Kolejny rozdział we wtorek! :)
PS. W tym rozdziale, nadal jesteśmy we Wrocławiu.
***
Louis
- Tak, Styles, wszystko jest w porządku – powtórzyłem po raz kolejny te same słowa.
- Ja tylko chcę się upewnić, że mój Boo Bear, nie zgubił się w obcym mieście i Carol dostatecznie dobrze go przyjęła, bo w przeciwnym razie miałaby na karku rozszalałą Cher.. Och, nie kochanie, to nie o tobie – zwrócił się do dziewczyny, która z pewnością siedziała obok niego, przysłuchując się całej rozmowie. – Lloyd cię pozdrawia i każe mi się spytać…
Usłyszałem trzask, który z pewnością był spowodowany wyrwaniem telefonu przez dziewczynę. Prócz przytłumionej rozmowy kochanków, nie dochodziły do mnie żadne inne dźwięki. W tym czasie ubrałem na siebie bluzę, oraz buty i wyszedłem z pokoju, dokładnie upewniając się, że jest zamknięty.
- Halo? – spytałem niepewnie, wciskając guzik przywołujący windę.
- Czemu Liam dodał fotkę jakiegoś dziecka w ubranku z logiem Batmana? – ponownie usłyszałem głos Harrego. – Cher, masz własny telefon, z niego zadzwoń do Carol.
- To… córeczka Caroline – wyznałem niepewnie. Harry wciągnął gwałtowanie powietrze, w tym samym czasie, kiedy w końcu wsiadłem do windy, wciskając guzik z wielkim zerem. – Jesteś tam?
- Ona… ona… ma córkę?! – spytał będąc w głębokim szoku. – Ile ma lat?
- Cztery. Wszystko gra?
- To nieprawdopodobne. Boże święty. Louis jesteś pewien w co się pakujesz? Opiekowanie się młodszym rodzeństwem, jest niczym w porównywaniu do zajmowania się czterolatką. Jestem pewien, że Carol…
- Harry, jestem pewien tego, że chcę z nią być. Kocham ją i nawet gdyby się okazało, że ma trojaczki, nie zmieniłbym mojego zdania – powiedziałem pewnie, wychodząc z windy.
- Mam nadzieje, że nie zmienisz zdania, kiedy okaże się, że jest to ponad ciebie – mruknął do końca nieprzekonany moimi słowami. – No, ale opowiadaj, jak tam miasto! Ciekawe? Można tam pojechać i zagrać koncert? Tak myślałem, że może by tak pogadać z zarządem odnośnie koncertu w Polsce, co?
- Myślę, że to genialny pomysł. Harr, jak Paul zareagował?
- Wściekł się! – zaśmiał się. – Gdybyś widział jego minę.. Boże, w życiu nie widziałem, by ktokolwiek był tak czerwony i napuszony, jak on w tamtym momencie. „Ale jak to pojechał do Polski? On w ogóle wie, gdzie ona leży?” – naśladował głos naszego menadżera, między kolejnymi atakami śmiechu. – To było warte wczesnego wstawania. Poza tym teraz uwziął się na Liama i jego niespodziewane oświadczyny. Payne jednak w ogóle go nie słucha, co jest nawet dziwne, bo przecież sam wiesz, jaki on jest. Wszystkim się przejmuje i wszystko bierze do siebie.
- Kiedy planują ślub? – zapytałem, z daleka widząc blok Carol.
- Wakacje. Kiedy zarówno on, jak i ona będą mieli wolne. Na razie jak wiesz mieszkają razem. Sprawdzają czy w stanie wytrzymać razem całą dobę, a nie tylko kilkanaście godzin. Mam nadzieje, że im się uda, bo są świetną parą. A tak swoją drogą, to co ty robisz tak wcześnie na nogach?
- Karolina chciała, żebym przyszedł o dziesiątej. Chce mi coś pokazać.
- Karolina? – podchwycił, jakby po raz pierwszy słyszał jej polskie imię. – Karolina…
- Hazz, to polski odpowiednik Caroline – ściągnąłem go na ziemię, w momencie kiedy ujrzałem przed sobą blondynkę. – Muszę kończyć, zadzwonię.
- Ech.. jak zwykle dziewczyna ważniejsza ode mnie – jęknął niezadowolony.
- Też cię kocham, Styles.
- I wzajemnie, Tomlinson! – zakończył rozmowę wyraźnie zadowolony.
Z cichym westchnięciem schowałem telefon do kieszeni jeansów, wywracając przy tym teatralnie oczami, chociaż jedyną osobą, która mogła to zobaczyć była Carol. Dziewczyna śmiała się, widząc moje dziwne miny. Ubrana była tak samo jak wczoraj, z tą różnicą, że na nogach zamiast tenisówek, miała żółte martensy, a włosy rozpuszczone.
- Hej, Louie! – pisnęła, dając mi szybkiego buziaka w usta. – Niech zgadnę, dzwonił do ciebie Harry z pytaniem, co robisz?
- A skąd ty to… Rozmawiałaś z Cher?
- Oczywiście – złapałem ją rękę, pozwalając jej, by prowadziła mnie w bliżej nieokreślonym kierunku. – Opowiadała co tam w Londynie, jaka pogoda za oknem, że Little Mix grają dzisiaj koncert i, że wariuje, bo sądziła, że zginęłam w wypadku samochodowym, gdyż mój twitter od kilku dni jest nieaktywny – wybuchła śmiechem, ciągnąc mnie mocniej, gdy skręcaliśmy w jedną z ulic. – Szalona dziewczyna. Hazz na bank się przy niej nie nudzi. Swoją drogą… chętnie bym się z nią spotkała.
- Ale to wiązałoby się z przylotem do Londynu – zauważyłem odkrywczo, co zostało skomentowane jej melodyjnym śmiechem. – Co ciebie tak bawi?
- Twoja mina. Wyglądasz jakbyś był w trakcie rozwiązywania naprawdę poważnej misji – przyznała. – Tak, wiem, że to wiązałoby się z przylotem do Londynu. Widzisz rozmawiałam z rodzicami; powiedziałam im, że chcę wrócić do Anglii i zabrać ze sobą Zuzę, wiedząc, że z czym to się wiążę. Przez całą noc szukałam przedszkoli dla dzieci głuchych i znalazłam. Opowiedziałam, o tym rodzicom i mimo tego, że najchętniej zatrzymaliby Zuzę w domu, zgadzają się na jej wylot. Chcę… uzyskać do niej prawa rodzicielskie, Louis. To jednak będzie trudne, gdyż straciłam pracę, nie stać mnie na utrzymanie mieszkania, a do tego jestem w ciąży. Jaki normalny sąd rodzinny przyzna takiej osobie prawa do wychowania dziecka? Żaden. No chyba, że sędzia będzie pijany, na kacu, albo co najmniej naćpany.
- No przecież ci pomogę, Karo – zatrzymałem się w miejscu, kładąc ręce na jej ramionach. Spojrzała na mnie tymi swoimi dużymi, jasnozielonymi oczami, od których miękło nie tylko serce, czy nogi; ale także mózg, który zamieniał się w budyń. – Nie zostaniesz z tym sama. Pomogę ci, bo cię kocham. A osoby, które się kochają, wspierają się, we wszystkim, więc nie przejmuj się, dobrze?
Pokiwała twierdząco głową, stając na palcach, by mnie pocałować.
- W porządku, ale nie bądź taki poważny, po myślę, że się zmieniasz. Tatuaż Harrego mówi prawdę: nie możesz się zmienić. Żaden z was, mała muszko – dodała chichocząc.
A już miałem nadzieje, że skończyliśmy ten temat.
Okazało się, że miejscem, do którego zaprowadziła mnie Karolina, była jej szkoła muzyczna, w której pobierała naukę, aż do piętnastego roku życia. W czasie wspinaczki po wysokich schodach, na trzecie, albo czwarte piętro; Karol opowiadała, że wielokrotnie przychodziła tutaj, kiedy życie, w jakie się przypadkiem wplątała, nie dawało jej spokoju, tłamsiło ją od środka, atakując myśli potrójną dawką cierpienia. Nie chciała się tak czuć, więc siedziała w sali, do której zmierzaliśmy, po prostu wpatrując się w instrumenty, które wcześniej przynosiły jej ulgę. Patrząc w jej oczy, kiedy mówiła mi, o tym wszystkim, nie byłem w stanie uwierzyć, że kiedyś mogła mieć uraz do muzyki. To się po prostu nie trzymało kupy!
Kazała mi usiąść na jednym z wielu stołków, które poustawiane zostały w różnych miejscach klasy, tuż obok innych instrumentów, których połowy nie znałem. Sama usiadła zza perkusją; wcześniej wyciągając z tylniej kieszeni szortów pałeczki, których dotychczas nie zauważyłem. Włosy związała w niedbały koński ogon, oraz ściągnęła z siebie bluzę, którą rzuciła gdzieś w kąt. Miała na sobie directionerską koszulkę. Uśmiechając się do mnie promiennie, wybijając rytm pałeczki, jak to często robi Josh.
Jeżeli sądziłem, że wymiata na gitarze czy pianinie, to jak miałem określić to co robiła za bębnami? Jej cover piosenki „Black And Yellow” Wiz Khalifa, sprawiał, że miałem gęsią skórkę przez cały jej występ. Wybijanie kolejnych przez nią rytmów, były… dokładne i pewne. Na jej ustach igrał uśmiech, a spojrzenie śledziło ruch pałeczek. Wyglądała nieziemsko!
- Co sądzisz? – spytała nieśmiało, kiedy skończyła grać.
- Niesamowite! Zwolnię Josha, zostaniesz naszą nową perkusistką – na moje słowa Karolina wybuchła niekontrolowanym śmiechem, zakładając za ucho zbłąkane kosmyki. – Zagrasz coś jeszcze?
Wybiła prosty rytm, nagle zatrzymując jedną z pałeczek w górze.
- Wiem z tajnego źródła, że Niall uczył cię grać na gitarze waszą nową piosenkę – zaczęła, cicho uderzając pałeczką o jeden z bębnów. – Tak sobie pomyślałam, że może mógłbyś mi ją zagrać? Nie musisz śpiewać, tylko chciałam… Zresztą zapomnij.
Uśmiechnąłem się łobuzersko, widząc jak mocno jest zakłopotana. Nachyliłem się nad bębnami, całując ją w czoło, na co Carol spłonęła słodkim rumieńcem.
- Tylko, że nie mam gitary – zauważyłem odkrywczo, na co dziewczyna pokręciła rozbawiona głową, wychodząc zza instrumentu. Podała mi gitarę o czekoladowej barwie, siadając na stołku, obok mojego miejsca. – Więc.. nie śmiej się, jeśli się pomylę. Niall prawie tracił cierpliwość, kiedy mnie uczył tego grać. Serio podziwiam go.
- Dobra, Toms, nie marudź już, tylko graj – popędziła mnie, machając ręką.
- Toms? – spytałem wyraźnie zaskoczony.
- Lou, Louie, Boo Bear, Tommo… to wszystko już było. Poza tym Toms, jest krótkie i słodkie. Oraz to jedna z marek butów, które chyba lubisz. Ale to tylko wymówki, tak na serio odgryzłam się za to, jak nazywa mnie Niall.
- Line? – przytaknęła, wprawiając w ruch struny, o dziwo grając pierwsze takty „Live While We're Young.” – Mnie się podoba. Mam się bać? Skąd znasz akordy?
- Hmm.. nie wiem – wzruszyła ramionami, słodko się uśmiechając. – Po prostu… do Internetu wyciekł fragment piosenki i tak jakoś zapamiętałam, mimowolnie oczywiście! Chyba odezwała się we mnie studentka muzyki – dodała, odrzucając do tyłu głowę. – Więc zagrasz mi całość czy mam się zgłosić z tym do Nialla?
- Możesz mnie nie poganiać? Może dla was to jest proste, ale nie dla mnie.
Caroline przytaknęła, przymykając powieki w momencie, kiedy zacząłem grać piosenkę, uważnie pilnując by nie pomylić strun, czy progów. Niall by mnie chyba zbrukał, gdyby się dowiedział, że się potknąłem, po tych wszystkich lekcjach jakie mi dawał, w czasie przesiadywania w studio. W pewnym momencie zauważyłem, jak Carol wstaje ze swojego miejsca, ponownie siadając za perkusją. Dołączyła do mnie, idealnie się wpasowując w rytm utworu. Byłem pod wrażeniem, bo umiała to zagrać, chociaż w całości słyszała ją po raz pierwszy.
- Line, jesteś pewna, że „LWWY”, słyszałaś po raz pierwszy? – spytałem, kiedy skończyliśmy grać, opierając się o gitarę. Przytaknęła, chowając pałeczki do tylniej kieszeni szortów. – Nie brzmiałaś tak, jakbyś dopiero ją słyszała. Brzmiałaś tak, jakbyś ją znała od początku. Każdą nawet najmniejszą nutkę, każdy szmer.
- Wmów mi jeszcze, że napisałam do niej muzykę, a roześmieję ci się w twarz – westchnęła, rozpuszczając swoje długie włosy.
- Jesteś po prostu bardzo zdolna. Nie powinnaś z tego rezygnować – wyjaśniłem, gdy zabrawszy gitarę z moich kolanach, sama na nich usiadła, ustawiając instrument na swoich. Włosy założyła na jedno ramię, bez słowa kierując moją lewą rękę na gryf. – Co ty kombinujesz?
- Miałeś kilka wpadek, mała muszko – rzuciła wesoło, ustawiając moje palce na odpowiednich strunach. – Po pierwsze…
Tak zaczęła się lekcja gry na gitarze w wykonaniu Caroline. Jeśli miałem byś szczery, od grania, wolałem składać pocałunki na jej odsłoniętym karku, bawiąc się przy tym jej włosami. Kiedy odrzuciłem jej włosy z ramienia, zauważałem zza uchem tatuaż, którego wcześniej tam nie było. Ułożone pod lekkim kątem, drobne serduszko, powstało z klucza wiolinowego. Wyglądał subtelnie i pasował do niej.
- Zrobiłaś nowy tatuaż? – spytałem, jeżdżąc opuszkiem po liniach grafiki.
- Mhm – przytaknęła, odwracając się do mnie przodem. – Podoba ci się?
- Jest śliczny. Ale nie musisz ich sobie tyle robić.
- Spokojnie, mała muszko, nie zamienię się w Harrego czy Zayna, chociaż jeden z tatuaży Harrego chętnie bym zgapiła.
- Który?
- Ten wieszak jest nawet zabawny – przyznała ze śmiechem, zakładając za ucho, zbłąkane kosmyki. – Co to właściwie oznacza? Ma zamiar ujawnić nam jakiś niegrzeczny sekret? Mam się go bać?
- Nie sądzę, by Hazza z dnia na dzień opowiedział wszystkim, o swoim rzekomym homoseksualizmie. Przecież jest z Cher, a jego wcześniejsze romanse tylko wykluczają…
- To naprawdę słodkie, że tak bronisz swojego flirtującego ze wszystkimi dziewczynami, przyjaciela – cmoknęła mnie w usta, czochrając moje włosy. – Ale jak już mówiłam, przestań być taki poważny.
Nie mogę się zmienić.
Nie mogę się poddać.
Hejo!
ReplyDeleteSluchaj ja wiem, ze teraz jestes pewnie na mnie zla, ale uwierz nie mialam jak skomentowac poprzedniego rozdzialu. Przepraszam. Gdy tylko wrocilam z zajec rzucilam sie na te 2 rozdzialy, pochlanialam je. Zamiast wkuwac kolejne wzory z fizyki. niestety moja niewola jeszcze troche bd trwac, bo jestem na 2 tygodniowym konkursie z fizyki. Pisze z telefonu, wiec przepraszam za jakiekolwiek bledy. Wybaczysz mi?
Co do poprzedniego rozdzialu, to cieszylam siie jak glupia, kiedy widzialam jak ukladaja sie relacje Zuzy i Tomsa, swoja droga niezle przezwisko.
Czy ja dobrze uslyszalam?! Czy Carol chce wyjechac znow do Londynu??? Aaaaaaaa! boze ile ja na te zdanie czekalam!!
Mam nadzieje ze uzyska prawa rodzicielskie do Zuzy, to napraede wspaniale dziecko
talen jaki posiada Carol, zmiejsza moja pewnosc siebie! Chociaz chodze do szkoly muzycznej w zyciu bym nie potrafila za pierwszym razem zagrac tal jak Karolina. WOW!!
co Ty dziewczyno masz z ta pewnoscia siebie?!?
Piszesz naprawde WOW i nie MOZESS miec jakichkolwiek watpliwosci.
Przepraszam ze tak krotko, ale mam jeszcze zaleglosci na innych blogach i musze sie streszczac ;3
Calusy http://1dopowiadania123456.blogspot.com/
Peanuts ;D
http://1dopowiadania123456.blogspot.com/?m=1
Kolejny rozdział podczas czytanie którego się nie popłakałam :) Zdecydowanie robię postępy, albo przynajmniej tak mi się wydaje ;)
ReplyDeleteZakochałam się w "twoim" Louisie... Te słowa "Harry, jestem pewien tego, że chcę z nią być. Kocham ją i nawet gdyby się okazało, że ma trojaczki, nie zmieniłbym mojego zdania..." O matko! Jeśli ona jeszcze raz wywinie mu jakiś numer, to osobiście jej wybiję to z głowy. Ten chłopak świata poza nią nie widzi i w dodatku nie wyobrażam sobie lepszego ojca dla Zuzy...
Wprawdzie słowa Harry'ego były podyktowane troską o przyjaciela, ale i tak przez chwilę zacisnęłam pięści ze złości. Ale dosłownie na moment ;) Pewnie sama zadałabym takie pytanie przyjacielowi...
Jestem pełna podziwu nad jej zdolnościami muzycznymi... Mam nadzieję, że kiedy wróci do Anglii (zauważyłaś, że napisałam "kiedy", a nie "jeśli"?) będzie coś robić w tym kierunku... A ostatnio zastanawiałam się nawet, czy może trzeci sezon będzie tego dotyczył... Ale pewnie i tak nic nie zdradzisz... Dlaczego tylko ja mam taki długi język?
Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. niby wiem kiedy będzie, ale te dni tak wolno lecą ;) Pozdrawiam i życzę weny :)
@KateStylees
http://1d-my-little-mystery-girl.blogspot.co.uk/
O Jezus ... Chcesz żebym się przez Ciebie popłakała ? *_* Pozwól, że Ci się pokłonię, dobrze ? Matko, no ... wspaniale, genialne, wzruszające ... nie do opisania. Przez Ciebie zaczynam jarać się Louis'em jak jakaś niewyżyta psychopatka xD
ReplyDeletePrzy okazji chciałabym Cię zaprosić na mój nowy blog z opowiadaniem z Hazzą <3 Jest dopiero pierwszy rozdział, ale mam nadzieję, że Ci się spodoba <3
http://london-story-1d.blogspot.com/
Tak po pierwsze, to my Ci DZIĘKUJEMY, za to że jesteś i piszesz dla nas.Za tą niesamowitą historię, za emocje, za momenty,w których serducho bije nam szybciej,za momenty wzruszenia i radości,które wywoływane są dzięki Twojemu opowiadaniu ;))
ReplyDeleteBardzo podoba mi się,że znajduje się tutaj wątek Wrocławia i naszego kraju.Przyznam,że troszkę mnie zaintrygowałaś tym co powiedział Harry o koncercie i zastanawiam się czy rozbudujesz ten wątek..to jest ten moment,w którym mam milion scenariuszy w głowie..uwielbiam,kiedy stawiasz mnie w takiej sytuacji! ;))
Rozumiem Harrego i jego reakcję na wiadomość o Zuzi,wydaje mi się,że większość by tak zareagowała. Natomiast odpowiedzią Louisa totalnie mnie rozwaliłaś, i własnie w tym momencie serducho zabiło szybciej ;)
Super czytać o Carol,która jest taka szczęśliwa i wprowadza Lou do swojego życia.Bardzo się cieszę,że poważnie zaczęła myśleć o tym powrocie do Anglii i jestem bardzo ciekawa jak to potoczy się dalej ;)
To chyba oczywiste,że nie mogę doczekać się wtorku ;)
Buziaki! ♥
@Paulkaaa_
Świetny rozdział :)
ReplyDeleteU mnie właśnie pojawił się drugi rozdział :)
Miło będzie gdy wpadniesz i ocenisz ! :>
www.iisophiie.blogspot.com