez popijania. Kładąc się na plecach, złączyła na piersi palce obu dłoni, zamykając przy tym oczy. Zdawała sobie sprawę, że rano może czuć ogromne wyrzuty sumienia, ale w tej chwili, liczyło się tylko ukojenie, którego potrzebowała nade wszystko. 

Jutro przyjdzie czas na konsekwencje. Dzisiaj pora na sen.

***

Eleanor uśmiechnęła się lekko, gdy następnego dnia, jej rozbudzone oczy, zauważyły parę chłopaków, przytulonych do siebie, jakby za chwilę mieli się rozstać i więcej już nie spotkać. Wyższy z nich opierał brodę na czubku głowy niższego, uśmiechając się przy tym uroczo. 

- Dzień dobry, panowie – przywitała się z nimi, wchodząc w głąb kuchni, całkowicie świadomie przerywając ich chwilę. – Cieszę się, że się pogodziliście. 

- Cześć, El! – zawołał radośnie Louis, odrywając się od Harrego, który sapnął niezadowolony. – To chyba dzięki tobie. To znaczy gdyby nie ty, pewnie byśmy nadal siedzieli w milczeniu przy stole i zabijali się spojrzeniami. Pchnęłaś nas do tego i…

- Nie dziękuj – przerwała mu, wyciągając z lodówki jogurt pitny. – Miłego dnia.

- Już wychodzisz? – spytał Harry, patrząc na nią z wyraźnym zainteresowaniem. – Sądziłem, że zostaniesz na śniadaniu. Poza tym jest dopiero dziesiąta.

- Muszę raz na zawsze zamknąć pewien rozdział, Harry, a żeby to zrobić powinnam wyjść z domu. Im szybciej, tym lepiej – puszczając im obu oczko, wróciła się jeszcze do pokoju, po torebkę i kluczyki do samochodu i wołając rozbawiona: - tylko niczego nie spalcie! – opuściła mieszkanie. 

Drogę do sklepu zoologicznego pokonała w piętnaście minut, po drodze zahaczając o kawiarnię, w której kupiła dwie duże kawy na wynos i czekoladowe donuty. W sklepie prócz matki z kilkunastoletnią dziewczynką, nie kręcił się nikt więcej. Liam przywitał ją pocałunkiem w policzek, nie zapominając przy tym dodać, że wygląda na wypoczętą, co w ostatnim czasie, nie zdarzało się jej za często. 

- Hej, ty jesteś Eleanor Calder! – pisnęła dziewczynka, pokazując na nią palcem, szczerząc się przy tym w szczerbatym uśmiechu. Gdy brunetka nieśmiało skinęła głową, mała podbiegła do niej, wtulając się w jej nogi. – Zastanawiałam się, co się z tobą dzieje. Cieszę się, że wszystko w porządku i nie masz problemów. 

- Staram się trzymać od nich z daleka – odparła.

- Nie wchodź w to znowu – poprosiła, puszczając jej nogi. – Mogę prosić o zdjęcie? Jesteś taka śliczna i właściwie marzę, o tym od…

- Ellie, proszę – odezwała się jej mama. – Pani z pewnością jest zajęta. 

- Ależ nie ma problemu – zapewniła, podając Liamowi podstawkę z kawami i papierową torebkę, w której czaiły się pączki. Kucając obok Ellie, pocałowała ją w policzek co jej mama uwieczniła na zdjęciu. – Uważaj na siebie, słoneczko – dodała poważnie, posyłając jej uśmiech. 

Gdy obie panie opuściły sklep, Liam przyniósł z zaplecza krzesło dla niej. Eleanor jednak nie usiadła na nim. Z kubkiem kawy podeszła do jednego z wielu akwarium z małymi rybkami. Uśmiechnęła się pod nosem.

- Jak byłam mała, miałam rybkę. Nazwałam ją Filemon – zaczęła, biorąc łyk kawy – zdechła, bo ją przekarmiłam. Nigdy nie miałam ręki do zwierząt. Właściwie mam wrażenie, że do niczego nie miałam ręki. 

- Nie mów tak. Byłaś całkiem dobrą modelką – odpowiedział Liam, odgryzając kawałek donuta. – Każdy ma prawo popełniać błędy.

- Ostatniego wieczoru połknęłam na raz cztery tabletki nasenne, bo chciałam przestać myśleć o Tomie. Mój błąd trwa kolejny miesiąc, Liam, i nie mam sił by z nim skończyć. 

- Czego ode mnie oczekujesz, Eleanor? – spytał spokojnie, całkowicie ignorując jej słowa odnośnie tabletek nasennych. 

- Nie chcę od ciebie niczego, Liam. Zrobiłeś dla mnie naprawdę wiele, ale – przerwała, nerwowo przegryzając dolną wargę – czy… pojedziesz ze mną na komisariat w Chester? Chyba powinnam na zawsze skończyć pewien rozdział. 

- Jesteś tego pewna? 

- Chyba nigdy nie będę tego pewna, Liam – przyznała, stając naprzeciwko niego, opierając dłonie o ladę. – Kocham Toma, wiem jak absurdalnie to brzmi, ale nic na to nie umiem poradzić. Nie wiem, jaki to rodzaj miłości, ale na pewno nie ten romantyczny, o którym wszyscy mówią czy piszą. Może kocham go za to, że po prostu był, obok mnie w ośrodku, rozmawiał ze mną i nie osądzał, jak inni. Może kocham jego uśmiech, oczy, nieułożone włosy czy czułe słówka, które czasami wypowiadał w moim kierunku. Nie wiem, ale wiem, że dłużej tak nie mogę. Tom Styles mnie niszczy. Komórka po komórce, doprowadza mnie do autodestrukcji, skazując mnie na cierpienie. Nie chcę tak żyć, Liam. Nie chcę wciąż patrzeć się zza siebie w obawie, czy on tam stoi i nie uśmiecha się łobuzersko, jak to ma zwyczaju. I chociaż serce łamie mi się na pół, gdy o tym mówię czy myślę, to jednak nie mam wyboru i po prostu muszę go wydać, by odnaleźć spokój ciała. Nazwij mnie egoistką.

- Nie jesteś egoistką, panno Calder – odezwał się ciężkim głosem Liam, podnosząc się z miejsca, by znaleźć się bliżej niej. Z czułością ścierał z policzków łzy, które mimowolne po nich spływały. Nawet się nie zorientowała, kiedy zaczęła płakać. – W końcu zobaczyłaś, że też masz prawo być szczęśliwa. Tom musi trafić do więzienia, albo do ośrodka zamkniętego, w którym będą próbowali mu pomóc. Ty nie musisz się już nim przejmować. Żyj, Eleanor. Pokochaj siebie. Zakochaj się. Uśmiechaj się. 

- Liam? – spytała załamanym głosem. 

- Tak?

- Dlaczego musisz być taki wyrozumiały? 

- Może dlatego, że ludzie potrzebują zrozumienia? A ty w szczególności.

- Nie wyróżniaj mnie – poprosiła słabo. 

- Chodź tutaj, Eleanor – Liam rozłożył swoje ramiona, zapraszając ją do siebie. Trzymając jej wątłe ciało, mocno zacisnął ramiona wokół jej szyi, czując jej zapach, miarowy oddech i szybkie bicie serca. Dawał jej poczucie bezpieczeństwa i nieświadomie obiecywał, że będzie w porządku. – Nie pozwolę ci odejść, więc nawet nie próbuj pakować walizek. 

- Nie chcę wyjeżdżać – szepnęła, mocniej się w niego wtulając. – Ale mam wrażenie, że będę musiała – dodała ciszej, co Liam jednak usłyszał. Odczepił się od niej na odległość ramion, patrząc pytająco prosto w jej tęczówki. – Nie patrz tak na mnie. 

- Nie rozumiem tego, co właśnie powiedziałaś. Jakie odejść? Dokąd? Dlaczego? 

- Liam – jęknęła żałośnie, odwracając się do niego plecami, nerwowo przegryzając przy tym wargę. Nie chciała patrzeć w te jego smutne sarnie oczy, w których czaiła się troska. Nie umiała się do niej przyzwyczaić, a widząc ją teraz, czuła ogromne wyrzuty sumienia, które ją zabijały. – To wszystko, to dla mnie za dużo. Potrzebuje pomocy psychologa, bo sama się z tym nie uporam. Prędzej się zabiję, niż wyjdę na jakąkolwiek prostą. 

- Nie jesteś słaba, Eleanor – powiedział pewnie, lekko dotykając jej ramion.

- Jestem słabsza niż ci się wydaje, Liam.







_____________________________________________

Jakby ktoś się nie połapał: w pierwszej części pojawia się wspomnienie z jednej z wielu terapii Eleanor w ośrodku Bolton. Chciałam Wam pokazać jakie nastawienie u niej dominowało, by trochę rozjaśnić Wam w głowie z tymi wszystkimi jej myślami. 

Poza tym... Larry znowu razem. Mam nadzieje, że teraz będziecie mogli spać spokojnie. Liam i Eleanor ponownie mieli poważną rozmowę, a Niall się nie pojawił. Za co oczywiście przepraszam, ale uzbrójcie się w cierpliwość. Wkrótce znowu się pojawi.

PS. Przypominam o dodatkach do mojego pierwszego opowiadania "Whisper of hope" :)



12 comments:

  1. Uwielbiam to opowiadanie.
    Pierwszy raz je komentuję bo dopiero dziś przeczytam wszystkie rozdziały.
    I wiesz co? Zazdroszczę Ci. Masz tak wspaniały talent do pisania i niesamowitą wyobraźnię że po prostu Ci zazdroszczę.

    Rozdział ten jest idealny chociaż strasznie króciutki. Mam nadzieję że chłopaki zatrzymają El przy sobie. Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.

    Uwielbiam to
    Inna Ja

    ReplyDelete
    Replies
    1. Przeczytałaś całe opowiadanie? W jeden dzień? Naprawdę Ci się chciało? Czy nie miałaś nic lepszego do roboty? Jestem w szoku. Nie wiem, czy mi by się chciało czytać opowiadanie z 25 rozdziałami. Może po jego skończeniu. Zdziwiłaś mnie.

      Nie masz mi czego zazdrościć. Ja po prostu piszę. Naciskam kolejne klawisze, które czystym przypadkiem tworzą kolejne zdania. Niemniej jednak, dziękuję. Szkoda, że pisanie wypracowań na j.polski nie idą tak łatwo.

      Jest krótki? Możliwe. Już kiedyś, o tym wspominałam - nie chcę niepotrzebnie wydłużać rozdziału.

      Się okaże, co zrobią i jak zareagują chłopcy gdy Eleanor ich poinformuje o swoim pomyśle.

      Dziękuję za komentarz! Pozdrawiam, matrioszkaa! x

      Delete
  2. Zaskoczyłaś mnie tym wspomnieniem z pobytu Eleanor w ośrodku i kolejny raz sprawiłaś, że jej charakter jest dla mnie naprawdę niezrozumiały... Zmienny jak wiatr... Myślę, że każdy boi się nowych początków. Mimo iż mogą być one niesamowitą przygodą, to niosą ze sobą nieznane, a to zawsze przeraża... Ale przecież nikt nie da jej gwarancji na życie... Nawet gdy była modelką. Czy ktoś jej da gwarancje, że obudzi się następnego dnia rani? Życie to nie toster, na który dostajesz ten rok gwarancji...
    Myślałam, że Liam wyrzucił jej wszystkie tabletki... Ale najwyraźniej ćpun, zawsze będzie ćpunem i jako taki, zawsze ma ukryte "skarby". Może i ten sen wyszedł jej na dobre, bo wypoczęła, ale czy to nie niezły nowy początek? Byle tylko nie postanowiła z niego skorzystać...
    Cieszę się, że między Louisem i Harrym już wszystko dobrze, choć żałuję, że nie było mnie podczas ich rozmowy i pojednania. Cóż... Nie można mieć wszystkiego, czyż nie tak?
    Trochę zdziwił mnie fakt, że kilkunastoletnia dziewczynka wtuliła się w nogi Eleanor... Potem pomyślałam, że może to miała być kilkuletnie dziewczynka, ale przecież to co mówiła wskazywało na to, że była starsza... Trochę tego nie rozumiem... Ale hej... Przecież to nic nowego ;)
    I w końcu jakaś mądra decyzja ze strony Eleanor. Cieszę się, że postanowiła zamknąć rozdział pod tytułem "Tom". A także podoba mi się, że nie udaje silnej, tylko poprosiła Liama o pomoc. Nawet jeżeli chodziło jej tylko o jego wsparcie.
    Smuci mnie to, że rozważa odejście... Przecież jeżeli potrzebna jej pomoc psychologa, to jeszcze nie znaczy, że musi się zamknąć w jakimś zakładzie. Przecież może mieszkać z przyjaciółmi i z ich wsparciem i z pomocą specjalisty wrócić na prostą... Jestem niesamowicie ciekawa, co planujesz. Pewnie znów mnie zaskoczysz, ale do tego też już przywykłam ;) No i oczywiście czekam na Nialla... I Liama. A najlepiej ich dwoje razem ;)
    Niesamowity rozdział... Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego :)
    Zaczęłam już odliczanie... 11 miesięcy...
    Całuję xx

    @KateStylees

    ReplyDelete
    Replies
    1. Pod poprzednim rozdziałem napisałaś, że dla Ciebie zachowanie Eleanor jest popaprane. Że nie rozumiesz, jak ktoś może taki być. Uwierz mi, może. Mam na myśli to, że w skrajni różnych sytuacjach, człowiek zachowuje się inaczej niż normalnie. Chciałam by Eleanor była... inna. By jej osobowość nie była jednolita. W końcu może się zmienić: na gorsze, na lepsze, ale jednak. Mam nadzieje, że tą kwestię rozumiesz :)

      Gdybyś tylko wiedziała, jaki ja mam problem z nowymi sytuacjami. Pamiętam, że jak szłam do nowej szkoły, chciałam zostać w domu, nie wychodzić z domu, bo bałam się, że klasa mnie nie zaakceptuje. Że nikogo nowego nie poznam. Było mi niedobrze, miałam dreszcze i mdłości. Cóż, nowe sytuacje są stresujące, a Eleanor ewidentnie czuła się podobnie. Bała się, że po odwyku znowu może wrócić do nałogu, dlatego wolała siedzieć w ośrodku. W bezpiecznych murach, które już poznała. Czy Ty byś nie chciała trwać w środowisku, które doskonale znasz, w którym jest Ci naprawdę dobrze? Ja osobiście bym chciała.

      Z narkomanami, to tak jak z alkoholikami, czy ludźmi z innymi problemami; zawsze mają coś gdzieś uchowane. Zawsze. Eleanor także. To nic dziwnego. Przynajmniej nie słyszała już głosów. Jakiś w plus w wzięciu środków nasennych.

      To jeszcze nie koniec Louisa i Harrego, spokojnie. Będzie z nimi jeszcze kilka scen, więc może wynagrodzę Ci to, że nie mogłaś być podczas ich pojednania. No i może uda mi się także dodać Niama. Będę musiała się trochę nagimnastykować, ale w końcu nie takie rzeczy się robiło ;)

      To nie miała być nastolatka. Czasami nawet 11/12 latka umie powiedzieć coś mądrego. Tak mi się przynajmniej wydaje. Poza tym kto powiedział, że nie może być niska?

      Chyba w końcu Eleanor, małymi kroczkami dochodzi do tego, wie czego chce. Przyznaje się Liamowi do słabości, a także strachu. Chce by Tom się od niej odczepił, chce zaznać spokoju. W końcu dojrzała decyzja, czyż nie?

      Do studniówki czas się będzie dłużył, a potem już z górki, więc spokojnie. Damy radę, Kaś!

      Pozdrawiam, matrioszkaa! xx

      Delete
  3. Mam wrażenie, że ten rozdział pochłonęłam w dosłownie parę sekund. Weszłam na Twojego bloga, patrzę, "o, nowy rozdział", biorę się za czytanie a tutaj już koniec... Jak Ty to robisz? W jaki sposób udało Ci się aż tak bardzo mnie zainteresować historią Eleanor? Podziwiam Cię za wyobraźnię, już to chyba kiedyś pisałam. Miałaś świetny pomysł na to opowiadanie i rewelacyjnie go realizujesz, oby tak dalej. Dosłownie umieram z ciekawości co dalej... Przebieram nóżkami jak nienormalna! Jestem tak bardzo ciekawa czy Eleanor faktycznie odważy się zeznawać, faktycznie pozwoli Tomowi pójść za kratki bądź do jakiegoś ośrodka zamkniętego. On jest nienormalny... Tak bardzo namieszał jej w głowie. Po tym rozdziale jeszcze bardziej się upewniłam w przekonaniu, że tak naprawdę to on spieprzył życie Els. Co prawda, narkotyki to jedno, ale podczas gdy ona mogła spokojnie się leczyć pojawił się taki pan Tom Styles i wszystko zniszczył. Rozkochał ją w sobie i w pewnym sensie zabawiał się nią... Bo nie byłabym taka pewna, czy on faktycznie coś czuje/czuł do naszej bohaterki. Liam jest przykładem idealnego przyjaciela, już chyba pisałam, że zazdroszczę Eleanor takiego Payne'a? No i Larry! Znowu razem w zgodzie i pokoju :) Cudnie, są mega uroczy. Mam jeszcze nadzieję, że zrobisz coś z naszym Niamem, bo troszkę mi go brakuje :D
    Świetny rozdział, namieszał mi troszkę w głowie, ale nie narzekam. Jestem wręcz z tego bardzo zadowolona :) Czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością i do napisania, kochana :)

    ps. wspominałam już kiedyś, że jestem z Ciebie dumna? chyba nie. to teraz wiesz. jestem z Ciebie dumna, z Ciebie, Twojej wyobraźni i realizacji Twoich pomysłów na to opowiadanie, które na serio zaskakuje. i mimo że wiem, że coś jest nie tak między mną i Tobą z Kate, to cóż.. hm. wciąż jestem wielką fanką Twoich opowiadań :)
    Pozdrawiam i weny!

    Pluton

    ReplyDelete
    Replies
    1. Tom może i kochał w ośrodku. Może mu się podobała, a może gdzieś tam wewnątrz mocno ją kochał, ale nie umie tego pokazać? Jak właściwie jest, tego nie wie nikt, z wyjątkiem niego samego. Eleanor sama siebie niszczy. Jeśli spojrzeć na jej zachowanie obiektywnie, można śmiało stwierdzić, że miłość do tego człowieka ją zniszczyła. Bezpowrotnie oddała mu swoje serce. Miłość może uszczęśliwić, ale także dogłębnie zniszczyć.

      Nie tylko tylko zazdrościsz Eleanor Liama. Też chcę takiego!

      Och, spokojnie. Niam musi być! U mnie by go nie było? Hahah! Dobry żart. Więc nie bój nic. Larry też się pojawi.

      Ja zawsze mieszam. Kocham mieszać. Uwielbiam mieszać.

      Jesteś dumna? Och. Miło mi, naprawdę mi miło. Dziękuję! To niesamowite czytać takie słowa. Jesteś bardzo miła! :*

      Całuję, matrioszkaa! xx

      Delete
  4. Jak obiecałam tak i też komentuje kolejny rozdział. Muszę przyznać, że zaskoczyłaś mnie tym rozdziałem, naprawdę. Nigdy bym nie pomyślała, że Eleanor zechce zeznawać przeciwko Tomie? Moja dość figlarna intuicja podpowiada mi, że ten młodzieniec coś jeszcze nabroi. Jakoś nie potrafię uwierzyć, że nasza kochana, mała Ellie wyjedzie z miasteczka i pozostawi to wszystko, te historie, chłopaków za sobą. Może to się zdawać dość dziwne, ale czuję, że najbliższa rozmowa z Tomem ( ile takowa się pojawi ) czy też z innym z chłopaków będzie miała ogromny wpływ na decyzję Eleanor odnośnie jej wyjazdu. Oczywiście to tylko moje gdybanie i nie mogę się doczekać, aż w najbliższych rozdziałach okiełznasz moją ciekawość. Cieszę się, że chłopcy się w końcu pogodzili i, że Lou zaakceptował niezbyt kolorową przeszłość jego ukochanego. To dziwne, ale mam wrażenie, że coś złego stanie się w przyszłości bohaterów tego opowiadania, choć nie ukrywam, że chciałabym, żeby w życiu Ellie pojawiło się trochę słońca, chociażby jeden, mały promyczek. Także pozostawiam Cię z moją nielogiczną wypowiedzią i z życzeniami przypływu weny :)

    Zapraszam na [ refractory-fanfiction.blogspot.com ]

    ReplyDelete
    Replies
    1. Cieszę się, że zawitałaś :)

      Chciałabym napisać już teraz, natychmiast co się wydarzy, ale nie chcielibyście już czekać na kolejne rozdziały. Wolę więc przetrzymać Was w niepewności. :)

      Dziękuję za komentarz, ściskam - matrioszkaa! x

      Delete
  5. Od czego ja mam zacząć.. Chyba jak zwykle od przeprosin...Nie wiem jakim cudem, ale złapałam wirusa na komputerze i nie większość stron mi się nie włączała, albo tak jak w twoim przypadku - po jakimś czasie przestała się włączać.. Nie miałam brata przez pewien okres czasu, więc nie miał mi kto tego naprawić. Przyjechał kilka dni temu i dopiero wczoraj się za to zabrał... Poprzednie rozdziały czytałam na szybko na telefonie, ale to nie to samo.. :)
    Wszystkie rozdziału bez dwóch zdań są świetne! I jest w nich sporo dialogów, co ja osobiście uwielbiam! Nie ukrywam ( po raz kolejny.. :D ) że cieszę się jak dziecko, gdy widzę rozmowę mi między Eleanor a Liamem, albo Niallem... :3 Aż się serce raduje :D No ale nie będę już tu lać wody po raz kolejny...
    Czekam z niecierpliwością na dalsze losy Eleanor i chłopaków!

    Serdecznie pozdrawiam i jeszcze raz przepraszam za moją nieobecność tutaj..
    @CK_Dominica :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Naprawdę nie musisz przepraszać! x
      Sama uwielbiam momenty między Eleanor, a Liamem. Wydawać by się mogło, że znają się całe życie, a nie raptem miesiąc.

      Już niedługo poznasz te losy :)

      Całuję, matrioszkaa. xx

      Delete
  6. Muszę przyznać, że przez dwa ostatnie rozdziały( nie licząc tego) Eleanor strasznie działała mi na nerwy. Może 'strasznie' to zbyt duże słowo, ale zdecydowanie momentami miałam ochotę wskoczyć do opowiadania i powiedzieć jej parę słów. Rozumiem, że ciężko jest jej się pozbierać i wyjść z nałogu, ale przecież chciała naprawić swoje życie i pójść dalej. Dlaczego nagle zawraca?
    Z jednej strony rzeczywiście widać u niej chęć ułożenia sobie życia. Jednak zaraz potem, dziewczyna sięga po tabletki, bo za dużo myśli chodzi jej po głowie. Jeżeli nie nauczy się radzić, z problemami w inny sposób, ponownie może się zgubić, a tego nikt by jej nie życzył. Więc na początku, troszeczkę byłam rozdrażniona. Jednak tym rozdziałem, powtórnie sprawiłaś, że nadzieja wróciła.
    Dziewczyna zdecydowała się pojechać na komisariat, co jest dużym krokiem na przód, ale zastanawiam się co z tego wyjdzie. Ciekawe co by zrobiła gdyby spotkała po drodze Toma. Wciąż byłaby nieugięta? Dlatego dobrym posunięciem było pójście do Liama. Chłopak jest dla niej dużym wsparciem i pomocą, a przed wszystkim zaufanym przyjacielem. Dobrze, że postanowiła do niego się wybrać.
    Cieszę się, że Louis i Harry się pogodzili. Choć, żałuję że nie mogłam być świadkiem tej rozmowy. Na pewno na początku padło parę ostrych słów, które podniosły wszystkim ciśnienie a potem, nastąpiła część pojednania. Kurcze, to musiał być fajny moment! ^^
    Wciąż zastanawiam się jak Tom, może krążyć sobie tak spokojnie po mieście, gdy ściga go policja. Spotyka się z Eleanor i żyje jak gdyby nigdy nic. To trochę dziwne. Choć może po prostu dobrze się ukrywa?
    Przed chwilą przez głowę przeszła mi pewna krótka myśl, właściwie pytanie. Co słychać u Zayna? Miał on niepochlebną opinię na temat Eleanor i tutaj powstaje kolejne pytanie: Czy kiedyś to się zmieni?
    Pod koniec rozdziału, a zwłaszcza gdy Eleanor wspomniała coś o odejściu. Miałam wrażenie, że rzeczywiście opowiadanie zmierza ku końcowi. Wiadomo, że każdy rozdział nas do niego przybliża, ale po naszej ostatniej rozmowie na gg, odniosłam wrażenie, że koniec jest naprawdę bliski. To taka mała dygresja. Mówiąc o końcu, chciałam w dziwny sposób nawiązać również do tego pytania: Dlaczego dziewczyna chce wyjechać? W Holmes Chapel spotkała ludzi, którzy ją pokochali. Akceptują ją i zawsze będą przy niej bez względu na wszystko. Dziwi mnie to, że chce ich opuścić. Sama niejednokrotnie mówiła, że są dla niej ważni. Powinna iść do psychologa, ale przecież przyjaciele to także duża pomoc. Niech o tym nie zapomina.

    Przepraszam za tak długą nieobecność! Czekam na kolejny rozdział i życzę Ci duuuuużo zdrowia! xx

    ~Eirene

    ReplyDelete
    Replies
    1. Eleanor musi się na spokojnie zastanowić nad sobą. Na swoimi wyborami. Swoją drogą. Nikt nie może jej poganiać. Myślę, że już niedługo się dowiemy co zdecydowała i jaką drogę chce obrać.
      Liam, zawsze i wszędzie jej pomoże! Zdecydowanie dobrze, że go ma. Jak będzie tym razem? Się okaże.
      Co Wy tak wszyscy z tym pojednaniem Louisa i Harrego, hm? :) To tylko delikatna kłótnia...
      Policja szuka Toma głównie w Chester, a Eleanor mieszka w Holmes Chapel, więc tam właściwie nie jeżdżą. Do czasu...
      O Zayna się nie bój! Nie zapomniałam o nim. Pamiętam, że jest.
      Zdecydowanie zbliżamy się do końca, Eirene. Nieodwracalnie. Z wyjazdem to niedługo się wyjaśni. Tak sądzę.

      Za życzenia serdecznie dziękuję. Przydadzą się! x

      Całuję, matrioszkaa! xx

      Delete